Irańczycy nienawidzą Amerykanów? Bzdura!

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Nasz rozmówca wielokrotnie był w Iranie i można śmiało powiedzieć, że zakochał się w tym kraju. Właśnie z tego powodu, by nie komplikować sobie życia ewentualnymi zakazami wjazdu do Iranu, prosił o zachowanie anonimowości, jednocześnie udzielając wyczerpującej wypowiedzi na temat sytuacji w tym niezwykłym państwie. - To nie jest władza, która przymyka oko na nawet takie rzeczy, jak wywiad w internecie – tłumaczy. Spełniamy jego prośbę.

Radość na ulicach Teheranu po osiągnięciu porozumienia atomowego
Radość na ulicach Teheranu po osiągnięciu porozumienia atomowegoATTA KENAREAFP

Artur Wróblewski, Interia: Wczoraj na ulicach Teheranu miał miejsce manifest radości w związku z porozumieniem atomowym i zniesieniem sankcji. Czy z tego powodu życie Irańczyków ulegnie znaczącej poprawie? Czy sankcje rzeczywiście doskwierały Irańczykom?

- Sankcje na pewno doskwierały zwykłym Irańczykom, choćby ze względu na dostęp do leków, często leków ratujących życie, który był bardzo utrudniony. Handel lekarstwami był po prostu nielegalny, Zachód nie pozwalał na ich sprzedaż. Problem stanowiła również blokada przepływu pieniędzy między bankami - irański system bankowy został całkowicie odcięty, a wszystkie transakcje musiały przechodzić przez banki krajów trzecich: państw arabskich czy Turcji. Kwitł nielegalny handel złotem, który wciąż jest nielegalny, również pomimo zniesienia sankcji.

- Czy sankcje coś zmienią w życiu Irańczyków? Na pewno, choćby z powyższych powodów. Irańczycy na to bardzo liczą, że ich gospodarka ruszy, że wzmocni się waluta, której wartość spadła kilka lat temu o 2/3 i zmniejszy się bezrobocie, zwłaszcza wśród młodych. Dodam, że pomimo sankcji, w irańskich sklepach nie brakuje towarów. Iran sam dużo produkuje i sprowadza z krajów arabskich. Z zaopatrzeniem w sklepach nigdy nie było problemów.

Czy niechęć Irańczyków do Ameryki rzeczywiście jest tak zajadła i powszechna czy to wyłącznie kreacja mediów. I jak porozumienie, którego jednym z  głównych kierowniczych był Barack Obama, zmieni postrzeganie Stanów Zjednoczonych w Iranie? Iranu, który przez Amerykę zaliczany był do "osi zła".

- "Oś zła" to było bardzo "fajne" hasło, wymyślone przez George'a W. Busha. Amerykański prezydent wrzucił do jednego worka Iran i Irak, z którym Iran jeszcze kilkanaście lat wcześniej toczył wojnę. Wojnę rozpoczętą przez wspomaganego przez cały Zachód i Amerykę Saddama Husajna w 1980 roku i zakończoną dopiero w roku 1989. Tego samego Saddama Husajna, który od 1959 roku był na liście płac CIA. Trudno mi sobie wyobrazić, jak za czasów dyktatury Husajna Irak i Iran mogły stanowić jakakolwiek wspólna "oś". Do tego dołączono również Koreę Północna, chyba tylko, by uwiarygodnić tandem irańsko-iracki. To było przekomiczne, ale odbiło się szerokim echem na świecie i wpłynęło bardzo niekorzystnie na sytuację w Iranie.

- Pytanie czy niechęć Irańczyków jest rzeczywiście tak zajadła, to pytanie w stylu: "Kiedy pan przestał bić swoją żonę?". Nie ma czegoś takiego, jak niechęć Irańczyków do Ameryki i Amerykanów. Istnieje powszechny szacunek, graniczący wręcz z uwielbieniem - czasem też bezkrytycznym. W Ameryce żyją obecnie przecież setki tysięcy Irańczyków.

- Ludzie w Iranie wiedzą co się dzieje na świecie, wiedzą również co się dzieje w Ameryce. To świat nie ma wiedzy na temat tego, jak wygląda życie w Iranie, bo nie jest tym zainteresowany. Natomiast Irańczycy interesują się tym, co się dzieje poza granicami ich kraju i mają świadomość, jak świat jest skonstruowany. O ile czegoś takiego, jak niechęć Irańczyków do Amerykanów nie ma, to władze potrzebują mieć wroga. Jak zresztą każda inna władza. Ta w Stanach Zjednoczonych również ma wroga, ta w Izraelu też.

Biorąc pod uwagę to, co w Syrii i w Iraku wyprawia tak zwane Państwo Islamskie, czy Iran może stać się sojusznikiem Ameryki i Zachodu w walce z terrorystami?

- Trudno na ten temat dywagować, czy dojdzie do współpracy Zachodu i Iranu w walce z terrorystami z Państwa Islamskiego. Natomiast warto wspomnieć o tym, że to Iran jako pierwszy zaczął na poważnie zwalczać Państwo Islamskie. To Iran, czego nigdy oficjalnie nie potwierdził, wysłał tam swoich Strażników Rewolucji, którzy na lądzie wspomagają w walce z terrorystami Irakijczyków i Kurdów. Czy dojdzie do wspólnych akcji? Na pewno były kontakty między irańskimi i amerykańskimi służbami wojskowymi. Choćby z tego względu, że - jak wspomniałem - armia irańska uczestniczy w jakimś stopniu w działaniach zbrojnych Iraku. Tamtędy przelatują przecież samoloty amerykańskie, które wspomagają Kurdów i bombardują pozycje Państwa Islamskiego. Mogło by dojść do sytuacji nie do pomyślenia, gdzie amerykańskie samoloty przelatują nad wojskiem irańskim. W związku z tym dowódcy musieli się ze sobą kontaktować.

Porozumienie skrytykował Izrael nazywając je "historycznym błędem" i twierdząc, że władze irańskie będą robiły wszystko, by oszukać drugą stronę kompromisu atomowego. Jak głęboki jest konflikt z Teheranu z Tel Awiwem?

- Trudna sprawa, bo to jest konflikt ideologiczny. Po raz kolejny mamy do czynienia nie z konfliktem ludzi, ale między władzami, które tymi ludźmi rządzą. A tego komentować nie potrafię, bo to, jak działają władze w Iranie, Izraelu, ale też w Stanach Zjednoczonych czy Polsce, jest dla mnie zagadką. Warto tu jednak dodać, że największa mniejszość żydowska na Bliskim Wschodzie poza Izraelem mieszka właśnie w Iranie. Irańczycy traktują  ich zwyczajnie, jak współobywateli. W miastach normalnie funkcjonują synagogi, a mniejszość żydowska ma zagwarantowane miejsce w irańskim parlamencie. Ten konflikt istnieje wyłącznie na poziomie ideologicznym.

Co dalej z Iranem? Czy Teheran jest w stanie dotrzymać warunki porozumienia i czy otwarcie kanałów handlowych może spowodować wyjście Iranu z izolacji i też zmianę postrzegania tego kraju w mediach?

- To wszystko zależy od dziennikarzy. Dobrze by było, by więcej ludzi zdecydowało się odwiedzić Iran, choć trzeba zaznaczyć, że już ten rok jest pod względem turystyki przełomowy. Liczba obcokrajowców odwiedzających Iran jest dużo większa, niż rok czy dwa lata temu. Kilka lat temu Japończycy biegający po Teheranie z aparatami byli ciekawostką. W tym momencie na irańskich ulicach - zwłaszcza w turystycznych miejscach, jak Shiraz czy Esfahan - można już zobaczyć wycieczki niemieckich emerytów. Biura turystyczne zobaczyły, że do Iranu można wysyłać ludzi, pewnie też licząc na otoczkę tajemniczości i rzekomej hermetyczności Iranu. To nieprawda, ten kraj jest bardzo otwarty, szczególnie jeśli mówimy o jego mieszkańcach. Irańczycy liczą, że otwarcie kanałów gospodarczych przyniesie im poprawę. A co się będzie działo dalej? To, co się dzieje do tej pory. W Iranie trwają tarcia pomiędzy tak zwanym obozem reformatorskim i tak zwanym obozem twardogłowych. Tak jak porozumienie atomowe jest odbierane dwojako w Ameryce, inaczej patrzą na nie Republikanie, a inaczej Demokraci, tak również w Iranie różnie interpretuje się kompromis z Zachodem.

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na