Skręt w prawo? W najnowszym wydaniu tygodnika "Do Rzeczy" znalazł się wywiad, który zelektryzował polską scenę polityczną. Lider największej partii opozycyjnej zapowiedział powrót swojej frakcji do jej korzeni, które zdiagnozował jako liberalno-konserwatywne. Na pytanie o kontynuowanie "lewicowych eksperymentów", odpowiedział, że nie o takich wyborców będzie zabiegać jego partia. Czy PO rzeczywiście wraca w ten sposób do korzeni? - Źródłem PO był Kongres Liberalno-Demokratyczny, którego epicentrum było środowisko gdańskich liberałów. To było pionierskie dla polskiego liberalizmu środowisko, ale jego kariera była tyleż błyskotliwa, co krótka. Okazało się, że połączenie idei rynkowej w skrajnej postaci z otwartością światopoglądową, odległą od katolickiego konserwatyzmu, jest dalekie od tego, czego oczekują wyborcy - tłumaczy początki Platformy politolog, prof. UW dr hab. Rafał Chwedoruk. - Po klęsce AWS i UW, środowisko dawnego KLD świadomie poszło w kierunku rozłamu w Unii i stworzyło PO, aby dotrzeć do szerszego elektoratu, który zamieszkiwał poza największymi ośrodkami miejskimi. PO była więc od początku partią bardzo różnorodną, obok liberałów, głównymi animatorami Platformy byli konserwatyści. W skład partii weszła m.in. spora grupa ze Zjednoczenia Chrześcijańsko-Demokratycznego, w tym Stefan Niesiołowski. W tym sensie, Schetyna słusznie mówi o powrocie do korzeni - dodaje. Jak jednak wskazuje politolog z UW, kolejne lata funkcjonowania PO na scenie politycznej, przyniosły tej partii zwrot w lewą stronę. Przyczyniło się to m.in. do odebrania Sojuszowi Lewicy Demokratycznej części jego wyborców. Wobec tego, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że PO - rzeczywiście do korzeni wraca, ale aby wrócić do swoich początków, musi zjechać z lewego pasa. Nie zrobi tego inaczej, niż skręcając w prawo. Oprócz deklaracji Schetyny, w wywiadzie rzuca się w oczy jeszcze jedna kwestia - miejsce jego publikacji. - Gdyby Schetyna udzielił wywiadu dla mediów bliższych PO, nikt by tego nie zauważył. Lider największej partii opozycyjnej udziela wywiadu tygodnikowi postrzeganemu jako prorządowy? To stare jak marketing - komentuje prof. UW dr hab. Rafał Chwedoruk. Skoro już lider PO skutecznie zwrócił nasza uwagę, to przyjrzyjmy się przyczynom, dla których ową deklarację złożył. Skąd ta zmiana? Oprócz chęci powrotu do korzeni, Schetyna podał w wywiadzie także inne powody swojego pomysłu. Po pierwsze, zdaniem lidera PO, "lewicowy elektorat socjalny zameldował się w PiS, a reszta to raczej Partia Razem i środowiska LGBT". Po drugie, "dzisiaj wyraźnie widać, że Europa idzie na prawo". - Na pewno w jednym Grzegorz Schetyna nie ma racji. Wyborcy lewicowi nie zostali zagospodarowani przez PiS. Owszem, był taki procent wyborców socjalnych, ale większość elektoratu, która odeszła od SLD skierowała się właśnie do PO. Problem nie polega jednak na tym, żeby przyciągnąć wyborcę PiS, bo to jest niemożliwe. Trzon wyborców PiS jest najwierniejszym z wiernych, oni nie pójdą do żadnej innej partii. To, co jest teraz najistotniejsze, to zmiana, jaka dokonała się w polskiej polityce. Donald Tusk nie potrafił jej zdiagnozować, Grzegorz Schetyna próbuje. Pytanie, czy nie robi tego za późno - tłumaczy ekspert. - Polska polityka przesunęła się w kwestiach kulturowych głęboko w prawo, natomiast w kwestiach gospodarczych, paradoksalnie, poszła w lewo - dodaje. Do podobnego wniosku musiał również dojść Schetyna, gdyż jego liberalno-konserwatywna idea doskonale wpisywałaby się w nową formułę. - To jest długofalowy kierunek. Schetyna zwraca uwagę, że polityka europejska przesunęła się w prawo, a kto tego nie zrozumie, ten zostanie poza grą. Bez tego manewru, PO skazana byłaby na stopniowe zamieranie, a tymczasem otwiera sobie drogę do nowych wyborców i stara się postawić resztę opozycji przed nowym wyzwaniem. Pod tym względem polityka jest bezwzględna, PO albo się dostosuje do nowych reguł, albo stanie się sejmowo-kawiarnianym klubem dyskusyjnym, gdzie każdy uczestnik dyskusji będzie się czuł jak szlachcic w czasie sejmiku - mówi w rozmowie z Interią politolog z UW. Schetyna wojuje z Petru? Jak wskazuje prof. dr hab. Rafał Chwedoruk, taktyka Schetyny jest nastawiona na wypracowanie takiej pozycji PO, aby była ona liderem wśród partii opozycyjnych. - Sądzę, że Schetyna chce zostawić Ryszarda Petru na liberalnym światopoglądowo i gospodarczo biegunie, bo to jest nisza, która izoluje i zamknie partię w maksymalnie kilkunastu procentach poparcia. Petru bardzo próbuje przed tym uciec i też o to toczy się ta walka. Nikt nie chce zostać skrajnością w polskiej polityce - wyjaśnia. Zdaniem politologa, Schetyna stara się wykorzystać swoją przewagę nad Nowoczesną. Atutem partii Schetyny są bowiem struktury regionalne. - Petru albo będzie musiał przesuwać się na scenie politycznej razem z PO, albo będzie musiał pozostać w narożniku polskiej polityki - dodaje ekspert. Reakcje polityków O ocenę deklaracji Grzegorza Schetyny zapytaliśmy także polityków najliczniejszych frakcji w polskim parlamencie. Zbigniew Konwiński (PO) przekonuje, że Grzegorz Schetyna wcale nie mówił o skręcie w prawo, a o niezmiennej od lat linii partii. - PO jest kompromisem między konserwatystami a liberałami. Mając w tej chwili za konkurenta PiS, jest oczywiste, że broniąc prawa do in vitro, czy obowiązującej ustawy antyaborcyjnej, będziemy rywalizować z PiS z pozycji lewicowych - tłumaczy. Na temat niezmienności poglądów PO, inaczej wyrażają się jednak inni posłowie. Bartłomiej Wróblewski (PiS) ocenił słowa Schetyny, jako "działanie podyktowane desperacją polityczną". - Niezrozumiałym jest, że duże ugrupowanie co dwa lata zmienia swój profil. PO staje się politycznym kameleonem. Na kogo wyborcy PO głosowali w 2015 roku - na partię centrolewicową, czy konserwatywną? - pyta polityk. - Zaskakuje mnie jedno - jeśli świat zwraca się w prawo, to i partia zwraca się w prawo? Jeśli ideały dostosowuje się do tego, jak się kształtują sondaże i sympatie społeczne, to jest to koniunkturalizm - dodaje Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna). - Deklaracja Schetyny nas bardzo cieszy - mówi Interii Agnieszka Ścigaj (Kukiz’15). Wskazuje także, że PO deklarowała w przeszłości chęć utworzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, czy zlikwidowania finansowania partii. - PO szuka swojej drogi w różny sposób. Nie zdziwi nas, gdy nagle zmieni zdanie i skieruje się w stronę lewicy - dodaje. - To jest partia bez tożsamości i idei, szukająca podniesienia swoich słupków - kwituje posłanka.