Chodzi o obywatelską inicjatywę "Uczciwa Polska", sztandarowy projekt PSL, wokół którego ludowcy chcą budować swoją kampanię. Na projekt "Uczciwa Polska" składają się trzy projekty ustaw. Pierwsza dotyczy mieszkań dla młodych i zakłada niskooprocentowany kredyt hipoteczny przy wkładzie własnym 100 tysięcy złotych. Druga reguluje dodatkową pracę, nadgodziny czy prowadzenie biznesu po godzinach - PSL chce, by te dodatkowe aktywności były zwolnione z podatków i składek. Trzeci projekt skierowany jest do seniorów i mówi o dziedziczeniu emerytury współmałżonka, jeśli ta była wyższa (i zachowaniu 50 proc. swojej). - Uczciwa Polska to cała filozofia. To są trzy projekty dotyczące Polski na pokolenia. Rozwiązujemy najważniejsze problemy: problem demografii, dostępu do mieszkania, problem osób starszych i ich samotnego życia, problem osób ciężko pracujących i wyzyskiwanych dzisiaj przez państwo - mówił, ogłaszając ten pomysł w grudniu ubiegłego roku prezes PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz. Aby projekt obywatelski trafił do prac sejmowych, trzeba zebrać pod nim 100 tysięcy podpisów. Najpierw jednak musi zostać zarejestrowany komitet inicjatywy obywatelskiej, wyznaczony pełnomocnik i przedstawiony konkretny projekt, pod którym zbiera się podpisy. Rejestracja komitetu "Uczciwa Polska" nastąpiła zbyt późno? - W Warszawie nastąpi rejestracja komitetu obywatelskiego "Uczciwa Polska". Zgłosimy taki wniosek do marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Mamy już 35 tys. podpisów - zapowiedział w połowie lutego szef PSL. I tutaj zaczynają się schody. Jak ustaliła Interia, legislatorzy z Kancelarii Sejmu kwestionują legalność zebrania tych 35 tysięcy podpisów. Podkreślają, że każdy, kto prowadzi zbiórkę pod projektem obywatelskim, jest zobowiązany przepisami, by zgłosić ten fakt do marszałka Sejmu po zebraniu tysiąca podpisów. A ludowcy tego nie zrobili, tylko zbierali podpisy dalej. "Z przepisów wynika, że możliwe jest zbieranie podpisów pod inicjatywą ustawodawczą w miejscu, gdzie jest wyłożony do wglądu projekt ustawy, jednakże po zebraniu tysiąca podpisów obywateli popierających projekt pełnomocnik komitetu inicjatywy ustawodawczej ma obowiązek zawiadomić Marszałka Sejmu o utworzeniu komitetu, a do zawiadomienia dołączyć m.in. projekt oraz tysiąc zebranych podpisów. (...) Zawiadomienie powinno nastąpić po zebraniu tysiąca podpisów" - czytamy w przesłanym Interii stanowisku Kancelarii Sejmu. Co za tym idzie, jak przekonują sejmowi legislatorzy, działania promocyjne i dalsze zbieranie podpisów może mieć miejsce dopiero po rejestracji komitetu, a nie przed. "Oznacza to, że zbieranie podpisów przed zawiadomieniem Marszałka Sejmu o utworzeniu komitetu jest - z wyłączeniem możliwości zebrania pierwszego tysiąca podpisów - niezgodne z ustawą" - przekonuje Kancelaria Sejmu. Co to oznacza w praktyce? Kancelaria Sejmu może odrzucić ludowcom 34 tysiące podpisów, akceptując jedynie wymagany tysiąc podpisów. W efekcie PSL będzie musiało zebrać ich jeszcze więcej. Czekamy na stanowisko Kancelarii Sejmu w tej sprawie. Szef PSL uważa, że Kancelaria Sejmu robi to złośliwie - To kpina i jawna złośliwość pani marszałek Sejmu, ale w wypadku tej ekipy już mnie nic nie jest w stanie zdziwić - nie kryje oburzenia prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Jeśli w ustawie jest zapis, że trzeba mieć tysiąc podpisów, to nie widzę powodu, by nie móc złożyć 1001 podpisów, a skoro można 1001, to można i więcej - tłumaczy. Jego zdaniem Kancelaria Sejmu, blokując projekt obywatelski, wystawi świadectwo przede wszystkim sobie. - Pani marszałek pokaże wszystkim, że blokuje nie tylko projekty poselskie, ale także obywatelskie - wskazuje lider ludowców i zapowiada, że nawet jeśli legislatorzy z Kancelarii Sejmu odrzucą podpisy PSL, to oni i tak się nie poddadzą. - Wycofamy wtedy podpisy, złożymy tysiąc i będziemy zbierać dalej. Ludzie tak się wkurzą, że bez problemu zbierzemy ich dużo więcej - twierdzi. - Jedyne co się stanie, to projekt się opóźni. I może o to w tym wszystkim chodzi, by nie był procedowany przed wyborami? - zastanawia się szef PSL.