Policja w siedzibie Marszu Niepodległości. Bąkiewicz apeluje

Oprac.: Artur Pokorski
Policja weszła do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Jego prezes Bartosz Malewski był przesłuchiwany, a serwery organizacji zostały wyłączone. Z samego rana funkcjonariusze pojawili się także w domu Roberta Bąkiewicza. Według relacji samych działaczy sprawa ma dotyczyć Marszu Niepodległości z 2018 roku.

W środę w samo południe Robert Bąkiewicz poinformował, że policja pojawiła się w siedzibie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości przy ul. Stawki 4 w Warszawie.
"Wzywam tam wszystkich, aby się stawili w proteście do działań prokuratury i policji, które są skandaliczne i mają znamiona przestępstwa" - zaapelował Bąkiewicz.
Marsz Niepodległości. Policja w siedzibie stowarzyszenia
Mec. Magdalena Majkowska z zarządu Instytutu Ordo Iuris przekazała, że prokuratura wydała decyzję o siłowym wejściu do siedziby. "Wiele wskazuje na to, że Prokuratura domaga się wydania danych, które są wykorzystywane przez Stowarzyszenie do działalności organizacji i organizacji corocznych Marszów Niepodległości" - napisała w mediach społecznościowych.
Mecenas Majkowska przekazała też, że towarzyszyła prezesowi organizacji Bartoszowi Malewskiemu, który był przesłuchiwany w Komendzie Głównej Policji. "Przesłuchanie ma związek z wydanym przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga postanowieniem o przeszukaniu w mieszkaniach osób związanych z organizacją Marszu Niepodległości z 2018 r." - podała.
Informacje potwierdził sam Malewski. - Właśnie wyszedłem z Komendy Głównej Policji w Warszawie, gdzie byłem przesłuchiwany w sprawie Marszu Niepodległości 2018 - powiedział i dodał, że na dwa miesiące przed organizacją kolejnego marszu śledczy chcą dostępu do danych stowarzyszenia, a - w jego ocenie - takie działania noszą znamiona inwigilacji.
Z kolei był wiceprezes stowarzyszenia Tomasz Kalinowski poinformował, że "prokuratura Bodnara podjęła decyzję o wyłączeniu serwerów Stowarzyszenia Marsz Niepodległości".
"To jest systemowe niszczenie największej, patriotycznej imprezy Polaków" - zaznaczył.
Policja w domu Roberta Bąkiewicza
Tego samego dnia z samego rana Robert Bąkiewicz poinformował, że funkcjonariusze pojawili się również u niego. "Policja weszła do mnie do domu i robią rewizję" - napisał.
- To jest akt politycznej zemsty. Nie ma żadnych powodów, żeby nachodzić mój dom o godzinie 6 rano - mówił polityk na antenie Polsat News. Bąkiewicz ocenił, że powód przeszukania był "absurdalny". W jego opinii służby chciały uzyskać dostęp do jego "akt, komputera, telefonu".
Były przewodniczący Stowarzyszenia Marsz Niepodległości przekazał, że prokuratura nie zwróciła się do niego z prośbą o przekazanie jakichkolwiek dokumentów, tylko "naszła na jego dom".
Marsz Niepodległości. Śledztwo służb
- Czynności przeprowadziła warszawska policja na polecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga - potwierdził w rozmowie z polsatnews.pl prok. Nobert Woliński.
Sprawa dotyczy Marszu Niepodległości organizowanego w 2018 roku. Prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące gróźb karalnych oraz haseł wykrzykiwanych podczas zgromadzenia.
Z relacji prok. Wolińskiego wynika, że śledczy dotarli do nagrania z tego wydarzenia. Czynów karalnych miała się dopuścić osoba z tzw. straży marszu.
Zobacz również:
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!