Chodzi o zarzut przekładania nieprawdziwych oświadczeń dotyczących podróży służbowych. Europoseł przyznał w rozmowie z Interią, że jest zaskoczony przedstawieniem wniosku przed przesłuchaniem go. - Oddałem wszystkie środki finansowe. Środki zostały zwrócone już dawno. Parlament Europejski nie poniósł żadnego uszczerbku finansowego, również polski podatnik - przekazał eurodeputowany. Po godz. 16 europarlamentarzysta wydał oświadczenie. Zapoznaliśmy się z jego treścią. Kłopoty Ryszarda Czarneckiego. Wydał oświadczenie "Zależy mi na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy" - podkreślił Czarnecki. Dodał, że "wszystkie środki, o które zwrócił się Parlament Europejski, już dawno zostały zwrócone". Dalej zaznaczył, że "nie naraził na żadne straty polskiego podatnika". "O toczącym się postępowaniu nigdy nie byłem formalnie powiadomiony, a tym samym nie byłem również nigdy przesłuchiwany i nie miałem możliwość obrony swojego dobrego imienia" - przekazał polityk PiS. Na zakończenie zwrócił uwagę na "zaskakującą koincydencję" skierowania sprawy do Brukseli tuż przed zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego. Przypomnijmy, głosowanie zaplanowano na początek czerwca. Ruch prokuratury w sprawie europosła PiS "Prokuratura Okręgowa w Zamościu (...) prowadzi śledztwo z zawiadomienia Europejskiego Urzędu do Spraw Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) w sprawie doprowadzenia Parlamentu Europejskiego, do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości w kwocie 203 167 euro przez posła do Parlamentu Europejskiego" - czytamy w oświadczeniu. Prokuratura twierdzi, że w okresie od 10 czerwca do 2009 r. do 12 listopada 2013 r. w Warszawie, województwa mazowieckiego, w Brukseli, Królestwa Belgii oraz w Strasburgu, Republiki Francuskiej, "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, w krótkich odstępach czasu i w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, jako poseł do Parlamentu Europejskiego VII kadencji, doprowadził Parlament Europejski, do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości" - podkreślono. "Złożył 243 wnioski o zwrot kosztów podróży" Według śledczych europoseł miał podać nieprawdę, co do miejsca zamieszkania w Polsce, "wskazując, że miejsce to w kraju pochodzenia znajduje się pod dwoma adresami w Jaśle, w sytuacji, gdy jego faktycznym miejscem zamieszkania w Polsce była Warszawa". "Nadto złożył 243 wnioski o zwrot kosztów podróży, w których podał nieprawdę, co do odbywanych podróży służbowych, w tym pojazdów, jakimi miał odbywać podróże i liczby przejechanych kilometrów, wprowadzając odpowiednie służby Parlamentu w błąd, co do wskazanych wyżej okoliczności, co miało wpływ na przyznanie mu zwrotu wydatków na podróże służbowe, dodatków pobytowych związanych z obecnością w posiedzeniach komisji w polskim parlamencie, diet związanych z czasem podróży oraz odległością z tytułu podróży, czym działał na szkodę wskazanej wyżej instytucji i uczynił sobie z popełnienia przestępstwa stałe źródło dochodu" - twierdzi prokuratura. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!