Lewicowe postulaty, a zwłaszcza lewicowi kandydaci przepadli podczas wyborów prezydenckich. SLD pogrąża się w kryzysie, Twojego Ruchu już prawie nie ma. Wydaje się, że lewica w Polsce znalazła się w totalnym odwrocie. Michał Michalak, Interia: Czy widzi pani jakąś nadzieję dla lewicy przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi?Barbara Nowacka, Twój Ruch: - Ależ oczywiście, widzę nawet wielką szansę dla lewicy, ponieważ wybory prezydenckie pokazały, że pewne skostnienie systemu politycznego, a w szczególności duopol Platformy i PiS-u, obywatelki i obywateli znudził, zmęczył i już nie bardzo wierzą w obie te formacje. Ewidentnie sygnał był taki, że wyborcy chcą zmian. Jeśli lewica przestanie zajmować się sobą, a zajmie programem, ma szansę odzyskać swój elektorat, a także otworzyć się na zmęczonych niedotrzymanymi obietnicami Platformy. Jest pani optymistką, ale przecież między PO a PiS wszedł Paweł Kukiz, który ma poglądy mocno prawicowe, mocno konserwatywne, może nawet bardziej niż PiS.- Tak, ale jak pan słusznie zauważył, on wszedł między PO a PiS, natomiast ta lewa strona sprawia wrażenie odpuszczonej. Ja zresztą słuchałam uważnie diagnozy Romana Giertycha, który stwierdził, że Platforma przegrała dlatego, że się zwróciła w lewo i oto powinna się zwracać w prawo. I mówiąc szczerze, bardzo bym chciała, żeby Platforma uczciwie powiedziała, po której jest stronie. Oprócz tego, że mrugają do lewicowego elektoratu, to niewiele dla niego robią, i mówię tutaj zarówno o sprawach światopoglądowych, jak i rzeczach tak fundamentalnych jak kwota wolna od podatku. I tu jest szansa dla lewicy, żeby pokazać, że my od lat jesteśmy konsekwentni, wiarygodni, mówimy o tym samym.Czy do jesiennych wyborów parlamentarnych będzie pani szła razem z Januszem Palikotem?- Bardzo cenię, lubię, szanuję Janusza Palikota, który jest jednym z niewielu polskich polityków z wizją. Ale to co się wydarzy po naszej stronie sceny politycznej, i w ogóle na polskiej scenie politycznej, do jesieni jest właściwie nieprzewidywalne. Jeszcze miesiąc temu nikt by nie powiedział, że Bronisław Komorowski będzie byłym prezydentem. Jeszcze miesiąc temu nikt nie przewidywał takiego wyniku Pawła Kukiza. Jeszcze miesiąc temu nikt nie przewidywał tak słabego wyniku kandydatki SLD. Scena polityczna bardzo się zmienia. Ja jestem zwolenniczką tego, żeby lewa strony sceny politycznej odrzuciła personalne animozje i spróbowała się porozumieć programowo. I będę na rzecz tego porozumienia programowego działała. A jak wyjdzie, nie wiadomo. Ale warto się starać.O pani często mówi się, że jest pani nadzieją dla lewicy, czasem nawet pojawia się przymiotnik "największą". Czy pani byłaby gotowa wziąć na siebie tę odpowiedzialność i zostać liderem czy jednym z liderów?- Ja, tak jak i wiele innych osób, jestem chętna do działania na rzecz tego, żeby lewica była silna, autentyczna i skuteczna. Natomiast kto będzie liderem czego, to naprawdę okaże się w pracy. Nie mianujmy liderów, musimy najpierw wypracować sobie pozycję.Janusz Zemke powiedział nam, że nic tak dobrze nie zrobi lewicy jak rządy radykalnej prawicy. Czy pani się z tą tezą zgadza?- Oczywiście z takiego koniunkturalnego, partyjnego punktu widzenia rządy strony absolutnie przeciwnej pomagają. Natomiast są też koszty społeczne, o których nie można zapominać. Często dla sukcesów partyjnych poświęca się rzeczy fundamentalne. To jest błąd. Trzeba patrzeć, co jest interesem społecznym. Koszty społeczne rządów bardzo prawicowych mogą być bardzo wysokie. Szczególnie widziałabym takie zagrożenie w koalicji PiS-u z Korwin-Mikkem i z przyszłą partią Pawła Kukiza. Nie stać Polaków i Polki na utratę przywilejów wolności obywatelskich tylko po to, żeby jakaś lewica sobie później porządziła i to odczarowała.