Wtorkowe popołudnie. Na senackim kolegium dla dyrektorów pojawia się minister Adam Niemczewski. Informuje zgromadzonych, że komisja mobbingowa zakończyła prace i nie dopatrzono się znamion mobbingu. Jednak, jak przekazał szef Kancelarii Senatu, nie wszyscy członkowie gremium byli zgodni. Jedna z pięciu osób zgłosiła bowiem zdanie odrębne. Ta sytuacja rodzi pewien problem. Jaki? Komisja jest organem doradczym, ale jej opinia ma być podstawą do wydania decyzji przez kierownictwo Senatu. Zgodnie z wewnętrzną polityką antymobbingową w izbie wyższej, członek senackiej komisji mobbingowej, który nie zgadza się ze swoimi kolegami, może zgłosić swój sprzeciw, jednak musi to zrobić wraz z pisemnym uzasadnieniem. To ląduje z kolei w załączniku do protokołu z posiedzenia Komisji, a następnie w podsumowaniu prac jako załącznik. Jak ustaliliśmy, w sprawozdaniu z prac komisji nie ma takiego dokumentu. Nasze informacje potwierdza adwokat pokrzywdzonego. Mecenas: "Wybrakowane" dokumenty - W poniedziałek przewodniczący komisji przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji poinformował mnie, że komisja przyjęła sprawozdanie i przesłał mi protokół z ostatnich dwóch posiedzeń Komisji - powiedział Interii mec. Michał Rosa, który reprezentuje pracownika Kancelarii Senatu skarżącego się na mobbing. - Wskazał w swojej wiadomości też o zdaniu odrębnym jednego z członków komisji i o tym, że czeka na jego sporządzenie. W protokole załączonym do sprawozdania, który otrzymaliśmy, nie ma jednak o tym mowy - podkreśla prawnik. Jak argumentuje mec. Rosa, dokumenty są niekompletne, a nawet "wybrakowane": - Mówiąc wprost: mamy zdanie odrębne jednego z członków komisji, które nie jest publikowane w sprawozdaniu z prac. A później ktoś ogłasza ich zakończenie. Oceniam to działanie, jako niezgodne z polityką przeciwdziałania mobbingowi w Kancelarii Senatu przyjętą przez szefa Kancelarii Senatu. Z całą pewnością taka sytuacja jest niepokojąca i może godzić w ogólnopojęty interes mojego klienta - uważa rozmówca Interii. Dlaczego ogłosił pan zakończenie prac komisji mobbingowej, skoro sprawozdanie z jej prac jest niekompletne? - w wiadomości tekstowej zapytaliśmy Adama Niemczewskiego. "Pańskie twierdzenie mija się z prawdą. Proszę kontaktować się z CIS" - odpowiedział. Przesłaliśmy pytania, ale do czasu publikacji materiału nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Interia starała się jednak ustalić, kto zgłosił zdanie odrębne. Nieosiągalny okazał się dla nas Maciej Telec, przewodniczący komisji z Biura Legislacyjnego. Aldona Makowska, jeden z członków gremium, należący do Biura Prawnego, Kadr i Organizacji: - To nie ja. Jeśli chce się pan czegoś dowiedzieć, proszę dzwonić do przewodniczącego - przekazała. - Nie będę odpowiadała na żadne pytania - ucięła Maryla Bąk, członek komisji z Biura Finansów. Krystyna Kamianowska (BPKiO), sekretarz komisji, zachowała się podobnie jak koleżanki. - Zaskoczył mnie pan. Nie zdążyłam złożyć jeszcze własnoręcznego podpisu pod protokołem końcowym - przekazała Joanna Augustynowska, członek komisji i była posłanka Koalicji Obywatelskiej z Biura Spraw Senatorskich. - Nie wyraziłam jeszcze swojego zdania. O szczegóły proszę pytać przewodniczącego - dodała. Nie było zgody na nagrywanie Ze sprawozdania senackiej komisji antymobbingowej wynika, że przesłuchano osiemnastu świadków. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, ich zeznania zamieszczone w protokołach są niekompletne. Przykładowo: jeden ze świadków użył słowa "mobbing", ale nie zostało ono uwzględnione w protokole. To samo dotyczy nie tylko poszczególnych wyrażeń językowych, ale obszernych wątków. W dokumentach brakuje całych zdań, niemniej trudno sprawdzić rozbieżności, bo kierownictwo Kancelarii Senatu nie zgodziło się na nagrywanie posiedzeń komisji. Nie było to jednak przeszkodą, by gremium wydało opinię dotyczącą mobbingu, którego w Senacie miała się dopuszczać Anna Godzwon. Zdaniem większości członków komisji nie doszło do niego z dwóch powodów: po pierwsze, stan zdrowia pracownika skarżącego się na nieprawidłowości uległ poprawie, bo dzięki przełożonym został "odseparowany" od wicedyrektor CIS. Po drugie, nawet jeśli były nieprawidłowości, to trwały za krótko. Nie można jednak powiedzieć, że senacka komisja antymobbingowa nie pogroziła palcem Annie Godzwon. W sprawozdaniu można bowiem czytać o sprawdzaniu mediów społecznościowych pracownika, a nawet "negatywnych zachowaniach" pani wicedyrektor podczas wyjazdów służbowych. Jakich? Chodzi m.in. o tworzenie nieustannej presji, nagminną organizację pracy po godzinach, brak jasno sformułowanych wymagań względem pracowników, chaos informacyjny czy wydawanie kilku różnych poleceń dotyczących tego samego zadania albo wydawanie poleceń, których pracownik nie zdoła, bądź nie zdąży wykonać. W podsumowaniu swoich prac gremium jasno stwierdza, że praca z Anną Godzwon podczas wyjazdu służbowego doprowadziła poszkodowanego pracownika do wizyty w szpitalnym oddziale ratunkowym. Co więcej, nie mógł on wykonywać nawet prostych czynności ze względu na stan emocjonalny, który wywołała u niego "współpraca" z panią wicedyrektor. Komisja rekomenduje Skoro nie doszło do mobbingu, ale są nieprawidłowości, których miała dopuścić się Anna Godzwon, co zaproponowała komisja? Zdaniem większości jej członków, konflikt może być wynikiem "nieporozumień" między panią wicedyrektor a niektórymi członkami Działu Nowych Mediów (do niego należy również osoba zgłaszająca mobbing - red.). Dlatego Kancelaria Senatu powinna "przeanalizować strukturę organizacyjną" CIS. I chociaż we wtorek wypowiedzenie złożył kolejny z pracowników działu, komisja rekomenduje uzupełnienie braków kadrowych. Do tego należałoby przeprowadzić ankietę antymobbingową. Wtedy, zdaniem większości członków gremium, problemy z nieprawidłowymi zachowaniami kadry dyrektorskiej bez wątpienia uda się wyeliminować. Z prośbą o komentarz zadzwoniliśmy bezpośrednio do Anny Godzwon. - Raport ma charakter poufny i jestem zobowiązana do zachowania jego poufności. Podczas naszej ostatniej rozmowy mówiłam, że obowiązuje mnie tajemnica służbowa, tajemnica postępowania przed komisją. Dlatego nie będę komentować - przekazała wiceszefowa CIS. Z nieoficjalnych informacji Interii wynika, że sytuacji w Senacie ma się przyjrzeć Państwowa Inspekcja Pracy. Tak jak pisaliśmy wcześniej, poszkodowany pracownik chce się zwrócić do sądu. Jego umowa o pracę kończy się 3 lutego, a wbrew wcześniejszym sygnałom nikt nie zaproponował jej przedłużenia. Dyrektor CIS Anna Paradowska-Naturska zeznała przed senacka komisją antymobbingową, że to nie ona decydowała o dalszej współpracy z pokrzywdzonym. Jakub Szczepański