Wyrok, z którym nie zgodził się prokurator generalny, dotyczy sprawy z 9 stycznia 2018 r. Do chorzowskiego szpitala trafiła czteromiesięczna dziewczynka z poważnym urazem głowy. Matka dziecka, która wezwała pogotowie, twierdziła, że córka się zadławiła. Medycy zawiadomili policję. Dziewczynka zmarła 22 stycznia w szpitalu. Kobiecie początkowo prokuratura przedstawiła zarzut spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała. Później, po otrzymaniu szczegółowej opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej, okazało się, że obrażenia głowy dziecka miały "charakter czynny" i zarzut został zmieniony na zabójstwo. "Gdy parze skończył się alkohol, Monika P. kazała iść po wódkę swojemu konkubentowi. Po jego wyjściu puściła bardzo głośno muzykę, co obudziło jej córeczkę, dziecko zaczęło płakać. Oskarżona dwukrotnie uderzyła niemowlę w głowę, powodując złamania kości czaszki, krwotoki śródczaszkowe oraz stłuczenie mózgu" - podała prokuratura. Twierdziła, że bicie dzieci jest najlepszą metodą wychowawczą Oskarżyciel ustalił, że kobieta pobiła dziewczynkę, mając "co najmniej 1,4 promila alkoholu we krwi". Kobieta i jej partner odpowiadali również za znęcanie się nad pozostałymi dziećmi. Przed sądem pierwszej instancji prokurator domagał się dla Moniki P. kary dożywotniego pozbawienia wolności. Jesienią 2019 roku kobieta została skazana przez Sąd Okręgowy w Katowicach na karę łagodniejszą, 25 lat więzienia. Od tego orzeczenia apelację wnieśli zarówno prokurator, jak i pełnomocnik oskarżonej. Sąd Apelacyjny w Katowicach wyrokiem z 24 września 2020 r. zmniejszył orzeczoną karę do 15 lat pozbawienia wolności, "z możliwością przedterminowego zwolnienia nie wcześniej niż po odbyciu przez oskarżoną kary 12 lat pozbawienia wolności". Trudne okoliczności, w których dorastała Monika P., miały stanowić okoliczność łagodzącą. Od wyroku kasację do Sądu Najwyższego wniósł prokurator generalny Zbigniew Ziobro. "Prokurator Generalny zarzucił w kasacji rażącą niewspółmierność kary zaledwie 15 lat pozbawienia wolności orzeczonej wobec zabójczyni własnego dziecka. Z akt sprawy wynika, że oskarżona źle traktowała dzieci nawet w czasie wizyt kuratora. W jego obecności stwierdziła, że bicie dzieci jest najlepszą metodą wychowawczą" - podał Dział Prasowy PK. Nie wykazała skruchy Według prokuratora generalnego zabójstwo kilkumiesięcznej dziewczynki nie było przypadkowe, ale "stanowiło tragiczne następstwo sposobu postępowania oskarżonej, stosującą przemoc wobec dzieci". "W toku postępowania oskarżona nie wykazała żadnej skruchy, a nawet próbowała przerzucić odpowiedzialność na swojego małoletniego syna" - podała PK. Na zmniejszenie kary wobec P. wpłynął także fakt, że oskarżona była oskarżona o zabójstwo w zamiarze "ewentualnym" a nie "bezpośrednim". "Działanie oskarżonej było podjęte wobec całkowicie bezbronnej istoty, któremu winna ona jako matka zapewnić opiekę. Podobnie wezwanie pogotowania przez oskarżoną nie powinno być uznane za działanie na jej korzyść, było ono bowiem motywowane wyłącznie strachem przed konsekwencjami, a nie chęcią udzielenia pomocy córce" - zwrócił uwagę prokurator generalny we wniesionej kasacji. Prokurator generalny wniósł o uchylenie wyroku w części dotyczącej rozstrzygnięcia o karze i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu w Katowicach.