Krakowscy urzędnicy przygotowali projekt uchwały podnoszącej podatki od nieruchomości, a prezydent Jacek Majchrowski podpisał zarządzenie, aby dokument trafił pod obrady rady miasta. Zgodnie z ustawą o podatkach i opłatach lokalnych rada miasta ma możliwość podniesienia podatków od nieruchomości. Nie może ona jednak przekroczyć górnej granicy stawek określanych każdego roku przez ministerstwo finansów. Z pisma, z którym zapoznała się Interia, wynika, że w 2023 r. mieszkańcy Krakowa, którzy mają własne mieszkania, zapłacą 1 zł podatku za każdy metr kwadratowy nieruchomości. Od budynków oraz mieszkań, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza, będzie trzeba zapłacić 28,78 zł za każdy metr kwadratowych. Z kolei od gruntów pod wodami powierzchniowymi za jeden hektar będzie trzeba zapłacić 5,79 zł. Dla przykładu właściciel mieszkania o powierzchni 70 metrów kwadratowych z udziałem w gruncie 20 metrów kwadratowych za 2022 r. zapłacił 73 zł podatku. W 2023 r. będzie musiał zapłacić 82 zł. A więc roczny wzrost wyniesie 9 zł. Inny przykład. Budynek przeznaczony na prowadzenie działalności gospodarczej o powierzchni 100 metrów kwadratowych na działce 3 arów w 2023 r. będzie musiał zapłacić 3 226 zł podatku. Obecnie to 2883 zł. Oznacza to wzrost o 343 zł. Władze miasta zdecydowały, że wzrost podatków nie dotknie m.in. nieruchomości, w których działają żłobki i kluby dziecięce. Będą poprawki radnych - Prezydent skorzystał z możliwości, którą daje mu ustawa i zaproponował podniesienie podatków od nieruchomości. Niestety w wielu przypadkach podniósł stawkę maksymalnie. W dobie kryzysu gospodarczego warto się zastanowić czy aby na pewno trzeba , aż o tyle podnosić tę opłatę - mówi w rozmowie z Interią radny Łukasz Maślona. - Decyzja odnośnie tego, jak będziemy głosować jeszcze nie zapadła. Pomysł jest taki, aby wprowadzić poprawkę do zaproponowanej przez prezydenta uchwały. Chcemy, aby obniżyć wysokość podwyżek, dla osób, które według projektu mają mieć największe podwyżki - mówi w rozmowie z Interią radny Grzegorz Stawowy. - Z jednej strony podatek od nieruchomości ma największą ściągalność i jest niemal gwarantowaną kwotą, która wpłynie do budżetu miasta. Z drugiej strony część tych podatków od nieruchomości według projektu ma zostać podniesiona mocno w górę. Tutaj jeszcze trwają rozmowy czy nie zmienić ich poprawką do uchwały - wyjaśnia samorządowiec. Radny Stawowy przyznaje, że w temacie podwyżek doszło do spotkania radnych z Koalicji Obywatelskiej z prezydentem. - Podatek od nieruchomości stanowi główne źródło dochodu własnego miasta. To są pieniądze, które mogą być wydane we wszystkich dziedzinach. Zupełnie inaczej, niż dotacje celowe, które muszą być przeznaczone na konkretne zadania - mówi radny Dominik Jaśkowiec. Samorządowiec zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. - W wyniku decyzji rządu zmniejszyły się wpływy do budżetu miasta z podatku PIT. To powoduje, że dochody własne Krakowa są mniejsze. Dlatego temat podnoszenia podatków od nieruchomości jest bardzo złożony. Myślę, że w takim wypadku trudno będzie zrezygnować z jego podniesienia. Trzeba się jednak zastanawiać, czy te podwyżki nie powinny być mniejsze. Osobiście uważam, że podwyżki zaproponowane przez prezydenta są zbyt wysokie - wyjaśnia radny Jaśkowiec. - Mam też świadomość tego, że jako rada nie do końca mamy też wpływ na to, na co zostaną wydane te pieniądze z podatków. Mam na myśli pieniądze przeznaczone na drugą urzędową telewizję czy na ławkę kosztującą setki tysięcy złotych. Na pewno jako rada musimy się zastanowić, o ile taki podatek podnieść - konkluduje. Tymczasem w środę radni odbędą pierwsze czytanie projektu uchwały. Głosowanie odbędzie najprawdopodobniej 9 listopada. Jeśli dokument zostanie przegłosowany to dochody z podatku od nieruchomości wzrosną o 52 mln zł. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl