Waldemar Kraska dla Interii: Szczyt czwartej fali w przyszłym tygodniu
- Najbardziej prawdopodobny wydaje się ten scenariusz, że szczyt czwartej fali będzie w przyszłym tygodniu - mówi Interii wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Dodaje, że rząd spodziewa się nawet 35 tys. zakażeń dziennie, ale na chwilę obecną nie są rozważane nowe obostrzenia. - Nie boimy się tych decyzji, tylko trzeba je podejmować w sposób bardzo wyważony – zapewnia.
Jolanta Kamińska, Interia: Dziś 28 380 nowych zakażeń. Mamy rekord czwartej fali.
Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia: - To nie jest dobra wiadomość, ale tak - mamy dziś rekordową liczbę nowych przypadków zakażeń koronawirusem. Ostatniej doby wykonaliśmy też rekordową liczbę testów - ponad 107 tys., co przekłada się na dzisiejszy wynik. Z naszych obserwacji wynika, że zbliżamy się do szczytu czwartej fali. Wzrosty, które obserwujemy tydzień do tygodnia wyhamowują.
Zmarło 460 osób z COVID-19. W wielu szpitalach sytuacja jest bardzo poważna.
- Dużo osób jest w stanie ciężkim. Na oddziałach intensywnej terapii przebywa 1613 pacjentów. Wielu z nich przegrywa. Jeśli spojrzymy na statystyki z poszczególnych województw, w dwóch regionach widać zdecydowane wyhamowanie czwartej fali: to województwa podlaskie i lubelskie. Obserwujemy tam mniej nowych zakażeń niż tydzień temu, a współczynnik reprodukcji wirusa "R" jest poniżej 1. To wyraźny symptom, że czwarta fala w tych województwach jest już po szczycie. Natomiast jeśli spojrzymy na województwo mazowieckie, widzimy znaczny spadek wzrostów nowych zakażeń - na poziomie około 21 proc. Te trzy województwa, które były liderami pod względem liczby nowych zakażeń czy hospitalizacji, w tej chwili wydaje się, że są albo na szczycie, albo już zdecydowanie bardzo blisko szczytu czwartej fali. Analizujemy też liczbę wyjazdów karetek pogotowia w kraju. Ostatniej doby mieliśmy ich poniżej 10 tys., co jest spadkiem o ponad tysiąc w stosunku do poniedziałku.
Mówi pan, że szczyt już wkrótce. Kiedy dokładnie?
- Są dwie symulacje, które przedstawialiśmy. Dziś najbardziej prawdopodobny wydaje się ten scenariusz, że szczyt czwartej fali będzie w przyszłym tygodniu. Aktualnie wzrosty nowych zakażeń nie są tak duże jak wcześniej. Mieliśmy takie tygodnie, że te wzrosty tydzień do tygodnia były na poziomie 100 proc. Dzisiejszy wzrost wynosi 16 proc.
A więc szczyt w przyszłym tygodniu. To pewne?
- Wszystko wskazuje na to, że tak będzie. Choć oczywiście to jest pandemia. Sytuacja jest dynamiczna. Wiele może się wydarzyć.
Ile będzie dziennych zakażeń w szczycie?
- Około 30-35 tys. Myślę, że więcej nie będzie.
We wrześniu minister zdrowia Adam Niedzielski mówił, że dzienna liczba zakażeń w okolicach 40 tys. to najczarniejszy scenariusz czwartej fali. Czyli ten najczarniejszy scenariusz spełni się już wkrótce?
- Nie mówiłbym o najczarniejszym scenariuszu. Jednak 30 tys. to nie 40 tys. Zawsze rano, kiedy przeglądam statystykę, zaczynam od liczby zgonów i to są zgony zupełnie niepotrzebne. Niezależnie od tego, ile ich jest, każdego można było uniknąć. Ta liczba osób, która obecnie jest na oddziałach intensywnej terapii, wynika z tego, że wielu zakażonych zgłasza się do szpitala zdecydowanie za późno. Lekarze mówią, że pacjenci najczęściej zgłaszają w 10-12 dobie, kiedy wiele leków dedykowanych pacjentom z COVID-19 już nie działa. Musimy zdecydowanie wcześniej kontaktować się z lekarzem.
Skoro apogeum czwartej fali już w przyszłym tygodniu, to na ile trudne Boże Narodzenie przed nami?
- Wszyscy eksperci zastanawiają się nad tym, jak długo utrzyma się szczyt zakażeń, czy to będzie jeden pik i nastąpi stopniowy spadek infekcji, a także hospitalizacji, czy to będzie raczej taki płaskowyż, który będzie się utrzymywał. Trudno mi w tej chwili powiedzieć. Do świąt mamy prawie miesiąc, to jeszcze sporo czasu. Na pewno odnotujemy spadek liczby nowych zakażeń. Na pewno będzie jeszcze bardzo dużo osób wymagających hospitalizacji, bo ten szczytowy wzrost nowych infekcji zobaczymy w szpitalach dwa tygodnie później niż szczyt zakażeń.
Skoro wchodzimy w szczyt czwartej fali, czy rząd zamierza jednak podjąć dodatkowe kroki, by ograniczyć jej skalę i chronić Polaków. Planujecie wprowadzenie nowych obostrzeń?
- Podchodzimy do tego bardzo elastycznie. Nie ma sztywnych ram. Jeśli sytuacja będzie gdzieś wymagała wprowadzenia takich obostrzeń, to oczywiście je wprowadzimy. Przypomnę, że już w tej chwili pewne ograniczenia obowiązują. Kluczowe jest ich przestrzeganie np. noszenie maseczek. Jeżeli byśmy się do tego stosowali, to dodatkowych obostrzeń nie trzeba wprowadzać. Obecnie widzimy, że coraz więcej osób stosuje się do obostrzeń. Większa jest także aktywność policji i sanepidu, które nakładają mandaty. Mówię to z przykrością, bo jeśli nie ma innej metody, by trzymać się tych zasad, to część represyjna musi być użyta. Wierzę w mądrość Polaków, którzy widzą, że wiele osób niestety przegrywa walkę z COVID-19. Stosowanie obowiązujących zaleceń może pomóc.
Interia ustaliła, że możliwe jest wprowadzenie nowych obostrzeń od 1 grudnia, takich jak m.in. ograniczenie liczby klientów w sklepach, restauracjach czy kinach. Na ile te plany są poważnie rozważane?
- Tak jak mówiłem, sytuacja jest dynamiczna. Na dziś takich rozwiązań nie rozważamy.
Nowych obostrzeń nie będzie?
- Powiedziałem, że na dzień dzisiejszy.
Co musiałoby się stać, byście zmienili zdanie?
- Zawsze bierzemy pod uwagę liczbę nowych zakażeń i wydolność służby zdrowia. Mamy dziś 18 tys. zajętych łóżek. Systematycznie zwiększamy bazę łóżkową, zachowując niewielki bufor wolnych łóżek. Mamy świadomość, że na co dzień korzystają z nich też pacjenci z innymi schorzeniami. Ludzie muszą wiedzieć, że jeżeli się nie szczepimy, zachorujemy, to nasze miejsce w szpitalu może być wykorzystane przez innego pacjenta. To też dodatkowy element zachęcający do szczepień. A to ważne szczególnie teraz, w okresie jesiennym, kiedy naturalna odporność spada.
Wspominał pan, że być może będziecie wprowadzać obostrzenia punktowo. Temat lokalnych lockdownów może powrócić jeszcze w tym roku?
- Każdy scenariusz jest do rozważenia. Praktycznie codziennie zbieramy się w ministerstwie i analizujemy sytuację. Jeżeli będzie taka potrzeba, to takie decyzje podejmiemy. Nie boimy się tych decyzji, tylko trzeba je podejmować w sposób bardzo rozsądny, wyważony, biorąc pod uwagę wszystkie czynniki.
Posłowie PiS zapowiedzieli wniesienie projektu ustawy umożliwiającej pracodawcy sprawdzanie paszportu covidowego pracownika. Z naszych ustaleń wynika, że co najmniej 30 posłów w klubie PiS jest przeciwna takiemu rozwiązaniu. Martwi pana tak duży sprzeciw wewnątrz obozu władzy?
- O godz. 12 jest spotkanie u pani marszałek Elżbiety Witek. Wszystkie kluby się spotykają. Też będę na tych rozmowach i zobaczymy, jaka będzie konkluzja.