"Uchodźcy muszą respektować prawo kraju przyjmującego. Nie ma wyjątków"
Napaści na kobiety w noc sylwestrową odbiły się szerokim echem w europejskich społeczeństwach. Na policję zgłasza się coraz więcej poszkodowanych - nie tylko z Niemiec, ale i Austrii, Szwajcarii, Finlandii i Szwecji. Czy Europa jest w stanie zapobiec podobnym zjawiskom i z czego wynikało milczenie niemieckich mediów na temat ataków - zapytaliśmy eksperta.

Zorganizowana akcja napastników?
W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia grupa ponad 1 tys. mężczyzn, według policji "o wyglądzie wskazującym na pochodzenie z krajów arabskich lub Afryki Północnej", zebrała się w okolicach dworca głównego w Kolonii i znajdującej się nieopodal kolońskiej katedry. Młodzi mężczyźni obrzucali petardami innych uczestników zabawy pod gołym niebem. Napastnicy otaczali przypadkowe, wracające z zabawy kobiety, molestowali je, wyzywali i okradali.
Jak się później okazało, do podobnych ataków doszło także w innych miastach Niemiec, jak również w innych krajach - w Austrii, Szwajcarii, Finlandii i Szwecji.
- Wygląda na to, że wszystko to było umówione - powiedział minister sprawiedliwości RFN Heiko Maas w rozmowie z telewizją ZDF. - Takie rzeczy nie przychodzą znikąd, ktoś musi się za tym kryć - stwierdził.
- To jest najdziwniejsze we wszystkich tych zajściach. Wiele wskazuje na to jakby te ataki były wcześniej zaplanowane, jednak trudno wyjaśnić celowość takich działań. Nadal, od ponad tygodnia od ataków, nie mamy wystarczających informacji na temat szczegółów zajść, wobec czego trudno zrozumieć powody postępowania napastników - mówi w rozmowie z Interią Rafał Baczyński-Sielaczek z Instytutu Spraw Publicznych.
Zmowa milczenia
Przedstawiciele komendy głównej policji w Kolonii utrzymują, że funkcjonariusze otrzymali pierwsze sygnały o napastowaniu kobiet na placu przed kolońską katedrą dopiero przed godz. 1 w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia. Z wewnętrznego raportu policji federalnej (Bundespolizei), do którego dotarła redakcja telewizji ZDF, wynika jednak, że skala zagrożeń znana była już przed godz. 23. Dlaczego policja nie informowała o atakach, do których doszło w Kolonii?
- Zajścia, które miały miejsce m.in. w Kolonii, wyraźnie pokazały nieudolność niemieckiej policji, która została zaskoczona rozwojem wydarzeń w noc sylwestrową. Warto zauważyć, że miała miejsce pewna blokada komunikacyjna ze strony policji, ponieważ jej doniesienia wskazywały, że sylwestrowa noc przebiegła spokojnie i bezpiecznie. Brak informacji był konsekwencją tego, że media nie informowały o zdarzeniach. Niemieckie media tłumaczą się, że szczątkowe informacje o atakach docierały do nich, ale wstrzymywały się z komentarzem, bo brakowało im oficjalnego potwierdzenia od policji - mówi ekspert.
Niemiecka telewizja publiczna, której zarzucono, że początkowo w ogóle nie informowała o zdarzeniu, przeprosiła za milczenie na temat ataków.
"Musisz traktować mnie uprzejmie"
- Spośród 31 podejrzanych, których nazwiska znamy, osiemnaście osób ubiega się o status uchodźcy - powiedział rzecznik niemieckiego ministerstwa spraw wewnętrznych, Tobias Plate, cytowany przez agencję AFP.
Jak wynika z wypowiedzi policjantów, którzy 31 grudnia patrolowali ulice Kolonii, od początku było wiadomo, kim jest część napastników, bo wylegitymowano kilkadziesiąt osób.
Zgromadzony tłum złożony głównie z imigrantów wykazywał brak szacunku wobec policjantów. "Jestem Syryjczykiem, musisz traktować mnie uprzejmie, zaprosiła mnie pani Merkel" - mówili cudzoziemcy, jak wynika z wewnętrznego raportu funkcjonariusza niemieckiej policji. Jak czytamy dalej, cudzoziemcy demonstracyjnie niszczyli dokumenty uprawniające ich do pobytu w Niemczech, deklarują, że "jutro załatwią sobie nowe".
- Jest to wynik zupełnego braku zrozumienia sytuacji, w jakiej te osoby się znajdują. Nie można mylić otwartości społeczeństw przyjmujących z tolerancją wobec zachowań sprzecznych z prawem, obyczajami i kulturą. Uznani uchodźcy oraz osoby ubiegające się o status uchodźcy podlegają tym samym normom prawnym, jak obywatele kraju przyjmującego i nie może być przyzwolenia na łamanie podstawowych norm społecznych w imię poprawności politycznej - zauważa ekspert z Instytutu Spraw Publicznych.
- Ofiary konfliktów zbrojnych wymagają specjalnego traktowania w obszarze świadczonej tym osobom pomocy, między innymi integracyjnej i psychologicznej, jednak muszą respektować prawo kraju przyjmującego. Pod tym względem nie ma wyjątków - dodał.
Konsekwencje ataków
- Sprawców tych aktów przemocy wobec kobiet należy zatrzymać. To są przestępcy, którzy muszą zostać ukarani. Uważam jednak, że stawianie znaku równości pomiędzy uchodźcami a tymi przestępcami jest nieuzasadnione - mówi Rafał Baczyński-Sielaczek.
Ekspert wskazuje także na społeczne konsekwencje ataków, które jego zdaniem mogą przyczynić się do narastania niechęci wobec imigrantów.
- Od kilku lat zauważamy rosnącą radykalizację społeczeństw europejskich. Wzrasta niechęć do imigrantów ekonomicznych i uchodźców. Ten proces obserwujemy również w Polsce. Problemy ze skalą napływu tych osób do granic Europy mogą przyczynić się do dalszej radykalizacji społeczeństw europejskich i coraz głębszych podziałów na zwolenników i przeciwników przyjmowania uchodźców - przekonuje.
Jak zapobiegać?
Napływająca do granic Europy fala imigrantów to jedno z największych wyzwań współczesnego świata. Co zrobić, aby zapobiec negatywnym skutkom największej od czasów II wojny światowej emigracji?
- Właśnie to jest prawdziwym problemem. Obecna sytuacja, kiedy większość osób ubiegających się o status uchodźcy w Europie, trafia do państw europejskich bez identyfikacji, przekraczając granice w sposób nieuregulowany, zaburza cały proces recepcji tych osób. Brakuje również informowania tych osób na temat warunków życia w państwach europejskich, zasad funkcjonowania, podstaw prawnych, a także praw i obowiązków azylantów - tłumaczy ekspert.
- W związku z tak dużą liczbą osób przedostających się do Europy, normalne procesy integracyjne są zaburzone, co z kolei prowadzi do wydarzeń z sylwestra - podsumowuje.