W piątek stołeczny ratusz podał informacje o 100 tys. osób, które wyszły na ulice Warszawy, protestując w związku z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 r. Marta Lempart, liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, czyli głównego organizatora protestów, kuje żelazo póki gorące. - Naszym głównym i końcowym postulatem jest dymisja rządu - przyznała kilka dni temu. W niedzielę Ogólnopolski Strajk Kobiet ogłosił wstępny skład Rady Konsultacyjnej. Kto należy do gremium? To osoby zróżnicowane pod względem życiorysu, doświadczenia i wieku. Wśród najbardziej znanych są Barbara Labuda, Danuta Kuroń, Monika Płatek, Michał Boni czy Paweł Kasprzak. Najmłodsi mają po dwadzieścia lat, najstarsi więcej niż siedemdziesiąt. Kierownictwo ruchu podkreśla, że skład jest ciągle otwarty, a do rady zgłaszają się kolejne osoby. "Zamienić autentyczną rewolucję kobiet i młodych ludzi w grupę rekonstrukcyjną KOD-u i sądzić, że nikt się nie pokapuje? Ciekawe posunięcie" - ocenił Witold Głowacki z "Polska The Times". To tylko jeden z wielu krytycznych głosów w mediach społecznościowych. Zresztą, rozmówcy Interii z Rady Konsultacyjnej nie ukrywają swoich słabości. Chętnie odpowiadają też na zarzuty. Nie tylko te, które pojawiają się na portalach społecznościowych. "Boni to nie polityk" Emocje rozgorzały, gdy okazało się, że jednym z członków rady jest wieloletni polityk Platformy Obywatelskiej, a do niedawna europoseł Michał Boni. Jak usłyszeliśmy, "jest byłym politykiem". Paweł Kasprzak twierdzi, że Boni zasłużył się dla Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, kiedy jako europarlamentarzysta głosował w 2017 r. za sankcjami na Polskę w związku z praworządnością. - Sądzę, że to był jeden z powodów dla których Michał dostał zaproszenie do Rady Konsultacyjnej. Gdyby był aparatczykiem PO, z pewnością by się tam nie znalazł - twierdzi Kasprzak, który podkreśla, że Boni głosował wbrew dyrektywom kierownictwa i omal nie wyleciał wtedy z partii. Sam szef Obywateli RP przyznaje, że dołączył do rady po uzyskaniu zaproszenia. - Znaleźliśmy się tu jako bojownicy o prawa człowieka. Stąd zaproszenie, ze względu na doświadczenia - tłumaczy Kasprzak. - Tradycyjna, partyjna reprezentacja trochę zawodzi w tego typu okolicznościach. Jeśli chodzi o polityków, nie mamy dobrych wujków. Ci z partii opozycyjnych raczyli nas przez dwa lata wyborcze gadaniem o tematach zastępczych - dodaje. Tylko co z działaczami, którzy są kojarzeni z opozycją parlamentarną? Michał Boni nie odbierał od nas telefonów, ani nie odpisywał na SMS-y. Na rozmowę zgodziła się za to Dorota Łoboda, stołeczna radna Koalicji Obywatelskiej. - Nie należę do żadnej partii, ani nigdy nie należałam. Na listach KO też znalazłam się z tej ścieżki aktywistów ulicznych, którzy protestowali w określonej sprawie - zdradza Łoboda. - Tak, w składzie rady jest wiele osób, które mają za sobą jakąś przeszłość polityczną. Właściwie trudno sobie z tego czynić zarzut, bo w zasadzie działamy wszyscy przeciwko rządowi PiS, który doprowadził nasze państwo na skraj przepaści - dodaje. Starzy dla młodych Po zdjęciach z protestów łatwo wywnioskować, że na ulice polskich miast wychodzą przede wszystkim ludzie młodzi. Jak ma się do tego skład Rady Konsultacyjnej? Barbara Labuda - 74 lata, Danuta Kuroń - 71 lat, Monika Płatek - 63 lata, Michał Boni - 62 lata. Nie ulega wątpliwości, że negocjatorzy namaszczeni przez Lempart to grupa wiekowo odległa od protestujących, więc czy zrozumieją młodzież? - Siebie traktuję jako osobę pomagającą tylko czasowo. Będę się zajmowała problemami, których rozwiązanie mogę zaproponować. Wzięłam na siebie świeckie państwo - tłumaczy Interii Labuda. - Nam się łezki w oczach kręcą, kiedy młodzi pytają o zdanie - mówi z kolei Kasprzak. - Każdy zespół dobiera ekspertów w swoim zakresie. Ja na pewno postawię na ludzi młodych - uważa natomiast Łoboda. - Postulaty, które wymieniliśmy, wykrzyczeliśmy na ulicy. Rada powinna być głosem właśnie tych ludzi. Wraz z rozwojem rady, ludzie (starsi - red.), którzy teraz będą dzielić się z nami doświadczeniem, powinni dać więcej przestrzeni młodym aktywistom, żebyśmy mogli zaprezentować naszą wizję - przekazała Interii 20-letnia Nadia Oleszczuk, studentka i wiceprzewodnicząca Komisji Młodych Związkowej Alternatywy, która w radzie ma odpowiadać za prawa pracownicze. Powinni dać młodym know-how, a potem odejść? - dopytujemy. - Dokładnie tak. Tylko tak widzę działalność rady, bo ma ona być głosem młodych. Widać, że brakuje głosu młodych kobiet w przestrzeni publicznej - odpowiada Oleszczuk. Nie ma mowy o dialogu Ogólnopolski Strajk Kobiet domaga się m.in., by w ciągu tygodnia rząd podniósł finansowanie ochrony zdrowia z 4,5 do 10 proc. PKB. Przy takich postulatach o porozumienie może nie być łatwo. - Rada Konsultacyjna Ogólnopolskiego Strajku Kobiet przedstawiła postulaty, których horyzont czasowy oznacza, że nie ma mowy o dialogu, tylko o podwyższeniu emocji społecznych - na antenie Radia Zet ocenił Piotr Müller, rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego. W Radzie Konsultacyjnej zapytaliśmy więc, jaki pomysł na przejęcie sterów w państwie mają liderki Strajku Kobiet i czy postulaty są w ogóle do zrealizowania. - W 1980 r. słyszałam, że coś co się proponuje, a na co ludzie czekają, wydaje się nieprawdopodobne, a nawet siłowe. Przecież nikt nie występuje z przemocowymi, wojennymi hasłami - odpowiada Barbara Labuda. - Wiemy, że hasło "To jest wojna" ma charakter retoryczny i symboliczny. Nikt nie będzie wyciągał karabinów czy maczet. To całkowicie pokojowe protesty. Takie są, takie pozostaną. A oczekiwania ludzi w stosunku do zmiany władzy są oczywiste - puentuje. Członkowie Rady Konsultacyjnej Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, z którymi rozmawialiśmy, nie zdradzili nam, kto poza nimi ma zasilić gremium. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że kolejne nazwiska opinia publiczna pozna jeszcze dzisiaj. Jakub Szczepański, Łukasz Szpyrka