Środki z UE zagrożone? Samorządowcy przerażeni
Doniesienia o możliwości utraty środków unijnych - nie tylko z KPO - budzą duże emocje w środowiskach samorządowych. Choć rząd przekonuje, że pieniądze są niezagrożone, szef Ruchu Samorządowego TAK dla Polski Jacek Karnowski ostrzega: - Chciałbym przypomnieć, czym skończyła się sytuacja prawdopodobnego członkostwa Ukrainy w UE - Majdanem. Przecież ten podział może się skończyć tragicznie!
"Polskie regiony nie będą miały pieniędzy na inwestycje z powodu polityki rządu Zjednoczonej Prawicy" - twierdzi "Rzeczpospolita". Brak środków ma wynikać z niewykonania przez Polskę wyroku TSUE i nieprzywrócenia do pracy sędziów odsuniętych od orzekania przez Izbę Dyscyplinarną. Zagrożone mają być nie tylko środki z KPO, ale również środki z polityki spójności i programy regionalne.
Ta informacja w poniedziałkowy poranek wstrząsnęła samorządowcami, którzy tego dnia mieli swoje małe święto - Europejskie Forum Samorządowe w Poznaniu. I mimo że wcześniejszy program został skrupulatnie przygotowany, agenda zmieniła się automatycznie. W Poznaniu o ryzyku utraty środków mówili niemal wszyscy.
- Myślałem, że tylko KPO podlega dyskusji, ale nie cała polityka spójności, która ma wymiar całościowy. Polityka spójności jest taką "wyrównywalnią szans" pomiędzy różnymi krajami. Wychodzi na to, że Polska zostanie zatrzymana - mówi Interii Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola.
Samorządowcy (znów) z kalkulatorami w dłoniach
- W ostatnich sześciu latach pozyskaliśmy ok. 900 mln zł z różnych miejsc, ale gros z nich to dotacje unijne. Udało nam się za to wybudować sale sportowe wielofunkcyjne, parkingi, rewitalizować tereny, unowocześniać sieć autobusów i wykonać dziesiątki innych zadań. Nawet sobie nie wyobrażam, co może się stać bez tych pieniędzy - dodaje Wiśniewski.
Jego głos nie jest odosobniony, bo w podobnym tonie wypowiadają się choćby Jacek Jaśkowiak, Jacek Karnowski czy Hanna Zdanowska. Bardziej powściągliwy jest natomiast Jakub Banaszek, prezydent Chełma.
- Na ten moment posiłkuję się wypowiedziami członków rządu, którzy mówią, że to nie jest potwierdzone i cały czas trwają rozmowy, żeby Polska spełniła większość warunków przedstawionych wcześniej. Chcemy, by te środki zostały odmrożone, bo może to być kolejny impuls gospodarczy. Liczę na to, że w końcu uda się wypracować porozumienie z Unią Europejską - mówi nam Banaszek.
Co jednak ewentualna utrata unijnych środków oznaczałaby dla takiego miasta jak Chełm? - Szacuję, że nie moglibyśmy się ubiegać o kwotę ok. 300 mln zł w perspektywie do 2027 roku. Nie dopuszczam do siebie scenariusza, że te środki do Polski nie popłyną. Jestem przekonany, że dojdzie do porozumienia. Jeśli tak by się nie stało, byłaby to olbrzymia strata dla Polski - przyznaje Banaszek, który podziela obawy innych samorządowców.
Jacek Karnowski wspomina Majdan i przestrzega
Radykalny w swoim przekazie jest prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Jego zdaniem obecnie gra toczy się o dużo większą stawkę niż wyłącznie pieniądze. Szef Ruchu Samorządowego TAK dla Polski mówi bez ogródek, że ta sprawa wywoła w Polsce debatę dotyczącą miejsca Polski w Unii Europejskiej. Znalazł też winnych tej sytuacji.
- Zastanawiam się do czego zmierzają Kaczyński z Ziobrą. Czy chcą podzielić Polaków na tych, którzy chcą Polski w Unii i tych, którzy nie chcą? Przecież ten podział może się skończyć tragicznie! Chciałbym przypomnieć, czym skończyła się sytuacja prawdopodobnego członkostwa Ukrainy w UE - Majdanem. Polacy nie dadzą się tak łatwo wyprowadzić z UE, a zabranie tych środków to ewidentny początek wyprowadzenia Polski z UE. Jeżeli to jest prawda, jeżeli rzeczywiście tak jest w umowie partnerstwa, to będzie katastrofa. Dla przedsiębiorców, rolników, wspólnot lokalnych, dla wszystkich - wymienia Karnowski.
Tymczasem głos w sprawie zabrali już rządzący, a własną konferencję prasową zorganizował też minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Szef Solidarnej Polski winnego dopatruje się zupełnie gdzie indziej - nazywa Donalda Tuska niemieckim kolaborantem i sugeruje, że to przewodniczący Platformy Obywatelskiej wpływa na instytucje unijne.
Kto winien braku środków?
Banaszek: - Nie uczestniczę w tej polityce, ale jeżeli słyszę wypowiedzi przewodniczącego Tuska, że mógłby te pieniądze załatwić na pstryknięcie palcami, to wiem, że to słowa szkodliwe. Pokazują, że problem jest polityczny. Daje to argumenty do krytykowania opozycji w takiej sytuacji. Na koniec liczy się to, żeby te środki do nas trafiły.
Karnowski: - Przystąpiliśmy do UE i zobowiązaliśmy się traktatowo do kilku spraw. Jedną z nich jest przestrzeganie trójpodziału władzy. Jeżeli nie możemy skorzystać z KPO, bo nie przestrzegamy prawa, to za chwilę się okaże, że fundusze strukturalne też od tego zależą. Bo tak jest w istocie. Słyszymy narrację propagandową, że Bruksela to niemiecka maska. Mogą mówić, co chcą, zrzucać na opozycję, na Tuska, na Karnowskiego czy innych samorządowców, ale na końcu okaże się, że podzielą społeczeństwo.
Tymczasem oficjalne stanowisko w tej sprawie zaprezentował rzecznik rządu Piotr Müller, który mówił na konferencji prasowej: - Pojawiły się nieprawdziwe, zmanipulowane informacje dotyczące kwestii rzekomego zablokowania wszystkich środków europejskich dla Polski przez Komisję Europejską. Jedna z gazet (...) napisała, że wszystkie środki unijne dla Polski są zablokowane i napisała to na podstawie jednej wypowiedzi urzędnika (...), która to wypowiedź jeszcze została odpowiednio podkręcona, aby stworzyć wrażenie, że Polska ma zablokowane środki unijne.
Łukasz Szpyrka