Polowanie bez pozwolenia na broń? Ekspertka wyjaśnia, Polski Związek Łowiecki reaguje
- Polowania komercyjne są w Polsce dozwolone (...). Problem pojawia się, kiedy dochodzi do naruszenia prawa - analizuje dla Interii prawniczka Hanna Cichocka. A jak pokazał reportaż Polsat News, naruszenia pojawiają się nierzadko. Powód? Zysk. Tymczasem Polski Związek Łowiecki reaguje i zapowiada walkę z kłusownikami, obiecując podjęcie konkretnych kroków.

Za odpowiednią opłatą myśliwi są w stanie dopuścić do broni osoby niemające z łowiectwem nic wspólnego.
- Oni są oficjalnie na polowaniu, jako osoby towarzyszące, a zrobimy tak, żeby zajęli stanowiska - usłyszała reporterka Polsat News Monika Gawrońska. To odpowiedź myśliwego z koła łowieckiego na pytanie, czy osoby bez zezwoleń na broń mogą zostać dopuszczone do polowania. Najważniejsze dla myśliwego było, by… zapłacono za organizację wydarzenia.
Prawda o polowaniach komercyjnych
W reportażu "Polowanie na kasę" ujawniono, jak naprawdę wyglądają komercyjne polowania. To wydarzenia organizowane przez koła łowieckie podlegające pod Polski Związek Łowiecki. Prawnie taka forma polowania jest dozwolona, jednak moralnie wzbudza spore kontrowersje. Jak mówią w reportażu Polsat News eksperci, "ta idea jest wypaczeniem systemu", określana jest jako "usługa zabijania zwierząt".
By wziąć udział w takim polowaniu, trzeba być pełnoletnim, mieć pozwolenie na broń i legitymację członkowską PZŁ. To jednak wersja oficjalna, bo jak ujawnia Monika Gawrońska, myśliwi nie mają problemu z tym, by dopuścić do polowania osoby, które z łowiectwem nie mają nic wspólnego.
Dziennikarka rozmawiała z właścicielami agencji polowań, którzy wprost przyznali, że strzelanie do zwierząt za pieniądze to rozrywka i bardzo dochodowy biznes. W reportażu ujawnione zostały mechanizmy, dzięki którym osoby bez doświadczenia łowieckiego oraz pozwolenia na broń mogą z łatwością zdobyć do niej dostęp i uczestniczyć w polowaniach komercyjnych.
Komercyjne polowania pod lupą. Prawniczka zwraca uwagę na jeden problem
- Polowania tzw. komercyjne, często organizowane z udziałem cudzoziemców, są w Polsce dozwolone - o ile takie osoby posiadają pozwolenie na broń oraz aktualne uprawnienia do wykonywania polowania w innym państwie. Problem pojawia się, kiedy dochodzi do naruszenia prawa na takich polowaniach, np. osoba taka nie posiada uprawnień do polowania albo nie posiada pozwolenia na broń - mówi Interii Hanna Cichocka, prawniczka, specjalistka w zakresie ochrony zwierząt dzikich, członkini Stowarzyszenia Prawnicy na Rzecz Zwierząt.
Prawniczka podkreśla, że zarówno posiadanie broni bez zezwolenia lub polowanie bez uprawnień na broń jest przestępstwem. - To naruszenie licznych przepisów: kodeksu karnego, ustawy o prawie łowieckim i ustawy o broni i amunicji - wylicza.
Za posiadanie broni bez wymaganego zezwolenia Kodeks karny przewiduje karę pozbawiania wolności nawet do lat ośmiu, a za udostępnianie broni osobie nieuprawnionej do dwóch lat. Za polowanie bez uprawnień może natomiast grozić nawet do pięciu lat więzienia.
Hanna Cichocka dodaje, że osoba, która dopuszcza się takich naruszeń, może zostać wykluczona Polskiego Związku Łowieckiego.
- Potencjanie możemy mieć też do czynienia z narażeniem człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi nam prawniczka. Argumentuje, że wychodzenie w przestrzeń publiczną bez pozwolenia i oddawanie strzału z broni wyczerpuje znamiona takiego czynu.
Członkini Stowarzyszenia Prawnicy na Rzecz Zwierząt przyznaje też, że w pokazanych w reportażu Polsat News przykładach doszło do kłusownictwa. - W prawie kłusownictwem określa się sytuacje, kiedy ma miejsce naruszenie warunków dopuszczalności polowania. Może to być właśnie polowanie bez zezwolenia na posiadanie broni lub bez uprawnień do wykonywania polowania, (czyli naruszenie ustaw o broni i amunicji), tudzież brak członkostwa w PZŁ - wymienia. Dokładnie takie zarzuty padają też w materiale dziennikarki Moniki Gawrońskiej.
W kontekście wypadków podczas polowań prawniczka zwraca uwagę na inny problem: brak obowiązkowych badań lekarskich dla myśliwych. - Od jakiegoś czasu toczy się walka, żeby przywrócić obowiązkowe, cykliczne badania psychologiczne i lekarskie dla myśliwych - mówi nasza rozmówczyni.
Badania miałyby się odbywać co pięć lat, tak jak ma to miejsce w przypadku innych posiadaczy broni. - Natomiast jest silny opór tego środowiska i ciężko przeforsować przywrócenie tego prawa. Kiedy już miało wejść w życie, to poprzednia ekipa rządząca je uchyliła - przyznaje Cichocka.
Ekspertka dodaje, że zdaniem myśliwych to że dochodzi do wypadków na polowaniach nie ma nic wspólnego z ich problemami zdrowotnymi. - Niemniej jest to broń palna, a myśliwi są w posiadaniu największej jej liczby w Polsce w porównaniu z pozostałymi grupami mającymi pozwolenie na posiadanie broni. Jest silna potrzeba społeczna, żeby dla naszego bezpieczeństwa przynajmniej do tegoż minimum, czyli badań lekarskich, myśliwi byli zobowiązani - tłumaczy prawniczka.
Pozwolenia na broń nie wydaje się bowiem m.in. osobom z zaburzeniami psychicznymi lub o znacznie ograniczonej sprawności psychofizycznej, uzależnionym od alkoholu lub od substancji psychoaktywnych.
Polski Związek Łowiecki zabrał głos. Myśliwi zapowiadają walkę z kłusownikami
Po emisji reportażu głos zabrał Polski Związek Łowiecki, który jednoznacznie potępił wszelkie przypadki łamania prawa i nieetycznych praktyk podczas polowań.
"Umożliwienie polowania osobom nieposiadającym pozwolenia na broń jest niezgodne z prawem, a osoby popełniające taki czyn i przyzwalające na to trzeba wprost nazwać kłusownikami. Kłusownictwo jest karalne i PZŁ stanowczo sprzeciwia się takim praktykom" - napisano w oświadczeniu.
Związek przypomniał, że na terenie Polski, zgodnie z obowiązującymi przepisami, polować może wyłącznie osoba posiadająca ważne pozwolenie na broń. Dodatkowo polowania, nawet jeżeli komercyjne, odbywają się w ramach rocznych planów łowieckich, i plany te nie mogą być przekroczone.
Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego podjął też decyzję o skierowaniu do organów ścigania zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa udostępnienia broni palnej osobom, które nie posiadają pozwolenia, wyciągnięciu konsekwencji służbowych wobec osób, które dopuściły się nieprawidłowości i złożeniu wniosku do właściwego Rzecznika Dyscyplinarnego PZŁ o wszczęcie wobec nich postępowania dyscyplinarnego.
Zapowiedziano też przeprowadzenie kontroli we wszystkich Ośrodkach Hodowli Zwierzyny będących pod jurysdykcją Polskiego Związku Łowieckiego.
"Każdy pojedynczy przypadek łamania prawa będzie przez nas traktowany z całą surowością. Ubolewamy jednocześnie nad tym, że sytuacje te godzą w wizerunek myśliwych, którzy wykonują swoją działalność z zaangażowaniem, poszanowaniem prawa i regulaminów. Podkreślamy zatem raz jeszcze, że Polski Związek Łowiecki jest zdeterminowany, aby współpracować z organami ścigania celem zwalczania kłusownictwa i innych przestępstw łowieckich" - przekazano w oświadczeniu.
Paulina Sowa (paulina.sowa@firma.interia.pl)















