Droga ułożona jest z betonowych płyt i prowadzi na wzniesienie górujące nad Wieliczką. Ze szczytu rozciąga się widok na pobliską okolicę, a w oddali widać Kraków. To Widoczek, miejsce spotkań motocyklistów i fanów szybkiej jazdy samochodem. Tych ostatnich można spotkać tutaj najczęściej w piątkowe wieczory. Z tego miejsca do niewielkiego Kokotowa można dojechać w kilka minut. To tutaj na drodze powiatowej łączącej Wieliczkę z Krakowem, niedaleko centrum logistycznego, od lat odbywają się nielegalne wyścigi samochodów. "Bezpiecznie szybka jazda" To, co wiemy na pewno. W piątek na Widoczek swoim żółtym renault przyjechał 23-letni Patryk P. To syn celebrytki znanej z programu "Królowe życia" czy występu w "Kuchennych rewolucjach". Chłopak jest miłośnikiem sportowych samochodów i szybkiej jazdy. W swoich mediach społecznościowych lubił chwalić się swoim autem i zamieszczać filmiki z przejazdów. Na jednym z nich widać wnętrze pojazdu. Na nagraniu widać, jak samochód z dużą prędkością jedzie po ulicach, wyprzedza na podwójnej ciągłej i mija skrzyżowanie na czerwonym świetle. W tle słychać śmiechy i męski głos, który mówi: dobra, już ku..., starczy. W tym momencie film się urywa. Mężczyzna na swoim profilu społecznościowym napisał: bezpiecznie szybka jazda. O jeździe Patryka P. wiele do powiedzenia mają mieszkańcy małopolskiego Kokotowa, Brzegów, Czarnochowic czy Śledziejowic. Osoby, z którymi rozmawiamy, kojarzą żółty samochód chłopaka. Najczęściej z piątkowych wieczorów, kiedy z dużą prędkością pokonywał on lokalne drogi. - Kwestią czasu było, kiedy zrobi komuś lub sobie krzywdę. Szkoda chłopaka, ale sam sobie zgotował ten los - mówi ekspedientka w jednym z miejscowych sklepów. Czarny ford Michała 24-letni Michał G. uwielbiał pokazywać innym fotografie swojego forda focusa. Na jednym ze zdjęć widzimy samochód zaparkowany przed dawnym dworcem kolejowym w Krakowie. Inne ujęcie, czarny samochód stoi na jednej z krakowskich ulic w centrum miasta. Na kolejnym zdjęciu widzimy pojazd zaparkowany nocą na Widoczku w Wieliczce. Z nagrań zamieszczonych w internecie wiemy, że brał udział w nielegalnych wyścigach. Michał od lat przyjaźnił się z Patrykiem. Razem spędzali wolny czas, imprezowali, jeździli na samochodowe zloty, wymieniali się spostrzeżeniami na temat aut, czy wraz z przyjaciółmi witali nowy rok w górach. Chłopak pochodził spod Wieliczki. Jak wynika z rozmów z mieszkańcami, był miły, uczynny, nie sprawiał trudności. - Czasem tylko tym samochodem gazował - mówi jedna z kobiet spotkanych w sklepie. Aleksander i Marcin Aleksander T., 24-letni kuzyn Michała lubił z nim spędzać czas. Chłopak stracił rodziców - oboje zmarli na nowotwór. Aleksander bardziej wolał rap niż sportowe samochody. Jednak przez pasję kuzyna spędzał sporo czasu w towarzystwie jego znajomych. 20-letni Marcin H. uwielbiał samochody od dziecka. Tak przynajmniej twierdzą jego znajomi ze szkoły, z którymi rozmawiamy. Chłopak od jakiegoś czasu miał pracować w salonie mercedesa. W przeszłości grał także w piłkę w juniorach LKS Śledziejowice. Podobnie jak Michał. Podróż do Modlniczki W piątek wieczorem wsiadają do samochodu Patryka P. Jest z nimi jeszcze jeden chłopak. To ich znajomy mieszkający w podkrakowskiej Modlniczce. Mężczyźni odwożą kolegę do domu. Droga powrotna prowadzi od Modlniczki do granicy z Krakowem. Przez miasto mężczyźni jadą ulicami: Armii Krajowej, Czarnowiejską, Aleją Trzech Wieszczów, aż do mostu Dębnickiego, na którym dochodzi do tragedii. Z zebranych materiałów śledczych wynika, że w momencie wypadku samochód prowadził 23-letni Patryk P. Chwilę wcześniej przesiadł się on na miejsce kierowcy, a dotychczasowy prowadzący na fotel pasażera. Tragedia w Krakowie O godz. 3.03 w sobotę krakowscy strażacy otrzymali zgłoszenie o leżącym na dachu samochodzie przy moście Dębnickim na bulwarze Czerwieńskim. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący autem marki Renault Megane, jadąc al. Krasińskiego w kierunku mostu Dębnickiego, stracił panowanie nad pojazdem, przejechał przez skrzyżowanie przed mostem, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej i lampę oświetlenia ulicznego, a następnie zjechał, dachując, po schodach na bulwar Czerwieński, gdzie z kolei uderzył w betonowy murek okalający ścieżkę pieszo-rowerową. Miasto Kraków "ku przestrodze" opublikowało nagranie przejazdu. Na filmie widać, jak tuż przed tragedią pojazd z dużą prędkością zbliża się do mostu Dębnickiego, a kierowca traci panowanie nad pojazdem. Kamery monitoringu rejestrują jeszcze moment jak na ulicy pojawia się pieszy w niedozwolonym miejscu, który uskakuje przed pojazdem. Nieoficjalnie Patryk P. znany był policjantom z krakowskiego ruchu drogowego, ponieważ często łamał przepisy i przekraczał dozwoloną prędkość. - Mój młody ma jedną dużą wadę, że zamiast jechać faktycznie na tor się wybawić, to niestety śmiga po mieście. Robi to, co ja kiedyś. To zajebi... głupio, no bo mi prawko zabrali przy 98 punktach - mówiła Sylwia Peretti, mama chłopaka i krakowska bizneswomen w jednym z wywiadów. Znicze pod mostem Młody chłopak podchodzi o betonowego murku i kładzie czerwony znicz po czym wyciąga elektronicznego papierosa i odchodzi kilka kroków na bok. Ktoś inny położył obok kamień kształtem przypominający serce. Pod murkiem leży kopłpak samochodowy, a obok niego więdnąca róża. Tak wygląda sąsiedztwo mostu Dębnickiego w poniedziałkowe popołudnie. Na innym murku siedzi trzech młodych mężczyzn i spogląda na ustawione poniżej znicze. Rozmawiają o filmie z miejskiego monitoringu i wymieniają się uwagami. Obok nich na chodniku kredą policjanci zaznaczyli tor przemieszczania się pojazdu. Śledczy otrzymali już wstępne wyniki badań. Przyczyną śmierci mężczyzn były obrażenia wielonarządowe, głównie obejmujące głowę i kręgosłup. Na wyniki badań toksykologicznych będzie trzeba jeszcze poczekać. "Trzeba powiedzieć wprost: to zabójstwo" Sobotnia tragedia spowodowała w internecie falę komentarzy na temat nadmiernej prędkości i nielegalnych wyścigów, do których dochodzi w Krakowie. - Jeśli miałbym powiedzieć, kim jest uczestnik nielegalnego wyścigu, opisałbym go tak: młody mężczyzna, któremu bliżej do 20 niż 30 lat. Z dużymi kompleksami, które rekompensuje sobie sportowym samochodem, często przerobionym. Chcący podnieść swoją wartość przez szybką jazdę, w ten sposób chce czuć się ważny - mówi Piotr (imię zmienione), jeden z policjantów krakowskiego ruchu drogowego. Nielegalne wyścigi w Krakowie i okolicach to prawdziwa plaga, a kierowcy przekraczający prędkość i łamiący zasady ruchu drogowego to, jak mówią policjanci, potencjalni mordercy. - W Polsce wciąż jest przyzwolenie na szybką, ale bezpieczną jazdę. Ja uważam, że jeżeli ktoś jedzie przez miasto 180 km/h, to powinien liczyć się z konsekwencjami. U nas jest tak, że jeśli już dojdzie do tragedii, to z reguły wyroki są niskie albo w zawieszeniu. Niestety rzadko się zdarza, aby prokurator postawił komuś zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Jeśli bierzesz udział w nielegalnych wyścigach, jedziesz bardzo szybko, łamiesz przepisy, to musisz się liczyć z konsekwencjami. Jeśli dojdzie do tragedii i ktoś straci życie, to trzeba mówić wprost: to było zabójstwo - dodaje Piotr. Nielegalne wyścigi samochodów. Nocna akcja - W nielegalnych wyścigach biorą udział przede wszystkim młodzi niedoświadczeni kierowcy, którzy szukają w nich szybkości, adrenaliny i dużej dawki emocji - mówi mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji. - Przedmiotową problematyką zajmuje się grupa "Speed" utworzona w strukturach małopolskiej policji i składająca się z policjantów ruchu drogowego ale również z pionu kryminalnego. Grupa powołana została w celu przeciwdziałania niebezpiecznym zachowaniom na drogach, w szczególności policjanci z tej komórki reagować mają na brawurową i ryzykowną jazdę, łamanie limitów prędkości i nielegalne wyścigi - dodaje rzecznik. - Praktycznie co weekend prowadzimy działania mające na celu przeciwdziałanie nielegalnym wyścigom i generowanym przez nie niebezpiecznym sytuacjom drogowym - wyjaśnia podkom. Piotr Szpiech, rzecznik prasowy krakowskiej policji. - W nocy z 14 na 15 lipca 2023 roku funkcjonariusze Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Krakowie również przeprowadzili tego typu działania, którymi objęty został rejon miasta Krakowa, jak również okolicznych miejscowości - dodaje. Przeprowadzono w sumie 46 kontroli, które zakończyły się 34 mandatami karnymi na łączną kwotę 16,2 tys. zł. Zatrzymano trzy dowody rejestracyjne. W działaniach wzięło udział 31 policjantów. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl