"Jesteś z nami albo przeciwko nam". W obliczu problemów PiS zaostrza retorykę
Tuż przed wydaniem przez Trybunał Konstytucyjny orzeczenia w sprawie nowelizacji ustawy o TK autorstwa PiS, i na kilka dni przed posiedzeniem Komisji Weneckiej, na którym oficjalnie zostanie przedstawiona opinia o Polsce, Prawo i Sprawiedliwość zaostrza retorykę. - Prezes PiS podgrzewa emocje i doprowadza do zderzenia. W ten sposób Jarosław Kaczyński przygotowuje wyborców i aparat partyjny na nadciągające problemy - mówi w rozmowie z Interią dr hab. Norbert Maliszewski, politolog i ekspert ds. zachowań politycznych z Uniwersytetu Warszawskiego.
W środę Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nowelizacja ustawy o TK autorstwa PiS w najbardziej dyskutowanych punktach jest niezgodna z konstytucją. Zakwestionowane zostały przepisy ustanawiające pełen skład orzekający w liczbie co najmniej 13 sędziów, wymóg większości 2/3 głosów przy podejmowaniu decyzji, nakaz rozpatrywania wniosków w kolejności wpływania, możliwość wygaszenia mandatu sędziego przez Sejm oraz wydłużenie terminów rozpatrywania spraw.
Rząd orzeczenia nie uznaje. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oświadczył, że środowe posiedzenie "nie było spotkaniem sądu konstytucyjnego, tylko było spotkaniem sędziów, którzy usiłowali nieudolnie wydać orzeczenie".
Rzecznik rządu Rafał Bochenek orzeczenie nazwał "komunikatem". Tym samym wyrok TK nie zostanie przez premier opublikowany.
Wypowiedzi członków rządu to kontynuacja retoryki, którą obrał PiS, jeszcze przed zebraniem się składu orzekającego. Mocne uderzenie zapoczątkował Jarosław Kaczyński podczas spotkania w Łomży. Potem ostre słowa popłynęły z ust wiceszefa MSWiA Jarosława Zielińskiego, prezydenta Andrzeja Dudy, premier Beaty Szydło czy szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego.
Strategia "oblężonej twierdzy"
Zdaniem dr. hab. Norberta Maliszewskiego, Jarosław Kaczyński przyjął strategię oblężonej twierdzy. - Polega ona na tym, że zaostrza się retorykę, po to żeby doprowadzić do polaryzacji: jesteś z nami albo przeciwko nam. Jesteś z nami, czyli z PiS-em, jesteś za "dobrą zmianą". Oznacza to trwanie na dobre i złe, niezależnie od tego, co się będzie działo, a problemy będą ogromne - tłumaczy politolog z UW.
Moment na uderzenie nie jest przypadkowy. Zaostrzenie tonu ma miejsce tuż przed ogłoszeniem opinii Komisji Weneckiej w sprawie Polski (posiedzenie odbędzie się w 11 marca). Na podstawie opinii będą podejmowane dalsze kroki wynikające z uruchomienia przez KE wstępnej procedury sprawdzania praworządności. - Fiaskiem może okazać się też prawdziwy test dla Polski, czyli szczyt NATO - zauważa ekspert.
Według naszego rozmówcy, przyjęcie takiej taktyki ma na celu przygotowanie wyborców i aparatu partyjnego na problemy. - Prezes Jarosław Kaczyński podgrzewa emocje i doprowadza do zderzenia. Zależy mu, żeby utrzymać lojalny aparat partyjny i elektorat na poziomie trzydziestu kilku procent i w ten sposób przetrwać burzę - wyjaśnia dr hab. Norbert Maliszewski.
Problematyczna opozycja
- Problemem Jarosława Kaczyńskiego jest teraz to, że elektorat "przeciw nam", który podczas wyborów był rozproszony, a jego część nawet uważała rządy PO-PSL za zdegenerowane, to teraz, nie tyle ze względu na szczególną aktywność Ryszarda Petru, czy polityków PO, będzie głosować właśnie na opozycję przeciwko PiS-owi. I znowu ta motywacja jest tak silna, jak była w 2007 r., kiedy PiS oddawało władzę - zauważa nasz rozmówca.
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie nie nastąpi złagodzenie, lecz będziemy obserwować pogłębiające się zaostrzenie przekazu. - Jeżeli PiS jest w defensywie i zdecydowało się na konfrontację, to będzie dalej stosowało tą taktykę. Już pojawiają się porównania sędziego Rzeplińskiego do ajatollaha Chomeiniego, określanie KOD-u inicjatywą antypolską. Prezes Kaczyński mówi o tym, że opinia Komisji Weneckiej jest wyrazem działania establishmentu, i jego oddziaływania na poziomie europejskim, o czym miałby świadczyć przeciek wersji roboczej opinii - wylicza ekspert.
Obietnice receptą na kłopoty
Zdaniem dr. hab. Norberta Maliszewskiego, na arenie wewnętrznej nie będzie uspokojenia sytuacji, ale bardziej polemiczne i kompromisowe działania być może pojawią się na arenie zewnętrznej. PiS może się wzorować na taktyce premiera Węgier Viktora Orbana. - On grał na takich dwóch fortepianach, czyli używał innej retoryki na rzecz polityki wewnętrznej, gdy mówił do swoich wyborców, a innej w rozmowach kuluarowych na poziomie instytucji europejskich - przypomina ekspert.
- PiS będzie próbowało przetrwać w oblężonej twierdzy. Jarosław Kaczyński i stratedzy PiS-u liczą, że realizacja kolejnych obietnic socjalnych poprawi notowania - mówi politolog. PiS ponownie zastosuje strategię, która sprawdziła się przy okazji wejścia w życie programu "Rodzina 500 plus".
Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Bartosz Marczuk już zapowiedział dalsze zmiany na rzecz poprawy sytuacji polskich rodzin. Ministerstwo przygotuje program demograficzny, zakładający m.in. wcześniejsze emerytury dla matek czy promocję małżeństw i dzietności.
- Jeśli to nie da skutków, to pojawi się kolejny program zakładający np. darmowe leki dla seniorów - przypuszcza nasz rozmówca.
Racjonalne czy nieracjonalne działanie?
Nasuwa się pytanie, czy na dłuższą metę takie działanie będzie skuteczne. - Po to żeby zachować te trzydzieści kilka procent elektoratu, to owszem. Ale mimo że spór o TK jest niezrozumiały dla Polaków, to mają oni dość konfliktu, nie mają poczucia zmiany jakości. Po drugie, są wrażliwi na krytykę instytucjonalną czy krytyczne wypowiedzi ze strony unijnych czy amerykańskich polityków. To może przysłonić ocenę programów socjalnych - twierdzi dr hab. Norbert Maliszewski.
Według politologa, dzięki zastosowaniu takiej strategii PiS przetrwa, jednak ma ona zalety i wady. Pytanie, czy jest racjonalna.
- Jeżeli Polacy oczekują kompromisu, to takie zachowanie wydaje się nieracjonalne. Ale jest przekonanie, że gdyby Jarosław Kaczyński albo prezydent Duda przyznali się do błędu, to mają taką siłę, że potrafiliby to wytłumaczyć elektoratowi. Jeśli elektorat oczekuje kompromisu, to cofnięcie się o krok jest racjonalne, a z kolei ofensywa i jej konsekwencje, np. w postaci groźby fiaska szczytu NATO, jest nieracjonalna. Jest to bardziej sztywność polityczna, sztywność co do sposobu radzenia sobie z konfliktami. Wydaje mi się, że koszty w porównaniu z zyskiem są dużo większe - ocenia w rozmowie z Interią dr hab. Norbert Maliszewski.