"Ustawa Kamilka", czyli nowelizacja Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, została złożona do Sejmu 12 maja jako projekt poselski Suwerennej Polski. Przepisy przewidują m.in. obowiązek analiz najpoważniejszych przypadków przemocy, wdrożenie w różnych instytucjach standardów ochrony dzieci, wprowadzenie instytucji reprezentantów dzieci oraz kwestionariusza oceny ryzyka dla służb. O "Ustawę Kamilka" walczy wiele środowisk Po tym, jak projekt trafił do sejmowej zamrażarki, cała Polska zaangażowała się w działania popierające ustawę. Zbieranie podpisów zainicjowało Stowarzyszenie ETOH z Częstochowy. Pod wpływem nacisków, 1 czerwca, w Dzień Dziecka, został nadany numer druku - 3309 - a ustawa została skierowana do pierwszego czytania w Sejmie. Choć była to odpowiedź na tragedię ośmioletniego Kamilka z Częstochowy, same prace nad nowelizacją przepisów trwały od wielu miesięcy. W pracach nad ustawą brali udział eksperci z zakresu ochrony praw dziecka. Co dalej z "ustawą Kamilka"? W środę odbędzie się drugie czytanie "ustawy Kamilka" w Sejmie. Jak się dowiedzieliśmy, ustawa może zostać przyjęta w czwartek. Przypomnijmy również, że nowe przepisy miałyby uszczelnić system ochrony małoletnich w Polsce. W chwili wejścia w życie nowych regulacji Polska stałaby się pierwszym krajem w Europie Środkowej, który wprowadziłby analizę śmiertelnych przypadków krzywdzenia dzieci. Jak wskazywał w rozmowie z Interią wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, rozwiązanie to pozwoliłoby na pochylenie się nad każdym przypadkiem krzywdzenia małoletnich, które zakończyło się tragicznie. - Wmontowujemy w system mechanizm, który będzie "mechanizmem samonaprawiania". Nie powiem, że to będzie perpetuum mobile. Chodzi jednak o pewną formę naprawiania systemu przez sam system i analizę tych przypadków, gdzie system zawiódł. To jest bardzo ważne - tłumaczył pod koniec maja Romanowski. Śmierć Kamila z Częstochowy Wstrząsające informacje o maltretowanym ośmioletnim chłopcu z Częstochowy pojawiły się na początku kwietnia, gdy dziecko z ciężkimi obrażeniami zostało znalezione przez biologicznego ojca w mieszkaniu matki i jej partnera. Kamilek został zabrany do szpitala. Lekarze jego stan od początku opisywali, jako ciężki - chłopiec miał rozległe oparzenia całego ciała, ślady po papierosach i złamania kończyn. Chłopiec zmarł 8 maja w szpitalu w Katowicach. Zarzuty w sprawie jego śmieci usłyszał ojczym chłopca, a także jego matka. W sprawie o nieudzielenie pomocy podejrzani są także inni krewni dziecka. ***Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!