USA: Widmo drugiego szturmu realne? "Napięcie jest ogromne"
Ameryka głosuje, a Donald Trump zapowiada, że jeśli przegra, będzie to znak, że wybory zostały sfałszowane. - Napięcie wśród republikańskich wyborców jest ogromne, a narracja jasna: teraz albo nigdy - komentuje dr hab. Jarosław Szczepański, amerykanista i politolog z UW. - Pyta pani, czy możliwy jest drugi szturm na Kapitol? Ta groźba istnieje, jeśli mówimy o tak dramatycznie spolaryzowanym społeczeństwie jak Amerykanie – ocenia ekspert.
Wyścig o Biały Dom jeszcze nigdy nie był tak wyrównany. Na ostatniej prostej nic nie jest jasne. Sondaże na granicach błędu statystycznego nie wskazują faworyta. Żaden z kandydatów nie zdobył też istotnej przewagi w kluczowych stanach.
Istnieje 50 procent szans, że to Donald Trump zostanie prezydentem USA. A jeśli wygra Kamala Harris? "To oznacza, że wybory zostały sfałszowane" - mówił Trump w trakcie kampanii, zarzucając demokratom, że z pewnością będą oszukiwać. Groził także więzieniem urzędnikom wyborczym i "innym", którzy w jego ocenie mogliby maczać palce w fałszowaniu wyniku wyborów.
Rzeczniczka Trumpa tonowała, że będzie on honorował wynik, ustalony przez urzędników wyborczych, stwierdzając jednak, że "zaakceptuje wyniki wolnych i uczciwych wyborów".
Przegrana republikanina i oskarżenia o oszustwa mogą być iskrą, która padnie w stóg rozbudzonych nadziei zwolenników Donalda Trumpa. Czy historia może się powtórzyć i w USA dojdzie do zamieszek przypominających szturm na Kapitol, do którego doszło przed czteroma laty?
Więcej informacji na temat wyborów w naszym raporcie specjalnym - WYBORY PREZYDENCKIE W USA 2024
Wybory USA 2024. Komentatorzy nie kryją obaw
"Wielu urzędników i ekspertów, zajmujących się wyborami, obawia się, że narracje o fałszerstwach ponownie zyskają popularność, podważając zaufanie społeczne, prowadząc do chaosu, a w najgorszym przypadku do przemocy. David Becker, dyrektor amerykańskiego Centrum Innowacji i Badań nad Wyborami, poinformował, że osoby nadzorujące wybory w kluczowych stanach są przygotowane na ewentualne szykany i groźby" - pisze Patric Marley na łamach amerykańskiego dziennika "Washington Post".
"Donald Trump zacznie 'siać chaos' i podważać wyniki wyborów prezydenckich w USA jeszcze przed zakończeniem liczenia głosów, a wysiłki te będą tym razem o wiele lepiej zorganizowane niż w poprzednich wyborach" - to z kolei fragment analizy z brytyjskiego "The Guardian".
Narracja o rzekomych oszustwach, które mogą wpłynąć na wynik wyborów w USA, obecna jest w obozie republikanów od miesięcy. "Grupy związane z Partią Republikańską składały pozwy, w których zarzucały władzom stanów wahających się zaniedbania przy tworzeniu list wyborców. Część ekspertów określa te skargi mianem 'pozwów zombie'. Choć wiele z nich zostało już odrzuconych, pojawiają się opinie, że cel jest jeden: podkopanie zaufania do wyborów w społeczeństwie i przygotowanie gruntu pod próby podważenia wyniku" - czytamy w "The Guardian".
Wybory w USA. "Społeczeństwo dramatycznie spolaryzowane"
Napięcie odmalowują obrazy napływające ze Stanów. Wokół Białego Domu oraz Kapitolu pojawiły się dodatkowe zabezpieczenia. W mediach społecznościowych można trafić na zdjęcia, na których widać, że na czas głosowania część lokali gastronomicznych i sklepów zostało zamkniętych i zabitych deskami od zewnątrz.
- Groźba drugiego Kapitolu zawsze istnieje, jeśli mówimy o społeczeństwie, które jak w przypadku USA jest dramatycznie spolaryzowane. Znacznie bardziej niż Polacy - mówi Interii dr hab. Jarosław Szczepański, amerykanista i politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Myślę, że w razie niekorzystnego wyniku Trump nie będzie musiał wiele robić. Mnóstwo ludzi poczuje się oszukanych - słusznie czy nie to inna kwestia - i może organizować demonstracje, a nawet próbować wtargnąć na Kapitol, choć wydaje mi się, że akurat to miejsce będzie tym razem wyjątkowo dobrze chronione - stwierdza.
Innego zdania jest amerykanista Andrzej Kohut. Jak mówił Interii, powtórka z ataku na Kapitol czy inne, równie drastyczne wydarzenia, raczej nie powinny mieć miejsca. - Po pierwsze, amerykańskie państwo - co pokazała chociażby rosyjska ingerencja w 2016 roku i to, że już w 2020 roku była dużo słabsza - potrafi wyciągać błędy i zabezpieczać się przed zagrożeniami, które już widziało. Druga sprawa, że jednak po 6 stycznia była ogromna liczba spraw sądowych i naprawdę wysokich wyroków, co może jednak skutecznie odstraszyć zwykłych ludzi, którzy w 2021 roku ruszyli za prowodyrami tej akcji i źle na tym wyszli - uważa Kohut.
Wybory USA 2024. Wielkie nadzieje republikańskich wyborców
Jednak dr Jarosław Szczepański zwraca uwagę na wielkie nadzieje, jakie republikańscy wyborcy pokładają w swoim kandydacie. - Narracja jest jasna: teraz albo nigdy. Elon Musk, który wspiera Donalda Trumpa, podkreślał, że jeśli teraz republikanie nie zwyciężą, to w stanach wahających się zostanie zalegalizowanych tak wielu nielegalnych imigrantów, że już nigdy republikanin, a szczególnie Donald Trump, nie wygra wyborów - mówi amerykanista.
To rozpala wyobraźnię i może prowadzić do prób podważania wyników. Jedną z opcji może być kwestionowanie legalności powołania Kamali Harris na kandydatkę demokratów. Harris nie wygrała partyjnych prawyborów. Została wskazana dopiero po rezygnacji Joe Bidena.
- Sytuacja z podmianą kandydatów rzeczywiście była bezprecedensowa, natomiast Harris uzyskała nominację od zarządu partii, nawet jeśli ten aspekt stanie się celem ataków, nie sądzę by były one skuteczne - komentuje amerykanista.
- To, co bardziej rozpali wyobraźnię wyborców i będzie powodem skarg, to kwestie związane z liczeniem głosów i samym procesem głosowania - stwierdza dr Szczepański.
Wynik wyborów w USA. Wielka niewiadoma?
Przeglądając ostatnie analizy, publikowane w dzień wyborów w USA, nie brak opinii, że walka o Biały Dom nie skończy się 5 listopada.
"Washington Post" wskazuje, że jeśli wyniki okażą się bardzo zbliżone, prawdopodobnie nastąpi ponowne przeliczenie głosów. Jeśli do tego dojdą procesy sądowe, dotyczące tego, czy członkowie komisji przestrzegali właściwych procedur, sprawa może ciągnąć się tygodniami.
Tymczasem kalendarz wyborczy ściśle określa kolejne etapy wyboru prezydenta USA. 17 grudnia zaplanowano głosowanie Kolegium Elektorów, które formalnie wskaże następcę Joe Bidena. Głosy elektorskie mają odzwierciedlać wynik głosowania w danym stanie. Następnie 6 stycznia - w dniu, w którym cztery lata temu zwolennicy Trumpa zaatakowali Kapitol - na posiedzeniu połączonych izb Kongresu, nastąpi oficjalne podliczenie głosów elektorskich i zatwierdzenie wyniku.
Inauguracja nowego prezydenta USA odbędzie się 20 stycznia.
Jolanta Kamińska
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!