Polka porwana w Czadzie wróciła do domu. Minister potwierdza

Oprac.: Marcin Jan Orłowski
"Uwolniona Polka już w domu. Dziękuję ministrowi ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Imigracji, gen. M. Ch. Marguiemu za kierowanie akcją uwolnienia" - poinformował Władysław Kosiniak-Kamysz. Polska lekarka kilka dni temu została porwana w Czadzie.

Jako pierwszy, informację o zakończeniu misji podał twitterowy profil Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
"Pracowita noc dla Sił Powietrznych. Kolejna ważna misja bezpiecznie zakończona. Świetna robota" - napisano.
Samolot wylądował na wojskowej części lotniska Chopina w Warszawie o godzinie 6:15.
Później w sieci pojawił się wpis Władysława Kosiniaka-Kamysza. Minister potwierdził, że polska lekarka jest już w domu.
"Uwolniona Polka już w domu. Dziękuję ministrowi ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Imigracji, gen. M. Ch. Marguiemu za kierowanie akcją uwolnienia oraz żołnierzom i funkcjonariuszom sił zbrojnych i struktur bezpieczeństwa Czadu, za profesjonalne, skuteczne i szybkie działanie" - napisał.
Szef BBN o szczegółach akcji uwolnienia
W środowej rozmowie w programie "Graffiti" w Polsat News szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera opisał, jak wyglądała misja uwolnienia Polki uprowadzonej w południowym Czadzie.
Urzędnik potwierdził, że wcześniej był w kontakcie z doradcą prezydenta Francji Emmanuelem Bonnem i szefem sztabu wojskowego generałem Fabianem Mandonem.
- (Gen. Mandon - red.) przekazał mi jeszcze w godzinach nocnych informacje o stanie lekarki, o tym, jak francuskie wojska specjalne realizowały operację, w której doszło do wymiany ognia - stwierdził.
- Nie było strat po stronie francuskich operatorów, natomiast dwóch porywaczy zakończyło życie doczesne - podsumował szef BBN.
Jednocześnie Siewiera podkreślił, że kobieta jest bezpieczna i znajduje się pod opieką medyczną.
Polska lekarka porwana w Czadzie. Zaplanowana akcja
O porwaniu obywatelki Polski przez nieznanych sprawców media poinformowały w niedzielę. Lokalne władze podały wówczas, że chodzi o wolontariuszkę ze szpitala Saint-Michel w Miejscowości Dono Manga. Napastnicy, którzy wdarli się do budynku mieli być uzbrojeni.
Gubernator prowincji przekazał agencji AFP, że do porwania doszło podczas nieobecności żołnierzy, którzy zwykle ochraniają szpital. W placówce pojawiło się dwóch mężczyzn w asyście fałszywego policjanta.
Poza polską lekarką uprowadzony został także meksykański medyk. Mężczyzna został jednak porzucony przez porywaczy podczas ucieczki.
W rozmowie z mediami Meksykanin tłumaczył, że uzbrojeni napastnicy zapewniali go, że ich motywem są pieniądze i nie chcą im zrobić krzywdy.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!