Na ostatniej prostej w wyścigu o Biały Dom Kamala Harris i Donald Trump idą łeb w łeb. Kandydatka demokratów jeszcze kilka tygodni temu zachowywała przewagę nad rywalem. Jednak, jak wskazują ogólnokrajowe sondaże, na kilka dni przed wyborami ta przewaga zaczęła topnieć. Według sondażowej średniej, wyliczonej przez jeden z najważniejszych amerykańskich dzienników "New York Times", Harris ogółem wyprzedza Trumpa o mniej niż jeden punkt procentowy. Żaden z kandydatów nie zdobył też istotnej przewagi w kluczowych siedmiu stanach. Wszystko może się zdarzyć. - O ostatecznym wyniku tak naprawdę zdecydują: Arizona, Georgia, Michigan, Nevada, Karolina Północna, Wisconsin i Pensylwania. Przy czym najważniejsza jest właśnie Pensylwania, w której mieszka wielu Polaków. W tym stanie do zdobycia jest 19 głosów elektorskich - najwięcej spośród wszystkich stanów "wahających się". Tymczasem sondaże dla Pensylwanii pokazują niemal idealny remis - komentuje Michał Michalak, lider zespołu Interia Wydarzenia, były korespondent w USA i autor programu "Filibuster" o amerykańskiej kampanii wyborczej. Wybory w USA. Świat w napięciu. Kobieta już raz zdobyła więcej głosów Świat pozostaje w wielkiej niepewności, czy 5 listopada przyniesie historyczną zmianę i w Gabinecie Owalnym po raz pierwszy od 235 lat zasiądzie kobieta. Jednak zwycięstwo Kamali Harris nie będzie całkowitym precedensem. - Już raz kobieta zdobyła dużo więcej głosów niż mężczyzna w walce o fotel prezydenta USA - przypomina amerykanista prof. Tomasz Płudowski. Choć w 2016 roku wybory wygrał Donald Trump, to właśnie jego konkurentka - Hillary Clinton - przekonała do siebie niemal 3 mln więcej wyborców. Procentowo wynik wyniósł 46 do 48 na korzyść Clinton. Gdyby amerykański system wyborczy wyglądał tak samo jak polski, kobieta stanęłaby na czele USA już osiem lat temu. - Clinton przegrała z powodu układu tych głosów, w dodatku niewielką różnicą - zaznacza Płudowski. I dodaje: To dowód, że większość Amerykanów jest gotowa na kobietę prezydenta. Takie oczekiwanie wyraźnie widać wśród wyborców demokratów. - Ameryka demokratyczna była bardzo rozczarowana przegraną Hilary Clinton i czeka na kobietę na szczycie. Natomiast wyborcy republikańscy są znacznie bardziej konserwatywni w tym względzie, częściej wybierają tradycyjny model, gdzie to mężczyzna pełni rolę wykonawczą - mówi amerykanista. Wybory prezydenckie w USA. Kobiety przechylą szalę zwycięstwa? Niewykluczone, że poparcie kobiet może przechylić szalę zwycięstwa. Tuż przed wyborami więcej Amerykanek stawia na Harris, ale jej przewaga nad Trumpem nie jest druzgocąca. Weźmy sondaż stacji ABC News oraz CBS. Z tego pierwszego wynika, że Harris pośród kobiet wygrywa z Trumpem 56 do 42 proc. W przypadku badania CBS News za aktualną wiceprezydent opowiedziało się 55 proc. Amerykanek, z kolei 45 proc. stawiało na jej przeciwnika. Jak mówi Interii prof. Tomasz Płudowski, w ostatecznym rozrachunku wiele zależy od osobowości, wydarzeń i agendy politycznej, dopasowanej do oczekiwań większej grupy Amerykanów. Wyborcy o ugruntowanych poglądach stawiają zwykle na "swoich". Demokraci zagłosują na demokratkę, republikanie na republikanina. Czy płeć w ostatecznym rozrachunku okaże się atutem Kamali Harris? - Dla jednych będzie to atut, dla drugich przeszkoda. Wśród elektoratu demokratycznego jest wyraźny głód, aby odejść od modelu, który dominował przez wieki i żeby członkowie mniejszości stawali u władzy. Pamiętamy przecież radość po wyborze Baracka Obamy - komentuje prof. Tomasz Płudowski. Polacy wolą Kamalę Harris A co o kobiecie w Gabinecie Owalnym sądzą Polacy? Większość mówi: "tak", preferując Kamalę Harris w roli prezydenta światowego mocarstwa. W sondażu CBOS zapytano Polaków, kogo chętniej widzieliby na stanowisku prezydenta USA. Jak się okazało, Kamalę Harris popiera 50 proc. ankietowanych, zaś Donalda Trumpa - 25 proc. 12 proc. badanych nie popiera żadnego z kandydatów, tyle samo badanych wybrało opcję "trudno powiedzieć". CBOS zapytał także Polaków, kto ich zdaniem wygra zbliżające się amerykańskie wybory. W tym przypadku wskazanie na Kamalę Harris okazało się mniejsze. 40 proc. badanych uważa, że to ona wybory wygra, podczas gdy 37 proc. wskazało Donalda Trumpa. - Dla Polski lepszą opcją byłby każdy, kto nie kwestionuje NATO, nie ma bliskich relacji z Putinem, nie chce pokoju na warunkach rosyjskich. Płeć nie ma tu nic do rzeczy - konkluduje prof. Tomasz Płudowski. Więcej informacji na temat wyborów można znaleźć w naszym raporcie specjalnym - WYBORY PREZYDENCKIE W USA 2024. Jolanta Kamińska-Samolej ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!