"The Washington Post": Demokraci szukają własnego Trumpa. To może być błąd
Dziennikarz sportowy Stephen A. Smith sam zgłosił się na stanowisko "Donald Trump Partii Demokratycznej". Rekrutacja trwa. Tylko czy zdesperowani demokraci naprawdę potrzebują swojego Trumpa?

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. Co piątek w ramach cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty opiniotwórczych zagranicznych gazet. Założony w 1877 r. dziennik "The Washington Post", z którego pochodzi poniższy artykuł, to najstarsza gazeta w USA. Jej dziennikarze 73-krotnie zdobywali nagrodę Pulitzera.
Pete Buttigieg, Wes Moore, Gavin Newsom, Gretchen Whitmer, a może... Stephen A. Smith? Od listopadowych wyborów komentator sportowy stacji ESPN krytykuje przywódców demokratów za przegraną z Donaldem Trumpem, przedstawiając siebie jako potencjalnego zbawcę narodu i kandydata w wyścigu o Biały Dom w 2028 r. A jego flirt z polityką nie jest jednostronny.
Po Save America, Fox News, CNN, ABC News, "New Yorker" inne duże media zwróciły się do Smitha z prośbą o jego pierwszy komentarz w wiodących tematach imigracji i ceł oraz paru innych kwestiach.
Dziennikarz sportowy na prezydenta USA? W tym szaleństwie jest metoda
Stephen A. Smith prezydentem? Czy świat stanął na głowie? Niezupełnie. Zarówno wielu bezstronnych ekspertów, jak i sami demokraci uważają, że partia potrzebuje nowego lidera, który posiadałby niektóre cechy Smitha. Chodzi o osobę z reputacją kogoś, kto mówi wprost; posiadającą pewien dystans do samej Partii Demokratycznej i liberalizmu; związaną z młodszymi mężczyznami i mężczyznami pochodzącymi z mniejszości etnicznych.
Choć Smith nie jest odpowiedzią na wszystkie te potrzeby, szum wokół jego osoby wynika z kluczowych wyzwań, z którymi Partia Demokratyczna mierzy się po drugiej porażce z Trumpem.
Demokraci nie są słyną z jednomyślności, ale zarówno partyjni postępowcy, jak i centryści są zgodni co do politycznych aspektów, które "nie wypaliły" w przypadku Joe Bidena i Kamali Harris. Wszyscy w partii uważają, że demokraci muszą zrobić więcej, aby dotrzeć do Amerykanów, którzy nie czerpią informacji o polityce z takich mediów jak "The Washington Post" i CNN.
Demokraci zmieniają strategię. Chcą być bardziej "medialni"
To częściowo dlatego GavinNewsom (gubernator Kalifornii, członek Partii Demokratycznej - red.) i gubernator Kentucky Andy Beshear zaczęli nagrywać podcasty, a praktycznie wszyscy demokratyczni senatorowie publikują filmiki, na których opowiadają o polityce w swoich biurach.
Stratedzy i działacze partii są zdania, że Harris znacznie gorzej poradziła sobie z wyborcami z grupy czarnoskórych mężczyzn i Latynosów niż Hillary Clinton czy Biden w poprzednich kampaniach prezydenckich.
Początkowe odmawianie przez Harris udzielania wywiadów, a następnie jej drewniane występy medialne przekonały demokratów, że ich kolejny kandydat na prezydenta musi być bardzo zręczny retorycznie i pewny siebie w formułowaniu stanowisk.
Wielu członków partii uważa, że wyborcy są głęboko sceptyczni wobec głównych partii politycznych i praktycznie wszystkich instytucji. To ułatwia osiągnięcie sukcesu politycznym nowicjuszom - takim, jak niegdyś Trump - a komplikuje drogę insiderom establishmentu, jak Biden, Clinton czy Harris, a potencjalnie Buttigieg, Newsom i wielu innych potencjalnych demokratycznych kandydatów w 2028 r.
Sądzą również, że partia zbyt mocno kojarzy się ludziom z ruchem Black Lives Matter, prawami osób transpłciowych i innymi postulatami z zakresu sprawiedliwości społecznej, co zniechęca niezdecydowanych wyborców.
Wybory w USA 2028. Kto może stać się demokratycznym Trumpem?
Kto więc jest lewicowym outsiderem politycznym, który mógłby szczególnie dobrze komunikować się z czarnoskórymi i/lub latynoskimi mężczyznami; posiada silne umiejętności medialne; jest niezwykle pewny siebie w miejscach publicznych; i nie słynie z postępowych poglądów w kwestiach sprawiedliwości społecznej? Kto mógłby być demokratyczną wersją Trumpa - lub przynajmniej Joe Rogana?
To prędzej wspomniany Smith niż gubernator Pensylwanii Josh Shapiro lub gubernator Minnesoty Tim Walz. Jeśli problemy demokratów widzi się w zbyt instytucjonalnym podejściu i słabej komunikacji, naturalnym jest spoglądanie w kierunku kogoś takiego jak Smith - lub być może gospodarz "Shark Tank" i właściciel mniejszościowy Dallas Mavericks, Mark Cuban, który również został zapytany o start w wyborach prezydenckich, ale jak dotąd wykluczał taką ewentualność.
W niedzielnym wywiadzie dla ABC News Smith stwierdził, że "nie ma wyboru" i musi rozważyć start w wyborach prezydenckich, ponieważ fani, darczyńcy, eksperci, a nawet politycy mówią mu, że byłby świetnym kandydatem.
Kto mógłby zastąpić Bidena i Harris? Niepokój wśród demokratów
Demokraci, z którymi rozmawiam, są bardzo zaniepokojeni, że potencjalni kandydaci partii w wyborach w 2028 r. są zbyt liberalni (Alexandria Ocasio-Cortez, członkini Izby Reprezentantów USA z Nowego Jorku); zbyt niekompetentni politycznie (Gretchen Whitmer została sfilmowana, jak próbuje zasłonić twarz, gdy Trump zaprosił ją do Gabinetu Owalnego podczas podpisywania radykalnego rozporządzenia wykonawczego); lub nie potrafią odpowiadać na nowe wyzwania partii związane z mężczyznami z mniejszości etnicznych.
Mimo że nikt, kogo znam, nie domaga się kandydatury Stephena A. Smitha w wyborach w 2028 r., Smith dokonał prawidłowej oceny, że wśród demokratów panuje znaczny niepokój i desperacja w związku z wyborem kandydata - i rozważą dosłownie każdego.
Mam jednak wątpliwości co do szumu wokół Smitha i jego przyczyn. Politycy i media często błędnie, bezpośrednio po wyborczej porażce, diagnozują problemy partii. Mylnie zakładamy bowiem, że to, co zadziałało (lub nie zadziałało) w danym wyścigu, będzie miało zastosowanie w przyszłości - co często nie jest prawdą.
Wybory prezydenckie w USA. Nadzieja tkwi w doświadczeniu
W 2005 roku, po tym, jak George W. Bush uzyskał reelekcję, wielu demokratów i ekspertów rozglądało się za umiarkowanym białym kandydatem, który nawiązałby kontakt z wyborcami ze wsi, a w szczególności z białymi ewangelikami.
Ostatecznie demokraci wybrali jednak czarnoskórego mężczyznę z Chicago, Baracka Obamę, odnosząc zdecydowane zwycięstwo w 2008 roku. W 2013 roku wielu republikanów uważało, że partia potrzebuje więc kandydata o innym kolorze skóry lub przynajmniej kogoś o umiarkowanych poglądach na kwestie rasowe. Finalnie republikańskim rycerzem na białym koniu okazał się Trump.
Już teraz wiele decyzji, które demokraci podjęli bezpośrednio po wyborach w 2024 r., wydaje się nieaktualnych. Przyjazny konserwatystom podcast Newsoma jedynie zirytował ich twardy elektorat. W miarę jak administracja Trumpa rozprawia się z inicjatywami na rzecz różnorodności, prawami osób transseksualnych i imigracją, apele o reakcję demokratów słabną. Aktywiści gromadzą się za to na wydarzeniach organizowanych przez senatora Berniego Sandersa (niezależny senator ze stanu Vermont), który trzyma się z dala od Partii Demokratycznej, ale zasiada w Kongresie od 1991 r.
Smith jest więc rozwiązaniem problemów demokratów na grudzień 2024 r. - ale od tego czasu wiele zdążyło się zmienić. Jest całkiem możliwe, że w wyborach prezydenckich w 2028 r. Partia Demokratyczna będzie mieć twarz Buttigiega, Besheara lub innego doświadczonego politycznego insidera. Sukces Trumpa bynajmniej nie dowodzi, że Amerykanie zawsze preferują głośnych outsiderów. Insiderski Biden wygrał z nim w 2020 r.
Ponadto, chociaż głównym celem partii politycznej jako takiej jest wygranie wyborów, demokraci powinni unikać nominowania osoby bez doświadczenia. Wdrażanie polityki jest bowiem trudne. Trump w pierwszej kadencjibył tragicznym prezydentem, częściowo dlatego, że tak mało wie o rządzeniu.
Demokraci powinni stawiać na pierwszym miejscu kogoś, kto byłby po prostu skutecznym prezydentem. Szanuję prawo Smitha do mówienia, o czym chce i nie będę namawiał go, aby trzymał się sportu. My pozostali powinniśmy jednak posłuchać Buttigiege'ów, Moore'ów i Whitmerów, którzy wypowiadają się na temat polityki, a przy okazji obejrzeć Smitha i jego zabawną i nieistotną kłótnię z LeBronem Jamesem.
---
Tekst przetłumaczony z "The Washington Post". Autor: Perry Bacon Jr.
Tłumaczenie: Nina Nowakowska
Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji.
Więcej tekstów "Washington Post" możesz znaleźć w płatnej subskrypcji.
---