Kryzys na granicy rosyjsko-fińskiej. "Będą płacić za ambicje Waszyngtonu"
Zdaniem rzeczniczki rosyjskiego MSZ Finowie przystępując do NATO będą płacić za geopolityczne ambicje Waszyngtonu. Jak przekonywała, rząd w Helsinkach nie zdecydował się na przeprowadzenie referendum w tej sprawie, bo "istniała pewność, nie tylko wątpliwość, ale pewność, że obywatele Finlandii nie powiedzą zdecydowanie 'tak'".
Od tygodnia na granicy Finlandii z Rosją czynne jest tylko jedno, oddalone najbardziej na północ, przejście graniczne w lapońskiej prowincji Inari. Punkt kontroli Raja-Jooseppi, w kierunku na Murmańsk, jest jednocześnie jedynym miejscem przyjmowania podań o azyl na wschodniej granicy.
To konsekwencja napływu od strony Rosji nieposiadających odpowiednich dokumentów imigrantów. Zjawisko nasiliło się w ostatnich tygodniach. - Za tym stoi podmiot państwowy. Mamy jasny przekaz dla Rosji. Z tym trzeba skończyć. To jest atak hybrydowy i sprawa bezpieczeństwa narodowego - oświadczył w piątek premier Finlandii Petteri Orpo.
Zacharowa o Finlandii w NATO: Była pewność, że obywatele nie powiedzą "tak"
Sprawą fińsko-rosyjskiej granicy postanowił zająć się kremlowski propagandysta Władimir Sołowiow, który poprosił o komentarz w tej sprawie rzeczniczkę MSZ Mariję Zacharową. - Dlaczego Finowie są zaskoczeni, że ich granice są teraz zamykane? - pytała i po chwili stwierdziła, że "w pewnym momencie mogą zamknąć też inne granice".
Zacharowa szybko przeszła do kwestii członkostwa Finlandii w NATO. Jej zdaniem przyszłość obywateli tego państwa nie jest optymistyczna właśnie przez wstąpienie do Sojuszu. - To są ogromne koszty z ich budżetu, kolosalne zobowiązania z punktu widzenia zmiany całej ich infrastruktury i życia, od edukacji po wszystko inne - mówiła.
Jej zdaniem Helsinki będą zobligowane do budowy "zupełnie niepotrzebnej infrastruktury" i udziału w innych zadaniach. - To ciężar, który wzięli na siebie i kolosalne koszty. Wzięli na siebie obowiązek płacenia za geopolityczne ambicje Waszyngtonu - stwierdziła.
Jej zdaniem w Finlandii nie było społecznego przyzwolenia na przystąpienie do Paktu Północnoatlantyckiego. Jej zdaniem gdyby było inaczej, rząd zapytałby obywateli o zdanie w referendum.
- Dzieje się tak właśnie dlatego, że istniała pewność, nie tylko wątpliwość, ale pewność, że obywatele Finlandii nie powiedzą zdecydowanie "tak" - tłumaczyła w rozmowie z Sołowiowem.
Finlandia przystąpiła do NATO
Finlandia została członkiem NATO 4 kwietnia tego roku. Tego dnia przekazany został dokument akcesyjny sekretarzowi Stanu USA Antony’emu Blinkenowi.
Na akcesję Finlandii zareagowała wtedy Rosja. Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Aleksandr Gruszko ogłosił, że Moskwa zwiększy obecność sił zbrojnych na terenie pogranicza rosyjsko-fińskiego.
Z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nazwał posunięcie Helsinek "wkraczaniem w bezpieczeństwo Rosji". Ocenił również, że struktura NATO jest wroga jego ojczyźnie oraz zapowiedział podjęciem "środków zaradczych".
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
INTERIA.PL/PAP