Paweł Zalewski (Polska 2050) komentował w radiowej Trójce sytuację z granicy polsko-białoruskiej, gdzie żołnierze zostali skuci kajdankami i zatrzymani przez Żandarmerię Wojskową po tym, jak w kierunku nadciągających, agresywnych cudzoziemców oddali strzały ostrzegawcze. - Otóż te strzały były oddane nie tylko wobec tych migrantów nielegalnych, ale także, jak już oni przeszli na drugą stronę, na stronę białoruską. I teraz wyobraźmy sobie, że jakaś kula by kogoś trafiła. A na przykład trafiłaby pogranicznika białoruskiego. Przecież Białoruś niczego innego nie robi tylko nas prowokuje. Tylko nas prowokuje właśnie do tego. Tak zaczynały się wojny - uznał wiceszef MON. Podkreślił też, że prowadzący interwencję żołnierze znajdowali się pod olbrzymim stresem. - Ci żołnierze wiedzieli, że ich zadanie polega na tym, aby nie wpuścić i to jest zadanie każdego z tych żołnierzy i każdego ze strażników granicznych, żeby nie wpuścić nielegalnych migrantów. Na tym polega ich misja. Tylko że to nie jest misja na froncie. To nie jest walka zbrojna, do której żołnierze są szkoleni - zaznaczył. Paweł Zalewski o zatrzymaniu żołnierzy: Na froncie jest inna logika Zdaniem wiceministra "na tym polega dramat, że mamy wspaniałych żołnierzy, którzy są szkoleni do działań zbrojnych, gdzie jest inna logika". - Gdzie logika polega na tym, żeby wyeliminować wroga - uściślił Zalewski. O sprawie żołnierzy, którzy pod koniec marca prowadzili interwencję wobec migrantów na granicy polsko-białoruskiej, napisał w środę Onet. Rzecznik prokuratora generalnego prok. Anna Adamiak podała w czwartek, że prokuratura postawiła dwóm z nich zarzuty przekroczenia uprawnień. Dodała, iż nie znajdowali się w sytuacji zagrażającej ich życiu, a ponadto nie ustalono, aby na skutek oddanych strzałów ktoś odniósł obrażenia. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!