57 proc. Polaków uważa członkostwo naszego kraju w Unii Europejskiej za coś dobrego - wynika z najnowszego badania Opinii 24 na zlecenie think tanku More in Common. Tylko co dziesiąty Polak jest przeciwnego zdania. Z kolei dokładnie jedna trzecia naszego społeczeństwa obecności we Wspólnocie nie uważa ani za coś pozytywnego, ani negatywnego. - Przez lata polskie społeczeństwo portretowane było jako niezwykle euroentuzjastyczne. Można było w tym dostrzec oznaki młodzieńczego zauroczenia. Dziś nasz stosunek do Unii Europejskiej rysuje się już dużo dojrzalszy, jak w starym dobrym małżeństwie - mówi Interii Adam Traczyk, dyrektor polskiego oddziału More in Common. Nasz rozmówca zaznacza jednak, że "jednocześnie prezentujemy wobec Unii postawy cechujące się większą pewnością siebie i dojrzałością". - Do eurosceptycyzmu nam daleko - podkreśla Traczyk. Polacy uważają, że UE "nie dowozi" Polacy w podobny sposób odpowiadają, gdy zostają zapytani, czy odczuwają dumę z europejskości. Potwierdza to 58 proc. badanych - 24 proc. w sposób zdecydowany, a 34 "raczej". 16 proc. Polaków takiej dumy nie odczuwa - 10 proc. raczej nie, a 6 zdecydowanie nie. Co czwarta osoba (26 proc.) w naszym społeczeństwie nie potrafi odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Wyraźnie ponad połowa Polaków (59 proc.) jest przekonana, że integrację europejską należy dalej pogłębiać, podczas gdy 41 proc. twierdzi, że już w tym momencie zaszła ona zbyt daleko. Jako społeczeństwo uważamy też, że Polska poza Unią Europejską radziłaby sobie gorzej niż będąc jej członkiem. Taką ocenę wyraża 57 proc. ankietowanych - 20 proc. raczej i 37 zdecydowanie. Jednak aż 29 proc. Polaków - 12 proc. w sposób zdecydowany i 17 raczej - myśli, że polexit poprawiłby sytuację naszego kraju. Zdania w tym temacie nie ma nieco mniej niż jeden na ośmiu (13 proc.) naszych rodaków. Adam Traczyk nie odbiera jednak tych wyników jako zapowiedzi nadchodzącego polexitu. Uważa je natomiast za ostrzeżenie. - W opinii znacznej części Polaków Unia Europejska aktualnie "nie dowozi", gdzieś pobłądziła, nawet jak ma dobre intencje - diagnozuje, podkreślając, że taką percepcję przejawiają nawet zadeklarowani euroentuzjaści. - To pokazuje, że przyjmujemy wobec UE bardziej asertywną postawę, która jednak nie prowadzi automatycznie do kwestionowania członkostwa - zauważa nasz rozmówca. "UE nie szanuje głosu Polski" Chociaż w większości Polacy są euroentuzjastycznym społeczeństwem, to rośnie w nich przekonanie, że głos naszego państwa w UE nie jest dostatecznie szanowany. Takiego zdania jest 47 proc. badanych, przy czym aż jeden na pięciu Polaków (19 proc.) jest o tym absolutnie przekonany. Odmienną opinię wyraża 40 proc. społeczeństwa, ale tylko co dwunasty z naszych rodaków (8 proc.) w sposób zdecydowany. Odpowiedzią na powody takich wyników może być kolejna kwestia, o którą ankieterzy Opinii 24 zapytali Polaków. Dokładnie dwie trzecie naszego społeczeństwa jest zdania, że duże kraje UE jak Francja i Niemcy mają we Wspólnocie zbyt rozległe wpływy. Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się co czwarty badany (24 proc.). Jeden na dziesięciu respondentów nie ma w tej kwestii wyrobionego zdania. Adam Traczyk, dyrektor polskiego oddziału More in Common, ocenia, że jest to swego rodzaju narracyjny spadek po ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy, gdzie wątki antyzachodnie i antyniemieckie były mocno eksploatowane. Ale to tylko część obrazu. - To również dowód na większą pewność siebie całego społeczeństwa w relacjach z naszymi unijnymi partnerami. Poziom naszych aspiracji jest wyższy, chcemy silnej i aktywnej roli Polski w Europie. Mamy poczucie, że mamy do tego mandat i możliwości - nie tylko aby nas wysłuchano, ale i posłuchano - tłumaczy w rozmowie z Interią. I dodaje: - Teraz oczekiwania są większe, mamy aktywnie współkształtować to, co dzieje się w Brukseli, a nie tylko machać szabelką. Co ciekawe, chociaż Polacy są przekonani, że głos naszego państwa w UE nie jest należycie uwzględniany, to jednak 52 proc. naszych rodaków nie uważa, że pojedyncze kraje członkowskie powinny dysponować prawem weta. Ponad jedna trzecia Polaków (36 proc.) broni jednak tej formy walki o własnej interesy na forum unijnym. Nieco więcej niż jeden na ośmiu badanych (12 proc.) nie potrafi się ustosunkować do zasadności korzystania z prawa weta. Z poglądem na temat dominacji Francji i Niemiec w UE wiąże się jeszcze jedna kwestia. Otóż aż 51 proc. Polaków mimo tego uważa, że w UE decyzje zapadają w demokratyczny sposób. Chociaż dwie trzecie naszych rodaków jest przekonanych o dominacji dużych krajów jak Francja i Niemcy, to tylko nieco ponad jedna trzecia (36 proc.) wskazuje, że demokracja w ramach Unii szwankuje. 13 proc. społeczeństwa nie ma w tutaj wyrobionej opinii. Migracja. Żółta kartka dla UE Pytani o szczegółowe kwestie znajdujące się w sferze decyzyjnej UE Polacy najbardziej krytykują podejście do migracji. Aż 61 proc. naszego społeczeństwa twierdzi, że Bruksela źle radzi sobie z tym tematem. Wywiązywanie się ze swoich obowiązków przez Unię w sprawie migracji docenia tylko nieco ponad jedna czwarta (28 proc.) badanych. Warto w tym miejscu odnotować, że lepsze wyniki od UE uzyskał przy tym pytaniu polski rząd. Jego działania krytykuje 50 proc. badanych, ale popiera aż 39. Naturalną konsekwencją takiego oglądu sprawy jest to, że Polacy woleliby, żeby polityka migracyjna pozostawała w sferze kompetencji państw członkowskich UE (56 proc.), a nie była ustalana kolegialnie na poziomie całej Unii (30 proc.). Nie dziwi również to, że aż 73 proc. Polaków przedkłada priorytetowe traktowanie przez Polskę własnych interesów w kwestii migracji nad przypadającym bogatemu krajowi obowiązkiem przyjmowania migrantów szukających lepszego życia (15 proc.). Polacy życzyliby też sobie, żeby Unia Europejska mocniej przykładała się do kwestii ochrony swoich zewnętrznych granic. Takie zdanie wyraża 61 proc. naszego społeczeństwa. Zachowania otwartych granic UE, nawet jeśli zmniejsza to możliwość kontroli nielegalnej migrantów, chce tylko jeden na czterech badanych. Ankieterzy zapytali też Polaków o najważniejsze dla nich kwestie z zakresu polityki migracyjnej. Zdecydowanym numerem jeden jest uzyskanie kontroli nad tym, kto może imigrować do Polski (43 proc.). Na drugim miejscu znalazły się ex aequo zmniejszenie liczby ludzi migrujących do Polski oraz humanitarne traktowanie i pełne stosowanie prawa do ubiegania się o azyl wobec osób przekraczających polską granicę. Obie odpowiedzi zyskały 21 proc. zwolenników. Tylko 5 proc. społeczeństwa chciałoby zwiększenia liczby ludzi imigrujących do Polski. Nieco bardziej zrównoważony rozkład odpowiedzi jest w kwestii relokacji uchodźców w obrębie UE, czyli jednego z najbardziej zapalnych wątków dotyczących polityki migracyjnej UE. 30 proc. Polaków jest przekonanych, że nasz kraj nie powinien ani przyjmować uchodźców w ramach relokacji, ani wspierać finansowo państw UE, które to robią. 27 proc. jest przeciwnych przyjmowaniu migrantów, ale gotowe byłoby wesprzeć finansowo kraje, które to robią. Również 27 proc. społeczeństwa jest zdania, że powinniśmy przyjąć swoją część migrantów w ramach relokacji. Co szósty badany (16 proc.) wybrał odpowiedź "nie wiem/nie mam zdania". Kryzys klimatyczny. "UE wyraźnie się pogubiła" Polacy krytycznie wypowiadają się też w kontekście walki UE ze zmianami klimatycznymi. Dwie trzecie (67 proc.) naszych rodaków uważa, że w dłuższej perspektywie czasowej polityka Unii w tym zakresie doprowadzi do wzrostu cen energii. Mimo tego, połowa respondentów (51 proc.) stwierdza, że odczuwałaby dumę z bycia Europejczykiem, gdyby UE stała się liderem w walce z kryzysem klimatycznym. Jedna trzecia (34 proc.) społeczeństwa ma w tej sprawie zgoła odmienne zdanie. Polacy są natomiast podzieleni co do tego, czy UE powinna przewodzić światowej walce ze zmianami klimatu niezależnie od tego, co robią Stany Zjednoczone i Chiny, czy robić dokładnie tyle, ile dwa wspomniane mocarstwa. Obie opcje mają tylu samo zwolenników - 42 proc. - Unia Europejska wyraźnie pogubiła się komunikacyjnie w ostatnich latach, gdy wraz z ambitnymi projektami politycznymi nie poszły w parze starania, aby Europejkom i Europejczykom wyjaśnić, jaki jest ich cel, jak będą one nam wszystkich służyć, jakie będą koszty, ale i jakie zyski w zamian - analizuje te wyniki Adam Traczyk, dyrektor More in Common Polska. Jak mówi, Bruksela za dużą wagę przyłożyła do enigmatycznych i często skomplikowanych programów, a za małą do tłumaczenia swoim obywatelom prostymi słowami, jak wypracowywane w unijnych instytucjach polityki poprawią ich codzienne życie. - To łatwy cel dla krytyków - ocenia Traczyk. Nasi rodacy zostali też zapytani o to, jakie działania w obszarze energetyki, transportu i hodowli zwierząt popierają w celu zwalczania kryzysu klimatycznego. W przypadku energetyki prym wiodą odważniejsze inwestycje w odnawialne źródła energii (78 proc.) oraz zwiększenie dopłat do pomp ciepła, paneli fotowoltaicznych i ocieplania budynków (76 proc.). Na dalszych miejscach znalazły się budowa elektrowni atomowych (67 proc.), wprowadzenie zakazu palenia węglem w domach (48) i zamykanie elektrowni węglowych (42). Jeśli chodzi o sferę transportu, to palmę pierwszeństwa Polacy przyznają tworzeniu stref czystego transportu w miastach (54 proc.). Drugą opcją, ale z dużo niższym poparciem (32 proc.), jest zakaz dla sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 roku. Co ciekawe, strefy czystego transportu cieszą się wyższym poparciem w miastach 100-499 tys. mieszkańców (60 proc.) niż w metropoliach powyżej pół miliona ludzi (54 proc.). Jasno sprecyzowane poglądy nasi rodacy mają też w kwestii hodowli zwierząt i jej wpływu na kryzys klimatyczny. Ponad dwie trzecie społeczeństwa (69 proc.) życzyłoby sobie nałożenia na przemysł mięsny i mleczarski obowiązku poprawy warunków życia zwierząt hodowlanych. 55 proc. Polaków dofinansowałoby produkcję roślinnych odpowiedników mięsa i nabiału. Najmniej wskazań (36 proc.) zyskało zmniejszenie dopłat do produkcji mięsa i nabiału. - Wydaje się, że pewne nowe otwarcie po wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie nieuniknione. Unijny szyld ciąży bowiem wielu projektom, które de facto cieszą się szerokim poparciem społecznym - ocenia w rozmowie z Interią Adam Traczyk. Ma też jednak dobrą wiadomość dla Polski: - Dla rządzących w Polsce oznacza to także, że mają mandat do prowadzenia polityki opartej na konstruktywnej asertywności - proeuropejskiej, ambitnej, ale dostrzegającej obecne obawy i krytykę i traktujące je jako punkt wyjścia do korekt. *** Badanie ośrodka Opinia 24 na zlecenie think tanku More in Common zostało przeprowadzone w dniach 2-13 lutego 2024 roku metodami wspomaganych komputerowo wywiadów internetowych (CAWI) oraz wspomaganych komputerowo wywiadów telefonicznych (CATI). Próba badawcza liczyła 2027 dorosłych Polaków.