Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński poinformował, że zatrzymano podejrzanego o spowodowanie wypadku na autostradzie A1, Sebastiana M. Kierowcę bmw schwytano w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. - Tak jak obiecałem, tak też się stało (...) Mówimy oczywiście o sprawcy strasznego, tragicznego wypadku na autostradzie A1 - powiedział z kolei minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jak dodał, kiedy Sebastian M. wylądował na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich jego zatrzymanie było kwestią czasu, a polskie służby były w bezpośrednim kontakcie z tamtejszymi władzami organów wymiaru sprawiedliwości. - Tak się składa, o czym pewnie nie wiedzieli doradcy tego podejrzanego sprawcy, że dopiero co zawarliśmy umowę ekstradycyjną. Przez długi czas Zjednoczone Emiraty Arabskie były krajem, który uchodził za bezpieczny dla osób, które uciekały przed polskim wymiarem sprawiedliwości - poinformował minister. Jak ocenił, "dobrze się stało", że władze nie ogłosiły zawarcia tej umowy wcześniej. Zbigniew Ziobro zaznaczył też, że Sebastian M. bardzo skutecznie uciekał i dysponował kilkoma paszportami oraz, że mógł zostać zatrzymany wcześniej na terenie Turcji. - Podjęliśmy takie działania. Wiedzieliśmy, że przejeżdża przez Turcję, ale okazało się, że dysponował jeszcze kolejnym paszportem, którym nas zaskoczył (...), ale my okazaliśmy się skuteczniejsi w tym względzie - stwierdził Ziobro. Tragiczny wypadek na A1. Trzy osoby zginęły Do wypadku na autostradzie A1 doszło 16 września około 19:30 w Sierosławiu nieopodal Piotrkowa Trybunalskiego. Matka, ojciec i pięcioletnie dziecko zginęli po tym, jak ich auto "zjechało na pas awaryjny i uderzyło w bariery ochronne", a następnie stanęło w ogniu. Pierwotnie policja twierdziła, że w zdarzeniu uczestniczył tylko jeden pojazd - kia, która "z niewyjaśnionych okoliczności" uderzyła w barierę. Pojawiające się w sieci nagrania przeczyły jednak tej wersji. Internauci zarzucali mundurowym, że pomijają obecność roztrzaskanego bmw stojącego kilkadziesiąt metrów dalej. Jak się potem okazało, samochód poszukiwanego 32-latka uderzył w tył pojazdu, którym podróżowała rodzina. Wypadek na A1. Policja ucina spekulacje W sieci spekulowano również, że kierowca bmw był powiązany ze służbami, dlatego jego współudział miał być nieuwzględniany przez mundurowych. "Pragniemy podkreślić, że wbrew fałszywym informacjom, które krążą w internecie, kierowcą bmw nie był funkcjonariusz policji czy też syn funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. Nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne. Działamy w sposób transparentny" - odpowiedziała na zarzuty policja. Od piątku 32-letni Sebastian M., który siedział za kółkiem pędzącego z prędkością 253 km/h pojazdu, był poszukiwany listem gończym. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!