Polityk ostrzega w sprawie wojny. "Żebyśmy tego nie przespali"
Pełnomocnik polskiego rządu do spraw odbudowy Ukrainy alarmuje w sprawie debaty toczącej się w amerykańskim Kongresie. Według Pawła Kowala przedłużające się negocjacje w Waszyngtonie poważnie osłabiają Kijów, któremu brakuje amunicji. - Front w tym roku będzie poważnie zagrożony - przekonuje polityk Koalicji Obywatelskiej
Przedłużający się impas nad budżetem w Stanach Zjednoczonych odbija się na ukraińskim froncie. Republikanie chcą, aby pomoc wojskową dla Kijowa, ale także Tel Awiwu połączyć w jednym pakiecie z uszczelnieniem południowej granicy USA z Meksykiem. Oprócz tego chcą uszczelnienia systemu migracyjnego. Tłem dla politycznych przepychanek na Kapitolu jest tocząca się kampania wyborcza - na jesieni Amerykanie będą wybierali nowego prezydenta.
Wydarzeniom bacznie przygląda się także Warszawa, która od początku wojny aktywnie wspiera wschodniego sąsiada.
- Poważnie wzrosło ryzyko, że Kongres USA nie przyjmie, a w każdym razie nie przyjmie szybko pakietu wsparcia dla armii ukraińskiej. To może być bardzo poważne w konsekwencjach, dlatego że większość amunicji już się wyczerpała, Ukraińcy potrzebują wsparcia, bez pieniędzy amerykańskich i dostaw, front w tym roku będzie poważnie zagrożony - twierdzi Paweł Kowal.
Polityk Koalicji Obywatelskiej dodaje w mediach społecznościowych, że w teraz w "Kongresie USA rozstrzyga się przyszłość bezpieczeństwa naszej części Europy". - Żebyśmy tego nie przespali - pointuje pełnomocnik rządu ds. odbudowy Ukrainy.
Ukraina. Wojna wkracza w fazę pozycyjną
Impas trwa także na froncie - po szumnie zapowiadanej ukraińskiej kontrofensywie nie ma śladu, a eksperci wojskowi nie mają złudzeń: Wojna wkracza w format pozycyjny.
- Ukraińcy, co sami już ogłosili, przeszli do obrony strategicznej. Inicjatywa jest już od co najmniej kilku tygodni po stronie Rosjan i skupia się przede wszystkim na wschodzie - powiedział w rozmowie z PAP analityk wojskowy Mariusz Cielma.
Według redaktora naczelnego "Nowej Techniki Wojskowej" obecnie obie strony konfliktu "nie mają zdolności do istotnego przełamania sytuacji na froncie".
Być może z tego powodu - jak ustalił Bloomberg - Kreml wysłał za pośrednictwem "trzeciej strony" propozycję dla Waszyngtonu zakończenia wojny. W zamian za uznanie rosyjskich zdobyczy w Ukrainie, Moskwa zrezygnowałaby z żądania utrzymania neutralnego statusu Ukrainy. Biały Dom zaprzeczył tym informacjom.
"Instytut Badań nad Wojną uważa, że dowolne zawieszenie broni byłoby na korzyść Rosji, bo dałoby jej czas na odbudowę i przegrupowanie przed przyszłymi ofensywami, (które Moskwa prowadziłaby), dążąc do osiągnięcia tych samych maksymalistycznych celów i dalszych podbojów terytorialnych na Ukrainie" - ocenił waszyngtoński think-tank.
"Nie ma podstaw, by uważać, że Putin nie wycofałby się z zobowiązania do pozwolenia Ukrainie na integrację z Zachodem, dopóki jego cele mogą realizować rosyjskie wojska" - dodał ISW.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!