Plan pokojowy Ukrainy. Wołodymyr Zełenski podał datę
- Plan pokojowy będzie gotowy do końca listopada - oświadczył Wołodymyr Zełenski. Prezydent Ukrainy podkreślił, że w tej kwestii Kijów rozpoczyna szczegółowe rozmowy z krajami trzecimi na temat m.in. integralności terytorialnej Ukrainy. Przygotowanie planu powierzył administracji prezydenta i zespołom dyplomatycznym. Zełenski wymienił też czynniki "sprawiedliwego zakończenia wojny".
- Cierpliwość, wsparcie i presja dyplomatyczna to trzy czynniki sprawiedliwego zakończenia wojny z Rosją - powiedział Wołodymyr Zełenski podczas rozmowy zarejestrowanej 26 lipca w pałacu prezydenckim w Kijowie.
- Jeśli USA i kraje europejskie utrzymają jedność, będzie to przejaw dodatkowej presji. Pokaże to Moskwie, że nie ma szans - dodał.
Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina - Rosja
Wojna na Ukrainie. Zełenski o planie pokojowym: Będzie gotowy do końca listopada
Wołodymyr Zełenski podkreślił, że nie może odpowiedzieć pozytywnie na wezwania do zawieszenia broni w sytuacji, gdy Rosja nadal okupuje część ukraińskiego terytorium. Jak poinformował, Kijów rozpoczyna szczegółowe dyskusje z krajami trzecimi na temat m.in. integralności terytorialnej Ukrainy w celu opracowania planu działania na rzecz pokoju.
- Powierzyłem to zadanie administracji prezydenta i zespołom dyplomatycznym. Plan będzie gotowy do końca listopada - oznajmił prezydent Ukrainy.
W tym kontekście przypomniał, że Chiny były nieobecne na szczycie pokojowym, który odbył się w czerwcu w Szwajcarii. - Chiny nas jednak nie zaatakowały, więc nie możemy ich do tego zmusić (udziału w podobnych przedsięwzięciach - red.) - podkreślił Zełenski.
Odnosząc się do coraz bliższych relacji ChRL z Rosją, powiedział: - Chcę usłyszeć, o czym rozmawiają Chiny i jakie sygnały wysyłają. Jesteśmy gotowi na spotkanie z Chinami. Jesteśmy gotowi wysłuchać ich propozycji. Jednocześnie zaznaczył, że będzie usiłował wywrzeć wpływ na Pekin poprzez kraje UE, które mają powiązania gospodarcze z Chinami. Prezydent ocenił, że takie państwa powinny odegrać aktywną rolę w procesie pokojowym.
Zełenski ujawnił również, że podczas rozmowy telefonicznej z Donaldem Trumpem, przeprowadzonej 19 lipca, powiedział kandydatowi republikanów na prezydenta USA, że Władimir Putin jest "mordercą" Ukrainy. - Trzeba zrozumieć, z kim mamy do czynienia. Bardzo ważne jest, aby Trump to zrozumiał - przyznał w wywiadzie dla NHK. Dodał, że zaprosił Trumpa do odwiedzenia Ukrainy, aby "zobaczył na własne oczy", jak wygląda sytuacja w tym kraju.
Wojna na Ukrainie. Co z negocjacjami na linii Kijów - Moskwa? Kreml stawia nowe żądania
Ukraiński prezydent podkreślił też znaczenie wsparcia, jakiego Tokio udziela Kijowowi. - Japonia jest przedstawicielem grupy G7 i zapewniła nam wsparcie gospodarcze, humanitarne i techniczne. Tak szybko przyszli nam z pomocą. Był to pierwszy kraj spoza NATO, który podpisał z Ukrainą umowę o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa - przypomniał Zełenski.
O negocjacjach z Ukrainą Federacja Rosyjska mówi już od jakiegoś czasu, jednak stale pojawiają się nowe żądania. W czerwcu Władimir Putin mówił, że aby do takich rozmów mogło dojść, Kijów musiałby przyjąć zaporowe warunki: zrezygnować z ubiegania się o przystąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz Unii Europejskiej. Warunkiem stawianym przez stronę rosyjską jest również wycofanie się ukraińskich wojsk z okupowanych przez Rosję "nowych regionów Federacji".
W czwartek z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że Rosja będzie gotowa do negocjacji z Ukrainą, jeśli Wołodymyr Zełenski przestanie być prezydentem. Szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba stwierdził natomiast, że nikt nie będzie zmuszał Ukrainy do rozmów pokojowych, a podczas wizyty w Chinach otrzymał "jasny sygnał" wsparcia.
Jego rosyjski odpowiednik Siergiej Ławrow, odnosząc się do słów Kułeby - oraz Zełenskiego, który wypowiedział się w podobnym tonie - zaznaczył lekceważąco, że "nie słucha ich".
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
PAP/INTERIA.PL