Funkcjonariusze interweniowali na plantacji w miejscowości Moniaki, w powiecie kraśnickim. Kierowca hondy przed godz. 23:00 postanowił wejść na plantację i "poczęstować się" malinami. Na jego nieszczęście mimo późnej pory gospodarz też przebywał na posesji. "Spłoszony wizytą właściciela mężczyzna wsiadł szybko do hondy i ruszył do ucieczki" - podaje lubelska policja. Gospodarz nie odpuścił i zajechał nieproszonemu gościowi drogę. 59-latek wysiadł z samochodu i w przypływie złości wysypał z koszyka zerwane maliny, żeby je podeptać. Właściciel wezwał policję. Po przyjeździe funkcjonariuszy okazało się, że intruz miał w bagażniku jeszcze kilkadziesiąt łubianek, z których udało mu się napełnić tylko jedną. Jechał "tylko po paliwo" Mężczyzna próbował tłumaczyć się, że w zasadzie jechał tylko po paliwo. "Dlaczego znalazł się na plantacji malin i zrywał je do łubianki, tego już sam nie wie" - podaje policja. Ostatecznie intruz przyznał się do usiłowania kradzieży, poddał karze grzywny i zobowiązał się do naprawy wyrządzonych szkód. Powiat kraśnicki słynie z plantacji malin. Policjanci informują, że już kilka razy interweniowali w sprawie kradzieży tych owoców.