Zakłopotanie Kołodziejczaka w studiu. "A może nie wiem?"
Nowo wybrani posłowie bywają przepytywani o podstawową wiedzę z zakresu polskiego parlamentaryzmu. Z na pozór dość łatwą kwestią zmierzył się lider AgroUnii Michał Kołodziejczak, który musiał wyjaśnić, czym jest Zgromadzenie Narodowe. - A może nie wiem? - odparł zakłopotany poseł Koalicji Obywatelskiej. W dalszej części wypowiedzi próbował wyjaśnić, że kandydował do Sejmu, by załatwiać inne sprawy i nie musi znać się na wszystkim.
Lider AgroUnii i przyszły poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Kołodziejczak był gościem Porannej Rozmowy RMF FM. Podczas wywiadu polityk miał kłopot z odpowiedzią na pytanie o podstawowe kwestie związane z polskim parlamentaryzmem.
Prowadzący audycję Robert Mazurek spytał szefa ruchu rolniczego, czy KO - którego częścią jest Kołodziejczak - wciąż ma plan realizacji jednego z kampanijnych 100 konkretów, dotyczącego postawienia prezydenta przed Trybunałem Stanu.
- Jeżeli jest taki konkret, powinien być dochowany, a Andrzej Duda powinien być postawiony po tym, co wyczynia się w ostatnich latach, przed Trybunałem Stanu. Jestem za tym, aby tych, którzy naciągali prawo, łamali prawo rozliczyć - odparł Kołodziejczak.
Michał Kołodziejczak a Zgromadzenie Narodowe. Polityk zaskoczony
Na jasną deklarację lidera AgroUnii prowadzący zwrócił się więc do swojego gościa czy wie, czym jest Zgromadzenie Narodowe. - A może nie wiem? - odpowiedział dwukrotnie pytaniem na pytanie przyszły parlamentarzysta.
Mazurek stwierdził, że wiedza na ten temat zawiera się w podstawie programowej ostatnich klas szkoły podstawowej, a Kołodziejczak - jako poseł - powinien mieć świadomość, że chodzi o połączone izby Sejmu i Senatu. - Czy pan wie, jak się stawia prezydenta przed Trybunałem Stanu? - dopytał prowadzący.
- Wiedzą to ludzie, którzy go przed ten Trybunał Stanu... - przerwał swoją wypowiedź lider AgroUnii i próbował zmienić temat mówiąc, że kandydował do Sejmu, "by załatwiać inne sprawy".
Michał Kołodziejczak w RMF FM: Każdy realizuje swoją działkę
Dziennikarz wytłumaczył, że aby postawić prezydenta w stan oskarżenia potrzeba łącznie 2/3 głosów posłów i senatorów, a opozycja nie dysponuje takim mandatem w parlamencie.
- Czy wszystkie te obietnice są tyle warte? - dopytał Mazurek.
Kołodziejczak skwitował, że ma pełne zaufanie do ludzi, którzy pisali 100 konkretów Koalicji Obywatelskiej. - Każdy realizuje swoją działkę, to jest normalne. Możemy udawać, że każdy zna się na wszystkim, ale to przecież nie jest jakieś oczywiste - stwierdził.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
