Pełne listy można zobaczyć TUTAJ. Najwięcej kontrowersji dotyczy list poparcia dla sędziego Macieja Nawackiego. Złożył on 28 podpisów z wymaganych 25, jednak cztery osoby wycofały swoje poparcie dla niego (chodzi o sędzię Annę Pałasz, sędziego Krzysztofa Bieńkowskiego, sędzię Katarzynę Zabuską i sędzię Joannę Orlińską), a wśród pozostałych sygnatur jest również podpis... samego Nawackiego. "Dziwne byłoby, gdybym siebie nie popierał jako sędzia" - tłumaczył. "Potwierdziły się wcześniejsze przypuszczenia. Sędzia Nawacki nie zebrał wymaganych 25 podpisów tzn. że wybór całej piętnastki pisowskich nominatów jest bezprawny - nawet w myśl uchwalonych przez PiS przepisów, o Konstytucji i unijnych traktatach nie wspominając" - twierdzi posłanka KO, Kamila Gasiuk-Pihowicz, która walczyła w sądach o ujawnienie list do KRS. "Odpadła przeszkoda prawna" Wcześniej Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie opublikował uzasadnienia dwóch wyroków uchylających postanowienie prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, które wstrzymywało upublicznienie przez Kancelarię Sejmu tzw. list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa. Kancelaria Sejmu poinformowała, że w związku z wyrokiem WSA i przepisami Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, "odpadła przeszkoda prawna dla udostępnienia informacji publicznej zawartej w wykazach sędziów, którzy udzielili poparcia kandydatom do Krajowej Rady Sądownictwa". Sprawa budziła ogromne emocje Sprawa udostępnienia wykazu sędziów, którzy udzielili poparcia sędziom-kandydatom do KRS wzbudzała od początku kontrowersje m.in. wśród części sędziów i wśród polityków. Do Kancelarii Sejmu były składane wnioski m.in. polityków i organizacji społecznych o udostępnienie informacji o imionach, nazwiskach i miejscach orzekania sędziów, którzy poparli zgłoszenia kandydatów do KRS. Szefowa Kancelarii Sejmu odmawiała udostępnienia tych danych. O udostępnienie załączników do zgłoszeń kandydatów na członków KRS wystąpiła m.in. posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz. Gdy Kancelaria Sejmu odmówiła, posłanka zaskarżyła tę decyzję do WSA. Sprawa ostatecznie trafiła do NSA, który pod koniec czerwca ub. roku orzekł, że Kancelaria Sejmu powinna udostępnić wykazy osób popierających kandydatów do KRS. Listy te jednak nie zostały ujawnione na skutek postanowienia prezesa UODO z 30 lipca, które zobowiązało Kancelarię Sejmu do powstrzymania się od upublicznienia tych wykazów. Wskazano, że postanowienie ma charakter tymczasowy i zakazuje udostępniania danych do czasu wydania przez prezesa UODO decyzji kończącej postępowanie w sprawie. Uzasadnienia wyroków Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Pierwsze z uzasadnień dotyczy orzeczenia z 24 stycznia, w którym WSA uchylił postanowienia prezesa UODO, wstrzymujące upublicznienie przez Kancelarię Sejmu podpisów pod listami poparcia kandydatów do KRS. Z kolei w drugim wyroku z tego samego dnia WSA uchylił postanowienie prezesa UODO, nakazujące Kancelarii Sejmu ograniczenie przetwarzania danych osobowych Macieja Nawackiego, członka KRS i prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie, poprzez powstrzymanie się od upublicznienia list poparcia do KRS. W tej sprawie skargę do WSA wniósł we wrześniu 2019 r. Rzecznik Praw Obywatelskich. W uzasadnieniu pierwszego orzeczenia podkreślono, że uchylone postanowienie PUODO narusza przepisy prawa europejskiego i krajowego. Według sądu prezes UODO błędnie uznał, że przetwarzanie danych osobowych sędziów popierających zgłoszenia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa narusza przepisy o ochronie danych osobowych. "Przetwarzanie owych danych osobowych we wspomnianym celu jest niezbędne do wypełnienia obowiązku prawnego ciążącego na Szefie Kancelarii Sejmu RP, jako administratorze danych osobowych, który to obowiązek został jednoznacznie stwierdzony w prawomocnym wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia z dnia 29 sierpnia 2018 r., a następnie potwierdzony w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 28 czerwca 2019 r." - czytamy w uzasadnieniu. Zdaniem WSA prezes UODO, wydając sporne zabezpieczenie w sposób niedopuszczalny w praworządnym państwie, zignorował konstytucyjne normy określające zakres spraw rozstrzyganych przez sądy administracyjne w kontrolowaniu działalności organów administracji publicznej. W ocenie WSA prezes UODO zignorował też "fundamentalną w demokratycznym państwie prawa regułę związania m.in. organów administracji publicznej prawomocnymi orzeczeniami sądów administracyjnych".