W połowie stycznia 2023 roku posłanki Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer oraz Krystyna Szumilas ujawniły, że Ministerstwo Edukacji i Nauki przyznało łącznie 40 mln złotych na kupno i remont nieruchomości - nierzadko luksusowych willi - które trafiły w ręce organizacji edukacyjnych. Jak się okazało, większość fundacji, jakie otrzymały dofinansowania, może mieć związki z politykami Prawa i Sprawiedliwości, a także Kościołem katolickim. Zdaniem opozycji celem PiS było uwłaszczenie fundacji sprzyjających władzy i wzbogacenie się ich na majątku publicznym. Część willi miała być własnością państwowego Polskiego Holdingu Nieruchomości SA (PHN) - według ustaleń po sprzedaży przechodziły one bezpośrednio na własność instytucji, które mogłyby w dowolny sposób wykorzystać budynki do celów zarobkowych. Robert Mazurek kpił z afery w MEiN. "Jego brat to prezes PHN" Na początku lutego - krótko po nagłośnieniu afery - do sprawy odniósł się Robert Mazurek. W jednym z odcinków programu "Kanału Sportowego" dziennikarz stwierdził, że "marne mieszkania, które rozdaje ten nieszczęsny Czarnek", to działanie podobne do mechanizmów rządu PO-PSL. Jako przykład Mazurek wskazał zamek w Wojnowicach przekazany na siedzibę Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Publicysta dodał, że w radzie nadzorczej KEW zasiadają poseł KO Paweł Kowal, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz czy prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. Podkreślił również, że zamek na co dzień jest hotelem i generuje zyski. Po publikacji materiału w serwisie YouTube internauci zarzucili Robertowi Mazurkowi, że jego narracja jest tożsama z tą prezentowaną przez PiS i ministra Przemysława Czarnka. Niektóre media zarzuciły również dziennikarzowi brak obiektywizmu w sprawie, ponieważ brat prowadzącego poranną rozmowę RMF FM, Marcin Mazurek, to od 1 maja 2018 roku prezes PHN - tej Spółki Skarbu Państwa, z której pochodzi część willi przekazanych fundacjom sprzyjającym władzy. Robert Mazurek: Nie możemy się doczekać, aż zwolnią mojego brata W środę po południu Robert Mazurek opublikował w serwisie X wpis skierowany do "wszystkich zatroskanych o los" jego brata, "którego nowa władza wywali z posady prezesa PHN". Dziennikarz nie kryje satysfakcji, że po sformowaniu rządu przez obecną opozycję jego krewny najprawdopodobniej straci swoje stanowisko. "Przynajmniej wróci do biznesu i zacznie zarabiać prawdzie pieniądze" - ocenił. Mazurek podkreślił, że jest dumny ze swojego brata, ponieważ studiował na międzynarodowych i najlepszych uczelniach na świecie oraz ma doświadczenie w pracy za granicą. "Poszedł 'na państwowe' nie dla mizernych (przy jego możliwościach) apanaży, czy służbowego auta, zwłaszcza, że prywatne ma znacznie lepsze" - napisał. Jak czytamy we wpisie, krewny publicysty nie miał się nigdy znajdować na "liście PiS-owskich nominatów", ponieważ "głupio by było, gdyby znalazł się na niej człowiek, który za młodu pracował u Leszka Balcerowicza" w Ministerstwie Finansów i Narodowym Banku Polskim. Na koniec publicysta oznajmił, że zarówno on, jak i jego rodzina "nie mogą się doczekać" aż Marcin Mazurek straci obecną pracę. Zdeklarował również, że temu ministrowi, który osobiście zwolni brata, wyśle w podzięce jego ulubione wino. "Proszę mnie trzymać za słowo" - skwitował. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!