Dzisiejsza decyzja to potwierdzenie ustaleń z majowych rozmów szefa resortu obrony Mariusza Błaszczak ze szwedzkim odpowiednikiem Palem Jonsonem. Już wówczas polski minister zasugerował, że nasze siły zbrojne chcą kupić samoloty wczesnego ostrzegania i w temacie prowadzone są szczegółowe negocjacje. - Jesteśmy sąsiadami przez Bałtyk, podobnie postrzegamy zagrożenia, które płyną ze strony rosyjskiej, szukamy wspólnych rozwiązań by zapewnić bezpieczeństwo - mówił wówczas Mariusz Błaszczak. Doniesienia potwierdzał także rzecznik Agencji Uzbrojenia ppłk Krzysztof Płatek, który mówił o chęci pozyskania dwóch maszyn. Nowe możliwości Polskich Sił Powietrznych Zakup samolotów wczesnego ostrzegania Saab 340 AEW&C to ogromna zmiana w możliwościach polskiej armii. Do tej pory to inne państwa, będące w składzie Sojuszu Północnoatlantyckiego, dostarczały naszym wojskowym informacje o wszelkim ruchu na niebie krajów sąsiednich m.in. Białorusi. Zobacz też: Polska w centrum uwagi NATO. "Wyjątkowy przypadek" Samolot Saab 340 AEW&C daje możliwość obserwacji - za pośrednictwem radarów - terenu w odległości do 450 km na pułapie 6 tysięcy metrów. W trakcie lotu maszyna będzie mogła wykryć i monitorować wszystkie statki powietrzne czy też pociski rakietowe znajdujące się w pobliżu. Na skuteczność jej działania nie wpływa ukształtowanie terenu, ani też inne przeszkody naziemne. Zdaniem ekspertów, choć samoloty wczesnego ostrzegania nie biorą udziału w walce, to są niezwykle ważne w przypadku misji bojowych z użyciem maszyn typu F-16 czy FA-50. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!