Jak wygląda prawdziwe życie w Korei Północnej? "Obrazki jak z XIX wieku"

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
2,7 tys.
Udostępnij

Błyszczące nowością szkoły, fabryki i telefony komórkowe. Z drugiej strony domy bez kanalizacji i woły zamiast traktorów na polach. W reportażu Interii pokazujemy, w jaki sposób władze w Pjongjangu chcą zaprezentować swój kraj na świecie, a jak wygląda to naprawdę.

Centrum Rason w Korei Północnej
Centrum Rason w Korei PółnocnejJustice PeachwellINTERIA.PL

Władze Korei Północnej nie zgadzają się na swobodną pracę dziennikarzy. Przedstawiciele mediów nie mogą odwiedzać kraju nawet w celach prywatnych. W Interii publikujemy reportaże Justice Peachwell - jedynej dziennikarki, której w okresie trzytygodniowego otwarcia granic udało się przeniknąć do najbardziej niedostępnego państwa na świecie.

- To socjalistyczny raj - koreański przewodnik użył dokładnie tego słowa. Kiedy je wypowiedział, nasz niewielki, chiński bus mijał akurat rozpadające się domy w jednej z wiosek. Budynki ułożone w rzędy, niegdyś pewnie białe, teraz przybrudzone ściany i stara, nierówna blachodachówka.

- Proszę nie robić zdjęć! - zareagował, gdy któryś z turystów podniósł aparat. Na uwagę, że miło byłoby mieć zdjęcie tradycyjnego, koreańskiego domu, odparł krótko:

- Proszę państwa! Zrobimy zdjęcia nowych domów. Te są stare, więc nie warto ich fotografować!

Prawie wszyscy opuścili aparaty, uspokojony przewodnik zajął swoje miejsce i ruszyliśmy dalej do Rason - jedynego miejsca, które Korea Północna przez trzy tygodnie pozwalała zobaczyć zagranicznym turystom.

Turystyka pod ścisłą kontrolą

Nie można tak po prostu wjechać do Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Nie istnieje możliwość samodzielnego zwiedzania. Każdemu odwiedzającemu zawsze towarzyszy opiekun z państwowej agencji turystycznej.

Tak było przed światową pandemią, jest i teraz. Będąc precyzyjnym - było, bo Pjongjang znów zdecydował o zamknięciu granic. Turyści mogli odwiedzać Koreę od połowy lutego do początku marca.

Rason, główna ulica miastaJustice PeachwellINTERIA.PL

W tym czasie kraj odwiedziło kilkadziesiąt osób w kilku grupach. Zgody na wjazd zawieszono bez podania przyczyny i bezterminowo. Pjongjang organizuje jeszcze w kwietniu maraton z udziałem zagranicznych biegaczy. Natomiast jest to raczej operacja na użytek wewnętrznej propagandy.

Eksperymentalna strefa Korei Północnej

Rason to miasto i centrum przygranicznej, specjalnej strefy ekonomicznej. Rosjanie - obecnie najwięksi przyjaciele władz w Pjongjangu - mogą od lutego 2024 zwiedzać stolicę kraju. Inni turyści zostali wpuszczeni jedynie do strefy na północy najpewniej dlatego, że łatwo ją kontrolować.

Korea Północna nie ufa Zachodowi. Rason leży przy granicy z Chinami i Rosją. Tak naprawdę jest tutaj jeszcze trzecia granica, wewnętrzna, która oddziela region od reszty kraju. Koreańczycy z innych części państwa również nie mogą tak po prostu wjechać do Rason. Potrzebują pozwolenia.

INTERIA.PL

Strefa ekonomiczna zaczęła działać tutaj na początku lat 90., jako eksperyment Pjongjangu z kapitalizmem. Przez lata wpuszczano tam zagraniczny biznes. Przede wszystkim chiński, powstało kilka fabryk oraz kasyno.

Podobnie jak w Pjongjangu, mieszkańcy mogą korzystać z telefonów komórkowych, choć bez szczegółowych danych trudno ocenić, ilu naprawdę może doświadczyć tego przywileju. Jednak przynajmniej kilka razy na własne oczy widziałam Koreańczyków, którzy odbierali połączenia i prowadzili rozmowy. Jeśli była to inscenizacja przygotowana dla turystów, to wyjątkowa starannie dopracowana, bo pamiętam kobietę, która odebrała telefon, przejeżdżając obok naszej grupy rowerem.

W Rason można też swobodnie wymienić koreańską walutę i korzystać z prywatnych targów. Jak na standardy Korei Północnej to naprawdę wysoki poziom swobody.

Rason. Domy na obrzeżachJustice PeachwellINTERIA.PL

Bank Światowy ostatni raz przedstawił szacunkowe dane o nominalnym PKB Korei w 2019 roku. Wówczas było to 640 dolarów na osobę. To mniej więcej tyle, co afrykański Niger z podobną liczbą ludności.

Mizerne dane gospodarcze nie dotyczą jednak Rason. Poziom życia, podobnie jak w Pjongjangu, jest wyższy. To właśnie Korea Północna chciała pokazać światu. Natomiast w komunistycznym kraju z centralnie sterowaną gospodarką, gdzie ogromną część budżetu pochłania program atomowy, a międzynarodowe sankcje uniemożliwiają rozwój, niektórych rzeczy zwyczajnie ukryć się nie da.

Bardzo czyste, puste ulice

Rason powstało z połączenia dwóch miast - Rajin i Sonbong. Pierwsze z nich stanowi centrum około 200-tysięcznej aglomeracji. Na ulicach ludzie ubrani są skromnie, ale na pewno nie biednie. Płaszcze i kurtki mają stonowane kolory. Uwagę zwracają buty. U wielu przychodniów wyglądają tak, jakby były zupełnie nowe.

Czyste są również ulice. Bardzo czyste. Po chodnikach nie walają się śmieci, niedopałki papierosów czy puste opakowania. Przez cztery dni w Korei Północnej widziałam drużyny sprzątające, które bardzo pryncypialnie podchodziły do swoich obowiązków.

Ulice sprzątają też mieszkańcy. To element znany z systemów komunistycznych, w których obywatele są zobowiązani do wykonywania prac społecznych na rzecz państwa. Społecznie i poza godzinami pracy.

Ulice w Rason. Mieszkańcy wciąż noszą maseczkiJustice PeachwellINTERIA.PL

Po tych bardzo czystych ulicach od czasu do czasu przemykają autobusy i samochody. W zdecydowanej większości chińskie. Ruch uliczny wygląda groteskowo, bo na szerokich, trzypasmowych arteriach mijają się pojedyncze pojazdy. Wielu mieszkańców porusza się rowerami, również elektrycznymi.

- Dlaczego w Korei Północnej jest tak mało samochodów? - zapytał jeden z turystów, kiedy w pierwszym dniu wycieczki oglądaliśmy Rason zza szyby autobusu. Przewodnik odpowiedział od razu, bez zastanowienia. Najpierw krótko wspomniał, że Korea jest zmuszona importować drogie paliwa. Szybko dodał jednak, że jego kraj to stosunkowo małe państwo, a samochody powodują zanieczyszczenie i Koreańczycy nie chcą zatruwać środowiska.

Życie w propagandzie

Krajobraz to oczywiście kwestia gustu, ale północnej części Korei nie można odmówić uroku. Przypomina nieco Szkocję. Surowe szczyty rozciągają się długimi ramionami, które zdają się łagodnie wpadać wprost do morza. Widok szpecą jedynie wszechobecne hasła propagandowe. Nie tylko miasto, ale również wzgórza usiane są betonowymi blokami ze sloganami o przewodniej roli partii i sile północnokoreańskiej armii.

Rolnictwo w Korei Północnej. Każdy fragment ziemi trzeba wykorzystaćJustice PeachwellINTERIA.PL

Państwową propagandę widać wszędzie. Na głównych placach Rason ustawione są telebimy, transmitują program rządowej agencji prasowej. Propagandowa muzyka jest też odtwarzana na ulicach o świcie, kiedy robotnicy ruszają do pracy.

Odrobinę tej pracy pokazuje się turystom. Program wycieczki zakłada wizytę w fabryce szkolnych ubrań. Na linii produkcyjnej mundurki szyją wyłącznie kobiety. Kiedy weszliśmy do zakładu, żadna z nich nie oderwała się od swojego zadania. Żadna nie podniosła nawet głowy, choć wizytę grupy kolorowo ubranych, nieustannie robiących zdjęcia turystów raczej trudno traktować jak coś zwyczajnego. Słuchały za to propagandowej muzyki, która bez przerwy towarzyszy ich pracy.

Fabryka uniformów szkolnych w RasonJustice PeachwellINTERIA.PL

Kolejna fabryka - alkoholu i napojów słodzonych. Dumny kierownik pokazuje nowoczesną halę produkcyjną, błyszczące silosy i skomputeryzowane centrum zarządzania zakładem, w którym siedział jeden pracownik, przyglądający się w większości wyłączonym monitorom.

Wszelkie pokazane nam fabryki, restauracje czy szkoły, funkcjonowały w niemal idealnym porządku. Czasami nasza wycieczka przypominała grupę kontrolerów na inspekcji, przed którą trzeba się jak najlepiej zaprezentować.

Ale porządek skończył się, gdy wyjechaliśmy poza miasto.

Maseczki i kurz

Wspominałam, że przewodnik obiecał nam zdjęcia domów na wsi. Dotrzymał słowa. Podczas wycieczki zatrzymaliśmy się przy zupełnie nowych budynkach. Nasz opiekun zapewniał, że zostały zbudowane bardzo szybko i będą domem dla rolników.

- Proszę państwa, jaka jest największa zaleta naszego systemu? Największa przewaga nad kapitalizmem? Tutaj wszystko jest za darmo! - zachwalał, pokazując nowe domy dla klasy robotniczej.

Owszem, mieszkania, edukacja i opieka medyczna są za darmo. Natomiast poziom usług publicznych pozostawia wiele do życzenia i tworzy warunki sprzyjające korupcji.

Drogi na prowincji w Korei PółnocnejJustice PeachwellINTERIA.PL

Mimo że świat dawno pożegnał pandemię, wielu Koreańczyków na ulicach wciąż nosi maseczki. Dostęp do leków i pomocy lekarskiej jest poważnie ograniczony. Tutaj lepiej nie chorować.

Podróż od granicy do Rason trwa kilkadziesiąt minut i przebiega dosyć komfortowo. Do miasta prowadzi droga zbudowana przez chińskie firmy w 2013 roku. Natomiast inne trasy przypominają właściwie podrzędne szosy. Podczas wypadu za miasto nasz autobus podskakiwał na resztkach nierównego asfaltu i wzbijał przy tym tumany kurzu. Wyprawa może nie była komfortowa, ale przynajmniej przez moment mogliśmy zobaczyć prawdziwą, koreańską wieś.

Czytaj pozostałe teksty Justice Peachwell:

Koreańska wieś. "Jak w XIX wieku"

Tego dnia lunch jedliśmy w ośrodku wypoczynkowym. Przewodnik zapewniał, że mogą w nim odpoczywać rolnicy. Zweryfikować tego nie mogłam, bo żadnego rolnika nie było na miejscu. Podobnie w każdej innej restauracji nie spotkaliśmy nikogo przypadkowego. Wchodziliśmy do pustych lokali i puste je zostawialiśmy.

Opowieść Korei Północnej o własnym rolnictwie i faktyczny stan na wsi to największy kontrast, z jakim spotkałam się w Rason. Przez cztery dni pobytu w KRLD widziałam jeden traktor i to w centrum miasta.

Rolnictwo jest dla władz w Pjongjangu bardzo ważne, bo w górzystym kraju każde pole uprawne jest na wagę złota. Na prowincji niemal każdy wolny skrawek ziemi przeznaczono na pola uprawne.

"Proszę nie robić zdjęć!". Woły podczas prac polowychJustice PeachwellINTERIA.PL

Tam właśnie najbardziej widać technologiczną zapaść Korei Północnej. Na polach nie ma maszyn rolniczych. Ludziom pomagają woły. Zwierzęta poruszają się też po drogach, umożliwiając dostarczanie zapasów między wioskami. Po powrocie z Korei pokazałam swoje zdjęcia znajomemu historykowi z Korei Południowej. - Obrazki jak z XIX wieku - podsumował krótko.

Na prowincji wiele osób podróżuje pieszo. Często mijaliśmy piechurów niosących chrust. Wiejskie domy nie mają kanalizacji i centralnego ogrzewania. Z każdego wystaje za to komin niewielkiego piecyka.

Turystyka czy test? Pjongjang kontra youtuberzy

O ile decyzja władz koreańskich o otwarciu granic była wyczekiwana i mówiło się o niej od miesięcy, to ponowne zamknięcie kraju wywołało sporą konsternację światowych mediów i komentatorów. Pjongjang oficjalnego powodu nie podał.

Nad przyczynami decyzji zastanawiałam się z urzędnikami i naukowcami, zawodowo zajmującymi się tematem Korei. Najczęstszą tezą było niedostrzeżenie współczesnej roli mediów społecznościowych. Sporą część turystów w KRLD stanowili influencerzy i youtuberzy.

Owszem, pokazali to, co reżim pozwolił im zobaczyć. Ale większość filmów miała wydźwięk zdecydowanie negatywny dla systemu politycznego komunistycznej Korei Północnej. Natomiast władze w Pjongjangu roli i zasięgów mediów społecznościowych najwyraźniej nie doceniły.

- To był eksperyment. Otworzyli się na chwilę, by z powrotem się zamknąć. Korea Północna teraz wie, co musi poprawić i jak restrykcyjna musi być dla youtuberów. Dlatego nie dziwi, że test przeprowadzono w Rason, które tradycyjnie służy koreańskim władzom do eksperymentów ekonomicznych i społecznych - przekonywał mnie południowokoreański historyk.

Dla Interii z Korei Północnej,

Justice Peachwell

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku komentuj tam nasze artykuły!

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      "Wydarzenia": Spotkanie prezydenta Polski z premierem Korei Południowej
      "Wydarzenia": Spotkanie prezydenta Polski z premierem Korei PołudniowejPolsat NewsPolsat News
      emptyLike
      Lubię to
      Lubię to
      like
      1567
      Super
      relevant
      532
      Hahaha
      haha
      202
      Szok
      shock
      166
      Smutny
      sad
      128
      Zły
      angry
      98
      Lubię to
      like
      Super
      relevant
      2,7 tys.
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
      Przejdź na