Pożar archiwum miejskiego w Krakowie wybuchł 6 lutego 2021 r. W akcji gaśniczej, która trwała 12 dni, brało udział blisko 700 strażaków. W środku budynku znajdowały się dokumenty ze wszystkich komórek organizacyjnych urzędu (w sumie 40) i zlikwidowanych miejskich jednostek (w sumie 72). W archiwum znajdowała się także dokumentacja siedmiu publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Wśród dokumentów były m.in. dowody osobiste Marka Grechuty, Wisławy Szymborskiej czy Stanisława Lema. W budynku znajdowały się także akta dotyczące krakowskich nieruchomości. Te najnowsze datowane na 2018 r. Pożar archiwum. Spłonęło 20 kilometrów dokumentów Łącznie zniszczeniu uległo 95 proc. dokumentów. Gdyby zniszczone akta ustawić obok siebie, ciągnęłyby się przez 20 kilometrów. Tymczasem choć od zdarzenia minęły ponad dwa lata, to krakowskim śledczym wciąż nie udało się odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: co było przyczyną pojawienia się ognia. - Prokuratura Okręgowa w Krakowie 8 lutego 2021 r. wszczęła śledztwo w sprawie umyślnego spowodowania zdarzenia w postaci pożaru zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach - wyjaśnia Interii Janusz Hnatko, rzecznik prasowy prokuratury. Do tej pory zarzuty postawiono sześciu osobom: strażakowi, dwóm pracownikom nadzoru budowlanego, rzeczoznawcy, kierownikowi budowy oraz inspektorowi nadzoru inwestorskiego. - Zarzuty te związane są z przebiegiem procesu inwestorskiego budowy archiwum oraz jego oddaniem do użytkowania i dotyczą lat 2017 i 2018 - wyjaśnia prokurator Hnatko. Z naszych informacji wynika, że żadna z osób nie przyznała się do winy. Co więcej, jak udało dowiedzieć się Interii, wiele zarzutów, które planowano przedstawić innym osobom, uległo już przedawnieniu. Chodzi o zaniedbania, do których miało dość przed 2017 r. Tymczasem Interia zapoznała się z dokumentami związanymi z procesem inwestycyjnym i bezpieczeństwem przeciwpożarowym. Wynika z nich, że decyzje przedstawicieli magistratu mogły doprowadzić do tego, że część ważnych dla miasta dokumentów została utracona bezpowrotnie. Urząd zignorował ostrzeżenie o pożarze Po tym, jak w budynku archiwum pojawił się ogień, w urzędowej telewizji wystąpił prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Stwierdził, że pod uwagę brana jest koncepcja, że system przeciwpożarowy zawiódł i dlatego doszło do rozprzestrzenianie się ognia. Tymczasem system przeciwpożarowy został wybudowany, jak wynika z naszych informacji, zgodnie z pierwotnym projektem. Z rozmów z naszymi informatorami wynika, że takie instalacje należy projektować w odniesieniu do konkretnego wyposażenia w danym pomieszczeniu. Pierwotny projekt zakładał umieszczenie w budynku archiwum mniejszej liczby regałów z dokumentami, niż ostatecznie zostało zamontowanych. W praktyce powstało tzw. magazynowanie zwarte. Z dokumentacji przetargowej wynika, że przedstawiciele jednej z firm zwrócili uwagę urzędnikom, że jeśli dojdzie do wybuchu pożaru, to instalacja przeciwpożarowa może okazać się nieskuteczna. W przesłanym piśmie napisali także, że przechowywanie dokumentów w zaproponowany przez urzędników sposób może skutkować opóźnieniem w wykryciu ognia oraz utrudnieniem w jego gaszeniu. Ostrzeżenie zostało zbagatelizowane przez urzędników. Zmiany w projekcie i inne regały Tymczasem w lutym 2018 r. Zarząd Inwestycji Miejskich w Krakowie ogłosił przetarg na zakup regałów do nowego archiwum. Zgodnie z dokumentami i pierwotnym projektem architektonicznym meble powinny mieć 225 centymetrów wysokości oraz ręczny napęd. Dodatkowo regały względem ciągów komunikacyjnych powinny być ustawione prostopadle, a pomiędzy nimi miała być zachowana przestrzeń. Wytyczne zostały opracowane na podstawie dokumentu wydanego przez Naczelną Dyrekcję Archiwów Państwowych. Urzędnicy chcieli jednak, aby regały zajmowały jak najwięcej miejsca i sięgały praktycznie pod sam sufit. To właśnie dlatego ważnym elementem przetargu było, aby zwycięska firma dostarczyła jak największą liczbę półek. To nie wszystko. Pierwotnie urzędnicy nie przewidywali montażu regałów z napędem elektrycznym. Ostatecznie jednak znalazły się one w archiwum. Więcej dokumentów, niż zakładano? Wstępnie urzędnicy zakładali, że w dwóch halach archiwum łącznie będzie znajdować się ok. 19 tys. metrów bieżących półek z aktami. Tymczasem w momencie wybuchu pożaru liczba ta miała przekraczać 20 tys. metrów bieżących dokumentów. Co ciekawe w momencie wybuchu ognia w archiwum miało zamontowaną taką liczbę regałów, która pozwalała na przechowywanie ponad 23 tys. metrów bieżących akt. Dodatkowo w październiku 2016 r. po konsultacji z urzędnikami projektanci musieli wystąpić także do Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie z prośbą o tzw. rozwiązanie zamienne. Powód? Znajdujące się w sąsiedztwie hydranty nie spełniały określonych norm. Chodziło o mniejszą wydajność wody od minimalnych wymogów. Co w praktyce oznaczało, że podczas wybuchu pożaru strażacy mieliby problem z wodą potrzebną do gaszenia. W lutym 2017 r. straż pożarna wydała zgodę na rozwiązanie zamienne. Prokuratura nie komentuje O wszystkie wyżej opisane wątpliwości zapytaliśmy przedstawiciela krakowskiej prokuratury. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy te wątki są przez śledczych badane. - Informacje na ten temat na obecnym etapie postępowania nie mogą zostać ujawnione. W toku śledztwa, od samego początku badane są wszelkie okoliczności, a to m.in. projektowania, budowy, eksploatacji obiektów archiwum miejskiego w Krakowie. Jednakże również w tym wypadku bliższe informacje na obecnym etapie postępowania nie mogą być udzielane - wyjaśnia prokurator Hnatko. O komentarz poprosiliśmy także przedstawicieli urzędu. - Planowanie i realizacja budowy archiwum zakładowego trwała wiele lat. Możliwości finansowania inwestycji jak i dostępne technologie determinowały zmiany w wytycznych inwestora. Już w 2007 r. zakładano wyposażenie hal magazynowych nowego archiwum w regały elektryczne. Po analizie kosztów zrezygnowano z nich. W momencie pojawienia się możliwości pozyskania nowych środków finansowych powrócono do wcześniejszego planu - wyjaśnia Monika Chylaszek, rzecznik prasowa prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. - Dotychczas Prokuratura Okręgowa w Krakowie nie zakończyła dochodzenia w tej sprawie. Stawianie zatem tezy o nieprawidłowym działaniu systemu w związku z wprowadzonymi zmianami jest nieuprawnione - konkluduje rzeczniczka. Kraków: Kiedy nowe miejskie archiwum? Krakowscy urzędnicy tymczasem chcą niebawem dopuścić do użytku trzecią halę miejskiego archiwum. Wcześniej musi zostać sporządzona dokumentacja projektowa. Prace nad nią mają rozpocząć się w drugim kwartale tego roku. Przywrócony do funkcjonowania ma zostać także budynek administracyjny, który sąsiadował ze spalonymi halami archiwum. Do tej pory miasto otrzymało od ubezpieczyciela 9,3 mln zł. W przyszłości urzędnicy planują odbudować dwie spalone hale miejskiego archiwum przy ul. Na Załęczu 2. Co ciekawe, jest to teren zalewowy (został zalany podczas powodzi w 2010 r.). Zgodnie z wytycznymi Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych budynki archiwów nie powinny powstawać w takich miejscach. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl