O wybuchach rosyjskich bezzałogowców na terytorium kraju NATO poinformował w mediach społecznościowych przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy. Wcześniej lokalne władze informowały o zestrzeleniu 23 z 32 dronów "szahed", których celem był port rzeczny na rzece Dunaj w miejscowości Izmaił. "Według informacji Państwowej Służby Granicznej Ukrainy, dziś w nocy podczas masowego ataku Rosji w rejonie Portu Izmaił rosyjski "szahed" spadł i wybuch na terytorium Rumunii. To kolejne potwierdzenie, że rosyjski terror rakietowy stanowi ogromne zagrożenie nie tylko dla bezpieczeństwa Ukrainy, ale także dla bezpieczeństwa sąsiadujących krajów, w tym państw członkowskich NATO" - napisał Nikolenko. "Apelujemy do partnerów o przyspieszenie zapewnienia Ukrainie dodatkowych, nowoczesnych systemów obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej, a także lotnictwa bojowego, które wzmocnią ochronę infrastruktury Ukrainy i krajów sąsiadujących" - dodał. Komunikat Ministerstwa Obrony Rumunii Kilkadziesiąt minut po wpisie przedstawiciela MSZ Ukrainy na rzekomy incydent zareagowały władze w Bukareszcie. Tamtejsze ministerstwo obrony zdementowało doniesienia. "Ministerstwo Obrony Narodowej kategorycznie dementuje informacje w przestrzeni publicznej dotyczące sytuacji, która miała miejsce w nocy z 3 na 4 września, w której rzekomo rosyjskie drony spadły na terytorium Rumunii" - napisano. "Struktury podlegające Ministerstwu Obrony Narodowej monitorowały w czasie rzeczywistym sytuację wywołaną rosyjskimi atakami przeprowadzonymi przy użyciu dronów, zarówno ubiegłej nocy, jak i z soboty na niedzielę (...) Środki ataku zastosowane przez Federację Rosyjską w żadnym momencie nie powodowały bezpośredniego zagrożenia militarnego dla terytorium Rumunii lub wód terytorialnych" - dodano. Szczątki rosyjskich dronów na terytorium Rumunii Sugerowany przez Ukraińców rzekomy upadek drona "szahed" wykorzystywanego przez rosyjską armię do ostrzału portu byłby kolejnym tego typu incydentem. Do podobnego miało bowiem dojść w sierpniu. Wówczas rumuńskie media informowały o przelocie bezzałogowców w rejonie gminy Caetalchioi tuż przy brzegu Dunaju. Według mieszkańców sprzęt został zestrzelony przez ukraińską obronę, a jego szczątki spadły do pobliskiego lasu. Zobacz też:"Kontrofensywa nie wyprze Rosjan". Dwugłos w sprawie sytuacji na froncie Informację mieli potwierdzić także rumuńscy marynarze znajdujący się w pobliżu. Z ich relacji również wynikało, że zniszczony dron spadł po stronie rumuńskiej. Takiej wersji wydarzeń zaprzeczyły jednak rumuńskie władze. - Ministerstwo obrony podjęło działania po zapoznaniu się z doniesieniami medialnymi. Wysłało na miejsce zespół dochodzeniowy, który nie znalazł niczego, co mogłoby potwierdzić informacje, które pojawiły się w przestrzeni publicznej - oświadczył rzecznik rządu. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!