Jeszcze w piątek Episkopat reagował na wyborczy list do misjonarzy, zapewniając, że Kościół katolicki nie angażuje się w kampanię i nie udziela poparcia żadnemu z kandydatów na prezydenta, by w niedzielę przypominać ponownie: ambona służy do głoszenia Słowa Bożego. Wiceminister przed Matką Bożą Ostatnia przedwyborcza niedziela. Na Jasnej Górze Ogólnopolska Pielgrzymka Przedsiębiorców. Uczestniczy w niej wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Po mszy świętej wygłasza ponad 10-minutowe przemówienie skierowane do pracodawców i przedsiębiorców. Wydarzenie transmituje m.in. Telewizja Polska. Przez wystąpienie wiceminister modlitwa Anioł Pański z papieżem Franciszkiem, nadawana tradycyjnie na żywo z Watykanu w niedzielne południe, wyemitowana zostaje z opóźnieniem. Zobacz też: Jasna Góra reaguje po wystąpieniu minister Wspólna modlitwa o reelekcję Tego samego dnia w Rokitnie w woj. lubuskim odbywa się uroczysty odpust, podczas którego wprowadzono relikwie bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego, patrona polskich harcerzy. Zaproszony na uroczystość Andrzej Duda nie przyjechał, ale jego list sprzed ołtarza odczytał wojewoda lubuski Władysław Dajczak. Jak później pochwalił się w internetowym wpisie, "po zakończonej Mszy Świętej wierni zgromadzeni w świątyni odmówili modlitwę w intencji ponownego wyboru Pana Prezydenta na kolejną kadencję" (pisownia oryginalna). Po jakimś czasie Dajczak wpis edytował i zamiast modlitwy o reelekcję pojawiła się "modlitwa w intencji mądrego wyboru głowy państwa". Nijak się to ma do oficjalnego stanowiska, wypowiadanego wielokrotnie ustami rzecznika KEP, które mówi, że Kościół nie może angażować się w kampanię wyborczą, a "ambony nie powinno się wykorzystywać do przemówień, które nie są związane z proklamacją Słowa Bożego". Rozdrażnienie przeciwników Mimo to przed wyborami słychać o politycznych przemowach w przestrzeni sakralnej. Komu się to opłaca? - Na pewno nie Kościołowi - mówi w rozmowie z Interią prof. Jarosław Flis, socjolog, komentator polityczny. - Z sojuszu tronu z ołtarzem to ołtarz wychodzi jak najgorzej - dodaje. A politycznie? - Wydaje mi się, że większy efekt widać, jeśli chodzi o rozdrażnienie przeciwników niż realny wzrost poparcia. Jeśli gdzieś sieć społeczna jest zagospodarowana, to takie działania nie dodają nic ponad to, co w tej sieci już jest - zauważa. I obrazuje anegdotą: Podhale przed wyborami w 1997 r., radny miejski mówi reporterowi "Gazety Wyborczej", że nie było żadnej agitacji w Kościele. "Ksiądz tylko powiedział, że mamy głosować mądrze i my już wiedzieliśmy jak". Dwie opcje - Gdyby to nie było korzystne dla PiS-u, to by tego nie robili - uważa z kolei prof. Antoni Dudek, historyk i politolog. Ale on również podkreśla, że polityczne działania nie są dobre dla Kościoła. - Na msze chodzą przecież także zwolennicy innych partii. Mogą poczuć się dyskryminowani - wyjaśnia. Jego zdaniem możliwości są dwie - albo z ambon przemawiać będą politycy różnych opcji, albo wyraźnie oddzieli się praktyki polityczne od religijnych. - Ta pierwsza opcja byłaby katastrofą, więc pozostaje nam wyraźne krytykowanie tego typu zachowań - dodaje. I z taką właśnie krytyką spotkała się Jadwiga Emilewicz po niedzielnym wystąpieniu. Jak później przekonywała, nie prowadziła agitacji. "A który dokładnie element był wyborczy?" - pytała we wpisach na Twitterze. Polityczny manifest czy się tego chce, czy nie - Jesteśmy na ostatniej prostej przed wyborami. Każde słowo polityka wypowiadane w sferze publicznej jest politycznym manifestem, czy tego chce czy nie - uważa politolog prof. Radosław Marzęcki. Jak podkreśla, nie można zapomnieć, że kontekst jest specyficzny, a wystąpienie minister nie miało miejsca podczas zamkniętego spotkania, tylko było transmitowane w telewizji. Ponadto głównym organizatorem Ogólnopolskiej Pielgrzymki Przedsiębiorców był - co potwierdziliśmy na Jasnej Górze - Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. - To osoba powoływana przez premiera na wniosek ministra zajmującego się gospodarką, więc tu także widać polityczne powiązania - komentuje prof. Marzęcki. A, jak dodaje, w narracji obozu rządzącego polityka rządu, Andrzeja Dudy i PiS pokazywana jest jako jedna, wspólna. - Dziś zlewa nam się autorytet polityczny z autorytetem duchowym. Już nie wiemy, kto jest nadawcą - konkluduje Marzęcki. Prof. Dudek "romans" Kościoła z Prawem i Sprawiedliwością określa mianem "kłopotliwego epizodu". - Kościół w Polsce ma tysiąc lat, PiS niecałe dwadzieścia - mówi. - Nie oburza mnie, kiedy ksiądz czy biskup zabierze głos w sprawach politycznych, bo też jest obywatelem. Nie powinien być za to dyskryminowany. Jednak zdecydowanie nie może tego robić podczas obrządku liturgicznego - podkreśla rozmówca Interii. Wybory prezydenckie odbędą się w niedzielę 28 czerwca. Ewentualna druga tura - dwa tygodnie później. Justyna Kaczmarczyk