Lekarze z PPOZ w liście do ministra Niedzielskiego zaapelowali o rewizję stanowiska ws. przepisu zobowiązującego lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej - w przypadku pacjentów powyżej 60. roku życia, skierowanych do odbycia izolacji w warunkach domowych - do dokonania bezpośredniego badania w ciągu 48 godzin. "Rozwiązanie to nie ma jakiegokolwiek uzasadnienia medycznego czy epidemiologicznego i stanowi zagrożenie tak dla pacjentów zakażonych COVID-19, jak i cierpiących na inne choroby" - podkreśliła prezes PPOZ Bożena Janicka. PPOZ: Zamiast badać pacjentów, których stan się pogorszył, zbadamy tych z dopiero wykrytą infekcją Zwróciła uwagę, że "nowy obowiązek nie zwiększy poziomu ochrony pacjentów z COVID-19". "Badanie jest zaplanowane zbyt wcześnie: w drugiej dobie choroby badanie fizykalne nie wykryje niebezpiecznych dla zdrowia objawów, te bowiem w przypadku COVID-19 pojawiają się nie wcześniej niż w 3-5 dobie choroby" - napisała. Jak czytamy w liście, "śródmiąższowe zapalenie płuc w przebiegu COVID-19 rzadko jest wykrywalne w badaniu stetoskopem: zasadniczym wskaźnikiem monitorowania stanu zdrowia pacjenta z COVID-19 jest więc jego saturacja, ta zaś może z powodzeniem być badana na odległość". "Bezpośrednie badanie fizykalne powinno więc dotyczyć wyłącznie sytuacji pogorszenia się stanu zdrowia pacjenta" - uznała Bożena Janicka. Zdaniem lekarzy, wprowadzane regulacje "uniemożliwią jednak takie badanie, bo zamiast badać pacjentów z COVID-19, których stan zdrowia się pogorszył - lekarz POZ zmuszony będzie badać pacjentów, u których infekcja dopiero została wykryta, a którzy zazwyczaj znajdują się w łagodnym stadium choroby". "Wprowadzone regulacje utrudnią więc bezpośredni dostęp do lekarza tym pacjentom, którzy naprawdę tego potrzebują. W sytuacji poważnych deficytów kadrowych, oznaczać będą całkowite zablokowanie dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej pozostałym pacjentom, w tym chorych przewlekle" - argumentuje Janicka. Janicka: Nowa regulacja sparaliżuje Narodowy Program Szczepień przeciw COVID-19 Dodała, że "oczekiwanie, iż lekarz POZ będzie w stanie magicznie przeorganizować swoją pracę tak, by i na przyjęcie takich pacjentów znalazł się czas trudno traktować inaczej niż w kategoriach pobożnego życzenia". Jak przypomniała, w podstawowej opiece zdrowotnej "nie ma już rezerw kadrowych, by dodatkowych świadczeń udzielać". Jak wyjaśniła, "wprowadzone zmiany spowodują więc brak dostępności do lekarza POZ dla osób chorych na inne dolegliwości", bo wizyta domowa u pacjenta zakażonego koronawirusem, jak i jego przyjęcie w przychodni są bowiem bardziej czasochłonne niż w przypadku innych pacjentów". "Co więcej, omawiana regulacja sparaliżuje też program szczepień ochronnych, w tym szczepień przeciw COVID-19" - zaalarmowała. W ocenie Janickiej, ministerialne regulacje "pogłębią dodatkowo zapaść systemu ochrony zdrowia w Polsce". "Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że lekarz POZ wykryje zachorowanie u siebie czy u swoich współpracowników na tyle wcześnie, by nie zarazić swoich pacjentów, często należących przecież do grup ryzyka" - napisała. Według lekarzy z PPOZ, "wprowadzone przez resort zmiany są na tyle szkodliwe, że trudno je wytłumaczyć inaczej niż fundamentalną niewiedzą ministra co do ich prawdopodobnych skutków". "Mam nadzieję, że wskazanie tych konsekwencji skłoni Pana Ministra do natychmiastowej rewizji swojego stanowiska. Jeśli tak się nie stanie, to na skutek rozporządzenia Pana Ministra podstawową opiekę zdrowotną w Polsce czeka katastrofa, która odbije się bezpośrednio na życiu i zdrowiu polskich pacjentów" - podkreślili w liście lekarze PPOZ.