W niedzielę o godz. 18 na Placu Zamkowym w Warszawie odbędzie się manifestacja w obronie obecności Polski w Unii Europejskiej. Lider PO Donald Tusk zaprosił na nią wszystkich, którzy wiążą polski interes narodowy z członkostwem w UE i chcą postawić twarde weto propagandzie antyunijnej. Do udziału w manifestacji szef PO wezwał w reakcji na czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Hołownia: To nie jest tak, że my coś sobie załatwimy z Tuskiem Hołownia, odnosząc się w radiu RMF FM do informacji o tym, że Donald Tusk miał do niego dzwonić i namawiać go do udziału w manifestacji, powiedział, że lider PO "nie tyle dzwonił i namawiał, co dzwonił i poinformował, że przygotowuje taką demonstrację, że zarezerwowano miejsce" i co on na to. - Odpowiedziałem zgodnie z największym przekonaniem, że powinniśmy jak najszybciej znaleźć formułę, w której cała opozycja demokratyczna będzie mogła - tak jak to miało miejsce i udało się przy okazji Rzeszowa i kandydata na prezydenta tego miasta - stanąć i stworzyć takie miejsce, w którym wszyscy się zmieścimy - powiedział Hołownia. Ocenił, że "to trochę nie tak się robi, dlatego że to nie jest tak, że my coś sobie załatwimy z Tuskiem albo Kosiniakiem-Kamyszem". - To są ludzie. To są setki tysięcy ludzi, którzy są gdzieś w naszej orbicie, z których jedni mają bliżej do tej frakcji, drudzy do innej frakcji i trzeba zawsze w takich sytuacjach zrobić to tak, żebyśmy wszyscy rozumieli, że jedność jest lepsza - powiedział. Dopytywany, czy pojawi się w niedzielę na Placu Zamkowym, powiedział: "Wydaje mi się, że jeżeli będę, to będę wśród ludzi, na placu". - W ogóle będę na jakimś placu, bo uważam, że trzeba spotkać się jutro z tymi, którzy uważają, że w Polsce stało się w tym tygodniu coś złego, a więc będę na jakimś placu, ale nie wiem, czy będzie to Plac Zamkowy. Będę z ludźmi. Nie wiem, czy będę z liderami. Uważam, że tam jest dzisiaj moje miejsce - tam, gdzie ludzie są zaniepokojeni, a nie tam, gdzie będziemy taką, czy inną konstelację zjednoczonej czy nie opozycji ustalać - powiedział Hołownia. W jego ocenie "mamy najgłębsze powody do zaniepokojenia" w kontekście wyroku TK. - Myślę, że to chyba dotyczy nie tylko tych, którzy na PiS nie głosowali, ale też i wyborców PiS-u, którzy dzisiaj mają prawo czuć się oszukani pod wieloma względami (...). Umawialiśmy się na korektę systemu, a nie na jego destrukcję. Umawiano się na to, że ciepła woda w kranie nie wystarczy, potrzebne są jakieś wartości, ale nie na kompletną destrukcję. Dzisiaj po tym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego - czy tego, co dzisiaj udaje Trybunał Konstytucyjny - jesteśmy na kursie absolutnie konfrontacyjnym z Unią Europejską - stwierdził lider Polski 2050. Jarosław Gowin na liście Hołowni? Na pytanie, czy Komisja Europejska powinna Polskę ukarać za orzeczenie TK, Hołownia powiedział: "W żadnym razie nigdy nie będę mówił, że ktokolwiek powinien Polskę czy Polaków, bo tak naprawdę tu nie chodzi o rząd PiS, karać". - Jeżeli jesteśmy zakleszczeni między dwoma, to trzeba znaleźć trzecie rozwiązanie. To trzecie rozwiązanie jest takie: jak najszybciej dogadać się z Unią Europejską, tak żebyśmy znaleźli się w gronie tych dwudziestu kilku krajów, które Krajowy Plan Odbudowy mają zatwierdzony i do których płyną już pieniądze, bo tych pieniędzy potrzebujemy w polskich miastach, miasteczkach i wsiach - podkreślił. Odnosząc się do tego, że w lipcu jego ugrupowanie cieszyło się 27 proc. poparciem, a teraz jest to 14 proc., Hołownia ocenił, że "to jest dalej 3 mln albo trochę ponad 3 mln ludzi". - Nas jest 14 proc. To jest bardzo dobry początek drogi do tego, żeby podejść pod 20 proc. - dodał. Podkreślił, że "ten wyścig dopiero się zaczyna, jesień będzie kluczowa". Pytany, czy przyjmie na swoje listy wyborcze b. wicepremiera Jarosława Gowina, Hołownia zaznaczył, że "nie ma takiego planu". - My musimy przede wszystkim wiedzieć, kiedy będą te wybory, bardzo dobrze się wtedy policzyć, zdecydować, jak poukładać tę opozycyjną stronę. W moim odczuciu należy jak najszybciej porzucić mrzonki o jednej liści opozycji, musi na opozycji być wybór - podkreślił. W czwartek TK uznał, że przepisy europejskie w zakresie, w jakim organy Unii Europejskiej działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Polskę, są niezgodne z polską konstytucją. Niezgodny z konstytucją jest także przepis europejski uprawniający sądy krajowe do pomijania przepisów konstytucji lub orzekania na podstawie uchylonych norm, a także przepisy Traktatu o UE uprawniające sądy krajowe do kontroli legalności powołania sędziego przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oświadczyła w piątek, że jest głęboko zaniepokojona orzeczeniem polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Poinformowała, że poleciła służbom KE dogłębną i szybką analizę, na tej podstawie zapadnie decyzja o kolejnych krokach.