Zdaniem palestyńskich władz w atakach na szpitale Al-Szifa i Al-Kuds w Strefie Gazy zginęło łącznie 14 osób, a winę za bombardowania ponosi Izrael. Dyrektor jednej z placówek przezkazał, że jeszcze przed nalotem do szpitala przyjęto 50 ciał ofiar ostrzału szkoły Al-Buraq. W mediach społecznościowych pojawiły się również zdjęcia i nagrania, na których widać skutki ataku na szpital. Widać na nich leżące na ziemi ciała i krzyczących z paniki ludzi. Materiały są jednak zbyt drastyczne, dlatego zdecydowaliśmy się, by ich nie publikować. Izrael odpiera zarzuty. Chodzi o atak na szpital Izrael odpiera zarzuty Palestyny i twierdzi, że celem operacji ich armii jest "zabijanie terrorystów", a nie ostrzeliwanie szpitali. - Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest delikatna - powiedział rzecznik Sił Obronnych Izraela (IDF) Richard Hecht. Zapewnił też, że armia "nie zrzuca bomb" na największy szpital w Gazie Al-Szifa czy szpital pediatryczny Rantisi. Rzecznik wypowiadał się po tym, jak ze Strefy Gazy napłynęły doniesienia o walkach na terenie szpitali bądź obok nich. Jak podaje BBC, pojawiły się nagrania, pokazujące czołgi prowadzące ostrzał koło Rantisi. Izrael potwierdził, że armia prowadzi działania koło szpitala Szifa. Pytany o plany postępowania z pacjentami w szpitalach Hecht powiedział także, że armia izraelska mówi palestyńskim bojownikom, "by przewoził ludzi na południe". Mimo to Izrael utrzymuje, że przy szpitalu Al-Szifa znajduje się "serce Hamasu", czyli centrum działań operacyjnych i wywiadowczych grupy. - Hamas zadecydował, że rozmieści strategicznie swój potencjał terrorystyczny w szpitalach, pod nimi i wokół nich - powiedział BBC inny rzecznik IDF Peter Lerner. Wcześniej dyrektor placówki powiedział w rozmowie z Al Jazeerą, że twierdzenia izraelskiej armii to "absolutne kłamstwo", a Al-Szifa to szpital cywilny. Strefie Gazy. "Zawieszenie broni to poddanie się" Wojna w Izraelu trwa od 7 października, gdy bojownicy Hamasu przekroczyli granicę Strefy Gazy, zabijając 1,4 tys. osób i porywając około 240 zakładników. W reakcji na atak islamskich sił palestyńskich Izrael rozpoczął operację lądową w tym małym i gęsto zaludnionym okręgu. Premier Benjamin Netanjahu zapowiedział, że celem IDF jest całkowite rozgromnienie Hamasu, jednak odwetowe bombardownia przyczyniają się do śmierci palestyńskich cywilów. Szacuje się, że dotychczas w Strefie Gazy zginęło ponad 11 tys. osób. Pod koniec października szef rządu w Tel Awiwie stwierdził, że wszystkie wojny powodują niezamierzone ofiary wśród ludności cywilnej, a izraelski atak na kontrolowaną przez Hamas Strefę Gazy to bitwa pomiędzy "cywilizacją a barbarzyństwem". W związku ze stale rosnącym bilansem ofiar wiele państw i organizacji międzynarodowych nawołuje do rozejmu między Hamasem a Izraelem. Netanjahu wyklucza jednak taką możliwość twierdząc, że "zawieszenie broni oznacza poddanie się Hamasowi i terrorowi". Premier zapowiedział także, że Izrael "nie dąży do rządzenia Strefą Gazą" na dłuższą metę. - Nie chcemy jej okupować, ale staramy się zapewnić Strefie i sobie lepszą przyszłość - mówił w rozmowie z amerykańską stacją FoxNews. Więcej informacji o wojnie w Izraelu w raporcie specjalnym Interii. Źródło: AFP, PAP, Interia *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!