Kilkanaście ściętych drzew leży na trawniku. Obok stoi rozdrabniacz do gałęzi otoczony trocinami ze zmielonego drewna. Obszar ogrodzony jest metalowym płotem, na którym ktoś powiesił kartkę "teren budowy, wstęp wzbroniony". Wszystko obserwuje mężczyzna, który wyciąga telefon komórkowy i robi zdjęcia. W tle widać drzewa z zielonymi gałęziami, pod którymi okoliczni mieszkańcy w upalne dni mogli znaleźć cień. One także zostaną wycięte Ogrodzony teren znajduje się w rejonie ronda Polsadu w Krakowie. Idąc ulicą Młyńską w kierunku skrzyżowania z Mogilską, możemy dostrzec drzewa opasane biało-czerwoną taśmą. Na niektórych z nich mieszkańcy zawiesili tabliczki. Informują, że w pobliskiej okolicy ma zostać wyciętych 1059 drzew. Zielone światło dały na to władze miasta. Powodem jest budowa nowej linii tramwajowej do Mistrzejowic. Tramwaj do Mistrzejowic. Urzędnicze obietnice Historia budowy zaczęła się w 2007 r. To data umowna, bo wtedy radni dzielnicy Prądnik Czerwony i mieszkańcy zaczęli zabiegać o powstanie torowiska. Inwestycja wyczekiwana jest od lat. Obecnie tramwaje z centrum miasta dojeżdżają do Mistrzejowic przez Bieńczyce, co zabiera sporo czasu. Podróż autobusem często oznacza stanie w korkach, szczególnie w godzinach szczytu. Nowa trasa, która ma przebiegać ulicami Młyńską i Bohomolca, skróci czas dojazdu do centrum o 12 minut. Władze miasta, na czele z prezydentem Jackiem Majchrowskim, realizację inwestycji zapowiedziały już w 2014 r. To wtedy ogłoszono przetarg na opracowanie koncepcji. Prace miały się rozpocząć w 2018 r., a zakończyć w 2021 r., choć optymistyczna wersja zakładała, że być może robotnicy oddadzą nowe torowisko do użytku już w 2019 r. Pierwotnie urzędnicy szacowali, że koszt budowy wyniesie 150 mln zł. Z obietnicy jednak niewiele zostało, a podstawowym problemem był brak pieniędzy. Prywatna firma wkracza do gry, w tle miliardy złotych W sierpniu 2020 r. Zarząd Dróg Miasta Krakowa zatrudnił nowego wicedyrektora z pensją 35 tys. zł miesięcznie. Miał koordynować budowę linii do Mistrzejowic. Pod koniec grudnia 2020 r. urzędnicy podpisali umowę z konsorcjum firm. Dokument zakłada, że przedsiębiorcy przygotują koncepcję przebiegu linii, uzyskają potrzebne pozwolenia, a na koniec wybudują torowisko za własne pieniądze. Kraków z kolei przez 20 lat ma płacić za możliwość użytkowania torów. Łącznie ponad czterokilometrowy odcinek ma kosztować budżet 1,92 mld zł. To tyle co budowa Stadionu Narodowego w Warszawie. Oznacza to, że kilometr trasy będzie kosztować Kraków 440 mln zł. Kraków: Wytną tysiąc drzew pod budowę Projekt, który został zaakceptowany przez władze miasta, zakłada wycinkę 1059 drzew. Zielona obecnie ulica Młyńska i Meissnera według planu ma składać się z betonowego wykopu pośrodku, poszerzonej drogi, a dotychczasowe szpalery drzew mają zastąpić wysokie na blisko sześć metrów ekrany akustyczne. O tym, co wynika z opracowanych dokumentów, informowali już w lutym 2022 miejscy aktywiści. Łącznie 16 organizacji pozarządowych, wspólnie z architektami i urbanistami, przygotowało audyt społeczny. Szkopuł w tym, że część przygotowanych przez urząd wizualizacji, nie jest zgodna z tym, co ostatecznie zostało zapisane w dokumentach. W skrócie: na urzędowych grafikach torowisko jest pełne zieleni, a dotychczasowe drzewa, które zostały przeznaczone do wycinki, nadal rosną. Mieszkańcy protestują Przeciwko takiej skali inwestycji protestują krakowianie mieszkający przy trasie przebiegu nowej linii. Mieszkańcy od lat przekonują, że są za budową torowiska, ale mówią "nie" przeskalowanemu projektowi. Już w 2015 r. podczas konsultacji społecznych pomysł budowy poparło 89 proc. ankietowanych, ale co trzeci zgłaszał już wtedy zastrzeżenia co do ewentualnego rozmachu inwestycji. Teraz jest podobnie. Mieszkańcy protestowali podczas majowej sesji rady miasta, a dyskusja była burzliwa. W ciągu dwóch tygodni zebrali 7 tys. podpisów pod petycją wzywającą do ograniczenia skali inwestycji. Domagali się też przeprowadzenia konsultacji społecznych. Te odbyły się w czerwcu, a mieszkańcy do końca liczyli, że uda się przekonać władze miasta do rozmów. Prezydent Jacek Majchrowski zapewnił kilka dni temu, że raport z konsultacji będzie gotowy za miesiąc. Pomimo tego w poniedziałek pod topór poszły pierwsze drzewa. Taki obrót sprawy zaskoczył mieszkańców. Zapowiedzieli zbieranie podpisów pod obywatelską inicjatywą uchwałodawczą, która ma doprowadzić do usunięcia z wieloletniej prognozy finansowej środków zapisanych na powstanie torowiska do Mistrzejowic. W ten sposób chcą zmusić prezydenta i podległych mu urzędników do rozmów i konsultacji społecznych. Najbliższa sesja odbędzie się w środę. Do tej pory mieszkańcy nie zdążą przygotować dokumentu, a kolejne posiedzenie przewidziane jest pod koniec sierpnia. W tym czasie większość drzew może zostać już wycięta. Jednak wiele wskazuje na to, że taki projekt przygotują miejscy radni, którzy w ten sposób zechcą wesprzeć mieszkańców. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl