Tusk szansą na koalicję?
Lepiej się dogadać, niż iść do wyborów - mówi szef Kancelarii Prezydenta Andrzej Urbański i dodaje, że szansy na powstanie koalicji PiS z PO upatruje "w zdecydowanej, ale naprawdę mocnej postawie" lidera Platformy Donalda Tuska.
Pytany, co zrobiłby w obecnej sytuacji na miejscu Tuska, stwierdził: - Powiedziałbym: popełniliśmy błąd trzy miesiące temu nie wchodząc do koalicji. Być może był to błąd uzasadniony, być może mieliśmy rację, zapomnijmy o tym, powiedziałbym tak do Jarosława Kaczyńskiego. - Dzisiaj musimy zmieniać Polskę - powiedział Urbański w programie "Prosto w oczy" w VP1.
Urbański zapewnił, że nie jest intencją prezydenta Lecha Kaczyńskiego rozwiązywanie parlamentu. - Za to niewątpliwie ważniejsze od tego, co się stanie jutro z budżetem jest to, czy będzie w Polsce koalicja, która zacznie zmieniać kraj. Jeżeli nie będzie, wówczas Polacy muszą podjąć decyzję, czego chcą tak naprawdę - dodał.
Na razie w polskiej polityce więcej jest pytań niż odpowiedzi. Są za to negocjacje, rozmowy, spotkania i deklaracje? I tak od wielu dni. W Sejmie atmosfera przypomina halę odlotów lotniska, gdzie znużeni posłowie zastanawiają się, jaki lot zafunduje im Jarosław Kaczyński i do którego samolotu będą musieli wsiąść. Posłuchaj relacji reporterki RMF Agnieszki Burzyńskiej:
W konsultacjach biorą udział nie tylko partie, ale także prezydent. Lech Kaczyński uważa, że nie wszyscy liderzy Platformy Obywatelskiej wykazują dobrą wolę, konieczną dla osiągnięcia porozumienia w sprawie koalicji. W stanowisku przekazanym w poniedziałek wieczorem "wzywa do powściągnięcia emocji w debacie publicznej". "Prezydent w ramach, jakie zakreśla obowiązująca konstytucja, stara się znaleźć stabilną większość parlamentarną dla rządu. Wypowiedzi liderów platformy Obywatelskiej z ostatnich dni nie ułatwiają osiągnięcia tego celu" - głosi stanowisko prezydenta. W stanowisku podkreślono, że prezydent nie ustaje w wysiłkach, by doprowadzić do stabilizacji sytuacji politycznej w Sejmie. Więcej na ten temat
W poniedziałek Lech Kaczyński spotkał się z przedstawicielami Samoobrony i SLD. Politycy rozmawiali na temat stabilizacji sytuacji w Sejmie. Przedstawiciele Sojuszu podkreślili, że im także zależy na koalicji PiS-PO.
Planowane na wieczór spotkanie z PiS zostało przełożone, bo partia "czekała na efekty spotkania: wiceprezesa ugrupowania i ministra w Kancelarii Premiera Adama Lipińskiego z sekretarzem generalnym PO Grzegorzem Schetyną".
Spotkanie się odbyło, ale konkretów nie przyniosło. Jak powiedział Schetyna, miało ono na celu "ustalenie scenariusza być może następnych rozmów". Dodał, że następne spotkanie odbędzie się jeszcze w tym tygodniu. - Zaczęliśmy rozmawiać. Czy te rozmowy dwóch ludzi z dwóch rożnych partii, dość zantagonizowanych ostatnio, przełożą się na coś większego, zależy nie tylko od nas, ale od atmosfery wewnątrz obu klubów, od liderów także - powiedział dziennikarzom w Sejmie Schetyna.
Tymczasem po kolejnej turze rozmów PiS - Samoobrona, poseł tej drugiej partii Janusz Maksymiuk powiedział, że umowa programowa zostanie podpisana do 15 lutego. - Decyzja polityczna o pakcie już jest, teraz technicznymi szczegółami zajmie się wspólny zespół programowy - dodał.
Po spotkaniu prezydenta z Samoobroną, w którym uczestniczyli Andrzej Lepper, Krzysztof Filipek, Janusz Maksymiuk, Genowefa Wiśniowska i Stanisław Łyżwiński, przewodniczący partii powiedział, że z rozmów z prezydentem wynika, że jest on daleki od tego, aby rozwiązywać Sejm, a będzie to zależeć jedynie od tego, czy dojdzie do porozumienia i stabilizacji w Sejmie.
Jak wyjaśnił Lepper, prezydent, jest "daleki" od rozpisania nowych wyborów, bo istnieje niebezpieczeństwo, że praktycznie nie zmienią one układu sił politycznych w Sejmie, a mogą tylko niektóre partie wzmocnić - niekoniecznie PiS. Jak dodał Lepper, prezydent opowiedział się też za stabilizacją sytuacji w Sejmie.
Takiego samego zdania jest Samoobrona. - Czas destabilizacji powinien się zakończyć - oświadczył Lepper na konferencji prasowej w Sejmie.
- Jeżeli dojdzie do wcześniejszych wyborów, to winę ponosił będzie tylko i wyłącznie PiS, na czele ze swoich prezesem - zaznaczył Lepper.
Po południu z prezydentem spotkali się przedstawiciele SLD. Uczestniczyli w nim w nim: szef Sojuszu Wojciech Olejniczak, sekretarz generalny partii Grzegorz Napieralski i szef klubu Jerzy Szmajdziński.
Jak powiedział Wojciech Olejniczak, powinna powstać koalicja PiS i PO, albo powinny odbyć się wcześniejsze wybory parlamentarne. Dodał też, że stworzenia paktu stabilizacyjnego nie ma sensu. - Nawet gdyby dziś znalazła się większość, ona byłaby na krótko - ocenił. - Nie wierzymy w inne trwałe porozumienia niż PO-PiS - dodał.
Także szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński mówił, że wyborcy wskazali, iż krajem powinna rządzić koalicja PiS-PO. Ale, według polityka SLD, PiS próbuje zbudować koalicję z partiami, które nie chciałyby wcześniejszych wyborów parlamentarnych. To, jak zaznaczył, zbliża PSL, LPR i Samoobronę do PiS. Zdaniem Szmajdzińskiego, lepiej rozpisać przedterminowe wybory, niż realizować scenariusz Polski "dryfującej".
Z kolei Olejniczak dodał jeszcze, że prezydent "nie wyraził ostatecznie swojej opinii na ten temat". Szef Sojuszu relacjonował, że rozmowa z Lechem Kaczyńskim była "dosyć ożywiona, ale sympatyczna, w dobrej atmosferze".
Dotychczas Lech Kaczyński rozmawiał z liderami PiS, PSL, LPR oraz dwukrotnie z szefem PO Donaldem Tuskiem.
INTERIA.PL/RMF/PAP