W ostatni poniedziałek Polską wstrząsnęła tragedia skatowanego przez ojczyma ośmioletniego Kamila. Chociaż chłopiec przychodził do szkoły posiniaczony z połamaną ręką, zaniepokojona początkowo placówka poprzestała na oświadczeniu rodziców, że dziecko się "przewróciło". Częstochowski sąd trzykrotnie zajmował się sprawą rodziny ośmiolatka. W otoczeniu chłopca, nad którym znęcał się nowy mąż matki, trzykrotnie nie dopatrzył się przypadków przemocy fizycznej ani psychicznej nad dziećmi. Tymczasem Kamil zmarł na skutek "postępującej niewydolności wielonarządowej", wpisując się tym samym na listę "tragedii, których dało się uniknąć". Tragedie, których "dało się uniknąć" O tym, że 12-letnia Kinga miała być wykorzystywana seksualnie przez swojego ojczyma, wiedziały instytucje, wiedział sąd, wiedziała obdarzona przez dziewczynkę zaufaniem jej nauczycielka. Gdy jednak na mocy prawa jej matka wywalczyła powrót córki do domu, w którym mieszkał także oprawca dziewczynki, Kinga nie mogła się dalej bronić. 12-latka w grudniu 2021 roku odebrała sobie życie. Wówczas wszyscy - z naciskiem na niesprecyzowany ogół - załamywali ręce, mówiąc, że "to była tragedia, której dało się uniknąć". Trzyletnia Zuzia z Torunia trafiła do szpitala z obrzękiem mózgu tuż przed tym, jak zmarła. "Jej gehenna trwała od urodzenia, rodzina była pod kontrolą MOPR-u, miała nadzór kuratorski oraz asystenta rodziny. Dzieci były już wcześniej wyjęte z rodziny i umieszczone w pieczy zastępczej, po czym sąd zdecydował o daniu kochającym rodzicom kolejnej szansy" - przypominała w dniu tragedii Kamilka Anna Krawczak, badaczka i współzałożycielka Zespołu Badań nad Dzieciństwem. "Wierzyłam wówczas, że sprawa Zuzi jest tak ewidentnym, wręcz modelowym przypadkiem, w którym jak w soczewce widać brak strategicznych, systemowych działań chroniących dzieci, że ta śmierć musi doczekać się publicznej debaty. I że tylko włos dzieli nas od przyjęcia ustawy o analizie krzywdzenia dzieci ze skutkiem śmiertelnym" - napisała w mediach społecznościowych. Historie dzieci, które straciły życie przez brak reakcji dorosłych, można mnożyć i wciąż nie naświetli to skali ich dramatów. O ich historiach robi się głośno dopiero wtedy, gdy stanie się tragedia. Większość z nich jednak cierpi w milczeniu. Za zamkniętymi drzwiami szkolnej sali lub domu doświadcza przemocy. Suwerenna Polska chce zmian. Jakie rozwiązania proponuje? W Polsce do tej pory brakuje ustawy, która stanowiłaby zbiór kompleksowych procedur pozwalających na ochronę małoletnich. Teraz, jak słyszy Interia, ma się to zmienić. Suwerenna Polska przedstawiła projekt ustawy "zmierzający do podniesienia ochrony dzieci w Polsce". - Historyczne zmiany - podkreśla w komunikacie. Jak dowiedziała się Interia, projekt poselski współtworzony przez m.in. wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, zostanie w piątek złożony u marszałkini w Sejmie. - Z racji tego, że temat jest palący, proces legislacyjny został przyspieszony, by nowe przepisy weszły w życie jeszcze za czasów obecnej kadencji - słyszymy. Konferencja podczas której projekt został przedstawiony i omówiony rozpoczęła się w piątek o godz. 10 w Sejmie. - Projekt uzupełnia system ochrony dzieci w Polsce. Ustawa tworzy nowe rozwiązania prawne i kolejne instrumenty, które mają na celu ochronę małoletnich - informują politycy. Analiza przypadków śmiertelnych, obowiązkowe szkolenia dla sędziów rodzinnych Nowe przepisy, do których dotarła Interia, to 38-stronicowy dokument, który ma "uszczelnić system ochrony dzieci przed krzywdzeniem". W nim kilkanaście rozwiązań prawnych. Co miałoby się zmienić? Standardy ochrony dzieci przed krzywdzeniem to jeden z ważniejszych punktów. Zostaną wdrożone procedury, dzięki którym dziecko doświadczające przemocy ma uzyskać kompleksową pomoc. Wsród nich analiza przypadków krzywdzenia dzieci, Standardy Ochrony Małoletnich w instytucjach, wzmocnienie statusu reprezentanta dziecka w sprawach w prokuraturze czy przed sądem czy ochrona przed sprawcą. To ostatnie ma zagwarantować pokrzywdzonym, że ich oprawca nie opuści zakładu karnego i nie wróci do tej samej miejscowości. "Projekt wprowadza postulowany od wielu lat obowiązek posiadania procedur skutecznego reagowania w sytuacji podejrzenia, że dziecko jest krzywdzone, czyli tzw. Standardy Ochrony Małoletnich" - czytamy w komunikacie przesłanym Interii. Projekt przewiduje również obowiązek szkoleń dla sędziów rodzinnych z zakresu psychologii i komunikacji z dzieckiem. - W tzw. ustawie antyprzemocowej 2.0 wprowadziliśmy obowiązek szkolenia co cztery lata dla sędziów z wydziałów karnych, którzy wysłuchują dzieci w przyjaznych pokojach. Teraz rozszerzamy ten obowiązek na sędziów rodzinnych - zaznacza wiceminister Marcin Romanowski. Chociaż są to narzędzia wychodzące naprzeciw lukom prawnym, jak zauważa adwokat Karolina Marszałek z Kancelarii Adwokackiej wiceprzewodnicząca Sekcji Praw Dziecka przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie, "wciąż najbardziej zawodzą ludzie". - Brak reakcji, obawa przed podjęciem jakikolwiek działań - wskazuje - Jeśli chodzi o przepisy to ja widzę zmiany. "Narzędzia są, brakuje reakcji" Adwokat Karolina Marszałek wskazuje m.in. na ustawę antyprzemocową, która została wprowadzona w 2020 roku i pomaga izolować sprawców przemocy. Jej główne założenia to nakaz wobec sprawcy natychmiastowego opuszczenia wspólnie zajmowanego mieszkania i jego bezpośredniego otoczenia oraz zakaz zbliżania się do mieszkania i bezpośredniego otoczenia pokrzywdzonego. - Mamy też procedury niebieskiej karty. Zostaje powołany wówczas interdyscyplinarny zespół, który zajmuje się daną rodziną. Istnieje społeczny obowiązek reagowania. Każdy z nas powinien czuć się odpowiedzialny za to, co dzieje się wokół nas - podkreśla i dodaje: - Zwłaszcza osoby pracujące z dziećmi np. pracownicy placówek wychowawczych. Odnosząc się do propozycji wprowadzenia nowych przepisów, oceniła, że potrzebujemy narzędzi, które pozwolą na pochylenie się nad każdym pojedynczym przypadkiem są ważne. - Jeżeli to będzie faktycznie umożliwiało pochylenie się nad każdym przypadkiem i przeanalizowanie, gdzie zawiódł system, gdzie mogliśmy zrobić coś lepiej, to pozwoli nam to wprowadzić skuteczniejsze metody i przeciwdziałać sytuacjom, które wydarzyły się w Częstochowie - stwierdziła.