"W związku z pomówieniami, rozsiewanymi na mój temat przez osoby, które kiedyś wykonywały dla mnie pewne prace, że rzekomo doświadczyły mobbingu, oświadczam, że poważnie rozważam kroki prawne w obronie mojego dobrego imienia" - napisała w mediach społecznościowych wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy Wanda Nowicka. W swoim piśmie odniosła się do dwóch osób, które w ostatnich dniach opublikowały publiczne oświadczenia. Chodzi o byłych asystentów Nowickiej - Kaspra Piechatzka i Pauliny Butkiewicz. "Osoby te nie poskarżyły się na mnie do sądu o mobbing, mimo że miały na to mnóstwo czasu, bo nasza współpraca w ramach biura poselskiego wygasła ponad dwa lata temu" - pisze była wicemarszałek Sejmu. Wanda Nowicka odpowiada na zarzuty o mobbing Kasper Piechatzek udostępnił swoje oświadczenie 24 czerwca. "Przez dużą część tego czasu zarabiałem 1400 zł, byłem dostępny praktycznie ciągle pod telefonem, żyłem w permanentnym stresie, ledwo wiązałem koniec z końcem, a w międzyczasie próbowałem ogarniać studia. Było ciężko, szczególnie w pandemii, kiedy o inną pracę było ciężko" - podkreślił. Stwierdził też, że w pewnym momencie był w tak złym stanie psychicznym, że "wykończony wiecznymi pretensjami, przepracowany oraz kompletnie zdyskredytowany (...)", że zdecydował się na wizytę u specjalisty. "Pani doktor 'pogratulowała' mi wypalenia zawodowego w wieku 25 i zaleciła zmianę pracy" - zaznaczył Piechatzek. Nowicka odpowiada, że z asystentem była głównie w kontakcie mailowo-telefonicznym. "Miałam wrażenie, że mieliśmy dobrą relację. Nigdy nie miałam sygnału, że odczuwa jakieś problemy związane z naszą współpracą. Szkoda, bo wtedy byłby czas, by w razie potrzeby coś skorygować" - podkreśla była wicemarszałek. W odpowiedzi na oświadczenie Nowickiej, Piechatzek opublikował mail z lipca 2021 roku, w którym informuje o trudnych warunkach pracy. Wanda Nowicka odpiera zarzuty. Asystentka o atakach paniki Paulina Butkiewicz również opisała swoją historię 24 czerwca. "Nabawiłam się ataków paniki widząc twarz owej towarzyszki oraz strachu przed rozmowami telefonicznymi. Byłam traktowana jak śmieć, ciągle podważane były moje kompetencje. Roszczeniowość pani W.N. doprowadziła mnie do załamania nerwowego i problemów z pewnością siebie" - wskazała. "Sama praca była tragiczna, wynagrodzenie 1/2 etatu. Bo jak twierdziła Vipka, do biura jeżdżę tylko trzy razy w tygodniu, jednak chyba umknęło jej to, że pracuję dla niej zdalnie 24/7" - dodała była asystentka. W odpowiedzi Wanda Nowicka twierdzi, że z Butkiewicz nigdy nie spotkała się w swoim biurze. "Nigdy nie oczekiwałam dostępności 24/7. Nie było takiej potrzeby ani takiego wymogu. Współczuję z powodu jej przeżyć osobistych, nie miałam o nich wiedzy. Ale nie wiem, co to ma wspólnego ze mną" - twierdzi posłanka Lewicy. Była wicemarszałek pisze o "ataku" "Na koniec zwracam uwagę na polityczne motywy ataku na mnie. Zbiegł się przypadkiem z faktem, że obie te osoby do niedawna były politykami śląskiej Lewicy, z której niedawno odeszły" - pisze Nowicka. Stwierdziła też, że obie osoby na jej zaproszenie kandydowały do Sejmu z listy w 2023 roku w okręgu 29. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!