Mieszkańcy Krakowa w czwartek zamieścili na swoich profilach w mediach społecznościowych zdjęcie martwego jeża leżącego na placu budowy tramwaju do Mistrzejowic. Szczątki leżały na kupce zmielonego drewna. Zdjęcie oburzyło krakowian, którzy domagali się wyjaśnień od władz miasta. - Rozumiem pewne niezadowolenie mieszkańców związanych z realizacją tej inwestycji, ale nie akceptuję robienia na tym obrzydliwej kampanii wyborcze, wzbudzaniu lęków oraz obaw - powiedział serwisowi LoveKraków.pl Andrzej Kulig, wiceprezydent Krakowa. - Podrzucenie tego jeża uważam za coś obrzydliwego, za przekroczenie pewnych granic - dodał. Na jakich dowodach swoją wypowiedź oparł samorządowiec - nie wiadomo. Nie ujawnił także, kto jego zdaniem prowadzi "obrzydliwą kampanię wyborczą" i w jaki sposób podrzucił martwego jeża na teren otoczony metalowym płotem. Kilka godzin po tej wypowiedzi wiceprezydent Andrzej Kulig w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" nadal podtrzymywał, że jeż został podrzucony na plac budowy. Dodał jednak, że nie podejrzewa o to mieszkańców, ale zwierzęta żyjące w okolicy. - Sam widziałem tam lisy czy psy biegające bez smyczy. Mogły to też zrobić koty czy chociażby myszołowy, które polują na jeże - powiedział w rozmowie z gazetą. Zestawiając obie wypowiedzi, wynika z nich, że zdaniem wiceprezydenta to lisy, biegające psy, koty lub myszołowy podrzuciły martwego jeża na plac budowy, aby robić "obrzydliwą kampanię wyborczą". Policja zabiera głos Na miejscu znalezienia jeża pojawili się policjanci, którzy zabezpieczyli ślady. Z oficjalnego konta Komendy Wojewódzkiej Policji ostrzegają miejskich aktywistów: "Prosimy o nierozpowszechnianie niezweryfikowanych informacji. Ustalenia wskazują, że ktoś podrzucił ostatniej doby stare i rozczłonkowane truchło jeża na miejsce zdarzenia. Przy tej okazji, z uwagi na możliwą prowokację, przypominamy, że przestępstwem jest tworzenie fałszywych dowodów popełnienia czynu karalnego przeciwko innej osobie czy grupie osób" - możemy przeczytać we wpisie. Z naszych ustaleń wynika, że czynności policyjne jeszcze trwają, a śledczy nie wiedzą, kto miałby stać za podrzuceniem ciała zwierzęcia. Wytną tysiące drzew, w tle inwestycja za dwa miliardy Sprawa martwego jeża budzi spore kontrowersje, bo ma związek z jedną z miejskich inwestycji. Chodzi o wycinkę ponad tysiąca drzew i budowę nowej linii tramwajowej do Mistrzejowic. Zielone dotychczas ulice Młyńską i Meissnera zastąpi torowisko z betonowym wykopem, przyklejona do niego poszerzona jezdnia oraz wysokie ekrany akustyczne. Mieszkańcy popierają budowę torów, ale tysiące osób od miesięcy protestują przeciwko inwestycji. Prezydent miasta pozostaje nieugięty. Budowę sfinansuje specjalne konsorcjum firm. Kraków za 20 lat użytkowania torowiska zapłaci 1,92 miliarda złotych. To niemal tyle, ile kosztowała budowa Stadionu Narodowego w Warszawie. Mieszkańcy protestują Przeciwko takiej skali inwestycji protestują krakowianie mieszkający przy trasie przebiegu nowej linii. Od lat przekonują, że są za budową torowiska, ale mówią "nie" przeskalowanemu projektowi. Już w 2015 r. podczas konsultacji społecznych pomysł budowy poparło 89 proc. ankietowanych, ale co trzeci zgłaszał zastrzeżenia co do ewentualnego rozmachu inwestycji. Teraz jest podobnie. Mieszkańcy protestowali podczas majowej sesji rady miasta, a dyskusja była burzliwa. W ciągu dwóch tygodni zebrali 7 tys. podpisów pod petycją wzywającą do ograniczenia skali inwestycji. Domagali się też przeprowadzenia konsultacji społecznych. Te odbyły się w czerwcu, a mieszkańcy do końca liczyli, że uda się przekonać władze miasta do rozmów. Prezydent Jacek Majchrowski zapewnił kilka dni temu, że raport z konsultacji będzie gotowy za miesiąc. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl