W piątek po południu na stronie Sejmu opublikowano zgłoszenia sędziów-kandydatów do KRS i listy sędziów, którzy udzielili im poparcia. Jak zaznaczył CIS, w związku z wyrokiem WSA "odpadła przeszkoda prawna" dla udostępnienia tych list. Nieco wcześniej WSA opublikował pisemne uzasadnienia dwóch wyroków uchylających postanowienie prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, które wstrzymywało upublicznienie tych list. "Symboliczne zwycięstwo" Wiceszefowa sejmowej komisji sprawiedliwości Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) oceniła, że publikacja list to "symboliczne zwycięstwo". "Presja ma sens: dwa lata walki przed sądami, dziesiątki pism, wniosków, pozwów i w końcu mamy efekt" - powiedziała posłana Koalicji Obywatelskiej. Dodała, że ma "głębokie przekonanie", iż tak jak opozycja wygrała w sprawie list poparcia, tak samo może wygrać walkę w obronie wolnych sądów. Pytana o sytuację prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie, sędziego Macieja Nawackiego, Gasiuk-Pihowicz podkreśliła, iż publikacja list poparcia potwierdziła "wcześniejsze przypuszczenia". "Sędzia Nawacki nie zebrał wymaganych 25 podpisów, tzn. że wybór całej piętnastki PiS-owskich nominatów jest bezprawny - nawet w myśl uchwalonych przez PiS przepisów, o konstytucji i unijnych traktatach nie wspominając" - zaznaczyła. Zdaniem posłanki, skoro listy zostały ujawnione, to potwierdza dodatkowo fakt, że sędzia Paweł Juszczyszyn "jest obiektem prześladowań o charakterze politycznym". "Ta władza nie znosi niezależnych i wolnych sądów" - uważa Gasiuk-Pihowicz. Lewica przekazała listy do analizy prawnej Według szefa klubu parlamentarnego Lewicy Krzysztofa Gawkowskiego, "trudno zrozumieć, czemu Kancelaria Sejmu tak długo ukrywała listy do KRS, skoro potrafiła je raptem ujawnić". "To jest pokaz braku odpowiedzialności za państwo i niszczenia zaufania do państwa. Przez takie właśnie działania Polacy tracą zaufanie do sądów a sędziowie tracą zaufanie do Sejmu" - powiedział polityk. Gawkowski poinformował, że klub Lewicy przekazał całość list do analizy prawnej. "Zapoznamy się z nimi, bo to jest dużo dokumentów, ale mamy poczucie, że listy te, mogły być ujawnione już wiele miesięcy temu. Dzisiaj ujawnienie tych list ma charakter przede wszystkim polityczny. Władza, czyli PiS, boi się tego, że będą konsekwencję ze strony Komisji Europejskiej i gra na przeciąganie, to znaczy ujawniła listy, żeby mieć z głowy jedną z kilku kwestii, które zarzuca rządowi KE. Wszystko, by przeciągać postępowanie" - ocenił poseł Lewicy. PSL: Presja ma sens Rzecznik prasowy PSL Miłosz Motyka powiedział, że udostępnienie list poparcia do KRS "pokazuje, że presja ma sens". "Tyle razy pytaliśmy obóz rządzący, Kancelarię Sejmu, aby wreszcie te listy zostały ujawnione. Jednak dalej nie rozwiązuje to problemu, że nowa Krajowa Rada Sądownictwa nie nosi znamion apolityczności, na co wskazuje TSUE i Sąd Najwyższy" - podkreślił. "Jeszcze w ubiegłej kadencji jako klub PSL zgłaszaliśmy uchwałę, aby wszystkie listy poparcia pod kandydatami do KRS były jawne. Gdyby wtedy PiS poszedł po rozum do głowy, dzisiaj nie byłoby tego zupełnie niepotrzebnego spektaklu z utajnieniem, a teraz ujawnieniem list poparcia" - powiedział Motyka. Rzecznik PSL zaznaczył także, że rozstrzyganie tego, czy nowa Krajowa Rada Sądownictwa została wybrana w sposób prawidłowy, "nie należy do polityków, tylko do Sądu Najwyższego albo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej". "PSL będzie jednak wskazywać na fakt, że niektórzy sędziowie, jak Maciej Nawacki, nie zebrali wystarczającej liczby podpisów pod swoimi kandydaturami" - zapowiedział. "Powinno to zamknąć spór" Szef koła Konfederacji Jakub Kulesza ocenił, że piątkowe działanie Kancelarii Sejmu, polegające na opublikowaniu list poparcia do KRS, "rozwiązuje główny spór prawny". "Powinno to zamknąć spór podważający kompetencje sędziów wybranych do KRS według zastosowanej procedury. Można się spierać co do tego, czy znowelizowana ustawa o KRS jest zła, ale nie możemy się spierać co do tego, czy sędziowie do 'nowej' KRS zostali wybrani prawidłowo" - podkreślił. Kulesza ma jednak wątpliwości prawne, co do wyboru prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie sędziego Macieja Nawackiego, w części dotyczącej dopuszczalności wycofania poparcia dla sędziego - kandydata do KRS. "Jedna sprawa jest taka, że sędzia Nawacki sam się podpisał na listach poparcia, ale moim zdaniem mógł to zrobić, bo żaden przepis tego nie zabrania. Natomiast moje wątpliwości budzą przepisy dotyczące wycofania poparcia" - stwierdził Kulesza. Wątpliwości wokół listy Nawackiego Pod listą Nawackiego widnieje 28 podpisów (w tym podpis jego samego). Pojawiają się jednak wątpliwości związane z tym, że czworo sędziów z Sądu Rejonowego w Olsztynie: Anna Pałasz, Katarzyna Zabuska, Joanna Urlińska i Krzysztof Bieńkowski poinformowało o wycofaniu udzielonego mu poparcia jeszcze przed wyborem przez Sejm członków KRS, co mogłoby - zdaniem części komentatorów - oznaczać, że nie miał wymaganego poparcia. W opinii Biura Analiz Sejmowych wskazano m.in., że w ustawie o KRS istnieje luka prawna. Prowadzi to jednak do wniosku, że zgłoszenie sędziego ma charakter ostateczny, a oświadczenie o wycofania poparcia jest bezskuteczne. Natomiast Kulesza ocenił, że "nie byłby już tego taki pewien". "Więc moim zdaniem został jeszcze 'mały spór' - wokół jednego członka KRS, sędziego Nawackiego" - dodał.