Rosyjskie MSZ o "bezpośredniej konfrontacji z NATO". Wskazują na Polskę
"Trudno postrzegać to inaczej niż przejaw gotowości i zamiaru podjęcia bezpośredniej konfrontacji zbrojnej z Rosją" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Komunikat ma tłumaczyć decyzję władz na Kremlu o organizacji ćwiczeń wojskowych jako odpowiedzi na niedawne wypowiedzi m.in. prezydenta Francji dotyczące przyszłości wojny w Ukrainie.
Oświadczenie rosyjskiego MSZ pojawiło się w związku z ogłoszeniem przeprowadzenia przez rosyjską armię ćwiczeń "doskonalących umiejętności posługiwania się niestrategiczną bronią nuklearną". W tekście podkreślono, że wojsko podejmuje działania, będące odpowiedzią na deklaracje przywódców krajów Zachodu, mówiące o bezpośrednim zaangażowaniu w konflikt w Ukrainie.
"Wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona o możliwości wysłania na Ukrainę francuskich i innych kontyngentów NATO nie mogę nie zdumiewać ich nieodpowiedzialnością i bezmyślnością" - zauważono.
"Ponadto w zachodnich mediach pojawiła się informacja, że na Ukrainie przebywa już część najemników francuskiej Legii Cudzoziemskiej. Trudno postrzegać to inaczej niż przejaw gotowości i zamiaru podjęcia bezpośredniej konfrontacji zbrojnej z Rosją, która oznaczałaby bezpośrednie starcie militarne mocarstw nuklearnych" - dodano.
Zgodnie z rosyjską narracją propagandową dyplomaci przekonują, że kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego prowadzą agresywną politykę, która zmusza władze Federacji Rosyjskiej do reakcji ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa kraju. Jako przykład podano m.in. "szereg kroków ze strony francuskiej, w tym ćwiczenia wojskowe i inne wydarzenia".
"Te i inne działania państw członkowskich NATO faktycznie wskazują, że świadomie prowadzą one sprawę w stronę dalszej eskalacji kryzysu ukraińskiego (propagandowe określenie wojny w Ukrainie - red.) w stronę otwartego starcia militarnego pomiędzy krajami NATO i Rosją" - podkreślono.
Rosyjskie MSZ o zaangażowaniu NATO w Ukrainie. Wskazują na Polskę
W pełnym propagandowych haseł tekście nie zabrakło miejsca dla Polski. Rosyjski resort spraw zagranicznych połączył w tym przypadku kwestię dostarczenia dla Sił Zbrojnych Ukrainy samolotów F-16 z niedawnymi wypowiedziami prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącymi włączenia naszego kraju do programu "nuclear sharing".
"Jako strona rosyjska nie możemy ingorować faktu, że samoloty F-16 należą do platform o podwójnym wyposażeniu: niejądrowej i nuklearnej. Samoloty tego typu przez wiele lat stanowiły podstawę floty lotniczej wykorzystywanej w tzw. wspólnych misjach nuklearnych NATO (nuclear sharing - red.). Niezależnie od tego w jakiej konkretnej modyfikacji zostaną dostarczone te samoloty, będziemy je postrzegać jako nośnik broni nuklearnej, a ten krok Stanów Zjednoczonych i NATO uznamy za celową prowokację" - wskazano.
"W tym względzie zwracamy szczególną uwagę na wypowiedzi polskiego kierownictwa, że kwestia konieczności umieszczenia amerykańskiej broni nuklearnej na terytorium Polski została przez Warszawę podniesiona bezpośrednio do Waszyngtonu i to na poziomie praktycznym" - czytamy.
W podsumowaniu komunikatu autorzy stwierdzają, że rosyjskie ćwiczenia mają na celu "ostudzenie gorących głów w zachodnich stolicach" i spowoduje zaprzestanie pomocy władzom w Kijowie, co w konsekwencji uchroni Europę przed "wciągnięciem do bezpośredniej konfrontacji zbrojnej z Rosją".
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!