W miniony czwartek senator Krzysztof Kwiatkowski złożył do NIK wniosek w sprawie "przeprowadzenia w trybie natychmiastowym kontroli prawidłowości działań organów państwowych zaangażowanych w wwożenie do Polski produktów rolno-spożywczych z Ukrainy". Senator podkreślał, że po zniesieniu przez Komisję Europejską ceł na pochodzące z Ukrainy zboże i produkty rolne doszło do nadużyć. Zmiana przepisów miała pomóc w transporcie zboża do zagrożonych poważnym kryzysem żywnościowym państw Afryki. Zboże techniczne. "Prezes Banaś uznał wniosek za niezwykle interesujący" - Dziś wiemy, że grupa cwaniaków, oszustów, by nie powiedzieć złodziei, wykorzystała to nie po to, żeby to zboże trafiało tranzytem do głodujących, ale żeby nabijać sobie kabzę, kupując ukraińskie zboże i później sprzedając w Polsce jako polskie zboże - mówił Krzysztof Kwiatkowski, argumentując wniosek o kontrolę. Informował jednocześnie, że rozmawiał na ten temat z samym prezesem Izby Marianem Banasiem i spodziewa się szybkiej decyzji. W rozmowie z Interią podkreśla, że decyzja o wszczęciu kontroli należy do prezesa NIK. Dodaje jednak, że "prezes Banaś uznał jego wniosek za niezwykle interesujący". - Docenił też deklarację dołączoną do wniosku, że są funkcjonariusze publiczni, którzy chcą w tej sprawie złożyć wyjaśnienia przed kontrolerami NIK - mówi Interii Kwiatkowski, który sam w latach 2013-2019 stał na czele NIK. Chodzi o osoby, które - jak zaznacza nasz rozmówca - wskazały, że towar opisany jako "zboże techniczne" korzystał z tzw. szybkiej ścieżki, czyli w praktyce podlegał wyłącznie uproszczonej odprawie granicznej. Tymczasem - co podkreśla senator - ani w przepisach prawa krajowego, ani przepisach wspólnotowych Unii Europejskiej nie ma pojęcia "zboże techniczne". Zdaniem Kwiatkowskiego takiego sformułowania użyto, by ukryć łamanie prawa. Zboże z Ukrainy. "Trudno sobie wyobrazić, żeby kontrola nie miała miejsca" Zwykle NIK odpowiada na wniosek o kontrolę osobie, która go złożyła, w ustawowym trybie 30 dni. Zdarza się jednak, że decyzja zapada szybciej. Tak właśnie może być w tym przypadku. Jak dowiedziała się nieoficjalnie Interia w NIK, kontrola rzeczywiście będzie. - To temat tak ważny społecznie, o takim znaczeniu dla gospodarki, że trudno sobie wyobrazić, żeby taka kontrola nie miała miejsca - usłyszeliśmy. Winnych kryzysu zbożowego chce szukać także nowy minister rolnictwa i rozwoju wsi. Robert Telus zapowiedział w Sejmie, że każdy, kto chciał oszukać Polaków na zbożu, powinien być ukarany. Deklarował również, że jest zwolennikiem upublicznienia wszystkich danych firm, które w ten sposób robiły interesy, aby Polacy dowiedzieli się, kto kupował ukraińskie zboże. Śledztwo w rzeszowskiej prokuraturze. Senator zaskoczony Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro w miniony czwartek powołał z kolei zespół śledczy do zbadania oszustw związanych z importem ukraińskiego zboża. Jego trzon stanowi sześciu prokuratorów z Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie, ale w ramach zespołu mają działać też służby celne, skarbowe, ABW i policja. Współpraca prokuratorów z przedstawicielami służb celnych budzi jednak wątpliwości Kwiatkowskiego. - Jako były prokurator generalny jestem zaskoczony decyzją, żeby do zespołu śledczego badającego nielegalny import zboża włączyć funkcjonariuszy służb celno-skarbowych. Przecież dzisiaj mamy podejrzenie popełnienia przestępstwa właśnie w związku z nieprawidłowościami przy wwozie tego zboża do Polski. Pomysł, że prokuratorom mają pomagać ci, którzy ewentualnie mogli dopuścić się nieprawidłowości, jest podejściem skandalicznym i niezrozumiałym - zaznacza. I dodaje: - Nie mam żadnej wątpliwości, że tę sprawę muszą badać osoby z nią niezwiązane i całkowicie niezależne. Zakaz przywozu produktów z Ukrainy W weekend rządzący ogłosili zakaz przywozu z Ukrainy produktów rolnych. Do 30 czerwca bieżącego roku do Polski nie wjadą m.in. zboże, cukier, jaja, czy mięso drobiowe. Zakazany jest także tranzyt tego typu towarów przez nasze terytorium. W poniedziałek sam minister rolnictwa Robert Telus sprawdzał, czy na granicę nie przyjeżdżają zboża i inne produkty od naszego wschodniego sąsiada. To odpowiedź rządzących na trwający kryzys zbożowy. Szacuje, że do Polski wjechało dotychczas ponad trzy miliony ton zboża i teraz zapasy, łącznie z ziarnem z Ukrainy, sięgają ośmiu milionów ton. Przedstawiciele rządu obiecują rolnikom, że do żniw nadwyżka zboża zostanie wywieziona. - Około czterech milionów ton musi wyjechać z kraju - mówił we wtorek w Polsat News Radosław Fogiel, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych. Rolnicy nie dowierzają i pytają - jakim cudem ma się to udać, skoro dotychczas nie zawarto żadnych kontraktów.