Rynekpierwotny.pl opublikował raport ukazujący, jak rosła średnia cena metra kwadratowego mieszkań w ofercie deweloperów na przestrzeni od IV kwartału 2022 roku do III kwartału 2023 roku. Jak czytamy w mediach społecznościowych serwisu, to pierwszy wpis z cyklu podsumowujących wrzesień i cały kończący się kwartał tego roku na polskim rynku mieszkaniowym. Kryzys na rynku mieszkaniowym. Własne "M" coraz droższe Z badania wynika, że obecnie najdroższe lokale w Polsce znajdują się w stolicy - w porównaniu z połową 2023 roku średnia cena za mkw. wzrosła o 8 proc. i sięga dziś ponad 16 tys. złotych za metr. Niewiele taniej jest w Krakowie - największe miasto Małopolski zanotowało natomiast najwyższą dynamikę wzrostu cen w ujęciu kwartalnym. W ciągu kilku miesięcy stawka za własne "M" na rynku pierwotnym przekroczyła 15 tys. złotych za metr, co stanowi 11 proc. więcej niż w poprzednim okresie. Podium zamyka Wrocław. W stolicy województwa dolnośląskiego zakup lokum od dewelopera opiewa na ponad 12 tys. złotych za metr kwadratowy, co stanowi zwyżkę o 7 proc. względem II kwartału 2023 roku. W badaniu ujęto również rynek trójmiejski, łódzki, poznański i śląski. Z wykresów wynika, że najbardziej stabilne ceny mieszkań cechuje Łódź, z kolei najtańsze kwoty - mimo 8 proc. wzrostu w ciągu ostatnich kilku miesięcy - obowiązują w aglomeracji katowickiej. Ceny mieszkań w największych miastach wzrosły średnio o 17 proc. w ciągu roku Jak zauważa Andrzej Prajsnar, analityk serwisu rynekpierwotny.pl, ceny mieszkań rok do roku (od września 2022 roku do września 2023 roku - red.) w największych polskich metropoliach wzrosły średnio o ponad 17 proc. Zobacz też: Na rynku mieszkań cenowa gorączka. Padają kolejne rekordy Najwyższy odsetek odnotowano w Krakowie (29 proc.), kolejno w Trójmieście (19 proc.), Warszawie (18 proc.), Rzeszowie (15 proc.), Poznaniu (14 proc.), Wrocławiu (13 proc.) i Łodzi (11 proc.). "Za kryzys mieszkaniowy odpowiedzialny jest rząd" Kosma Nykiel - urbanista i specjalista ds. rynku mieszkaniowego - przekonuje w rozmowie z Interią, że za kryzys mieszkaniowy w Polsce w dużej mierze odpowiedzialny jest rząd. - Po raz kolejny w Polsce wprowadzono program wsparcia mieszkaniowego, który opiera się na stymulowaniu popytu, a nie podaży - mówi Nykiel. W jego opinii taki system po prostu nie działa, ponieważ w tej formie wspiera tylko tych, którzy faktycznie planują kupno swojego pierwszego mieszkania jednocześnie pogarszając sytuację osób, które chcą przeprowadzić się do większego "M". - Taki program prowadzi wyłącznie do wzrostu cen - kiedy popyt bardzo wzrasta, a podaż jest stabilna, wzrastają ceny, a przez ostatni rok podaż się praktycznie nie zmieniła - tłumaczy ekspert. "W Polsce należy przeznaczać więcej środków na budowanie publiczne" Nykiel podkreślił, że dla każdego rządu, który obejmie władzę po 15 października, ważne jest to, aby stworzyć program propodażowy, czyli taki, który zmaksymalizuje liczbę mieszkań dostarczanych na rynek. - To jedyna szansa, żeby wyjść z tego kryzysu mieszkaniowego. Przykłady krajów zachodnich pokazują, że to jedyne wyjście - zaznacza. Urbanista przekonuje, że w Polsce należy przeznaczać więcej pieniędzy na budowanie nowych mieszkań, w co powinien angażować się sektor publiczny. - Warto byłoby się tu oprzeć o samorządy - stwierdził. Ekspert skwitował, że wprowadzony w 2023 roku przez rząd program zakładający dofinansowanie kredytu "prowadzi tylko do pogorszenia sytuacji na rynku". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!