- Dobry kandydat, praktyk z zacięciem reformatorskim. To na pewno nie będzie kadencja oparta o status quo, ale będzie to kadencja, której ambicją będzie doprowadzenie do takich zmian, by PIP była efektywna, by ludzie, którzy świadczą pracę czuli się przez nią chronieni, by umiała nie tylko karać, ale i wspierać, i pomagać. Mam również nadzieję, że nowy GIP znajdzie oparcie wewnątrz instytucji, wśród inspektorów i inspektorek - w tych słowach, 14 czerwca marszałek Szymon Hołownia zachwalał świeżo powołanego głównego inspektora pracy, Marcina Staneckiego. Do zmiany w fotelu głównego inspektora pracy doszło dopiero po ponad pół roku od przejęcia władzy przez Platformę Obywatelską i jej koalicjantów. Szeregowi inspektorzy oczekiwali jej jak kania dżdżu. Kadrom "Solidarności" i PiS zarzucają bowiem upolitycznienie urzędu. Nominacja przeforsowana przez minister pracy Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk i marszałka Szymona Hołownię miała ukrócić wpływy poprzedniej ekipy oraz jej sojuszników. Ile wyszło ze zmian? Co pozostało w sferze deklaracji? "Czyszczenie" PIP. Nieoczekiwane problemy Faktem jest, że już na początku września Marcin Stanecki zabiegał o zmiany personalne w swojej instytucji. Odpowiednie wnioski skierował do Rady Ochrony Pracy. Chodzi o osiem osób. Jak dotąd, zmian nie udało się jednak przeprowadzić. - Kandydatury wpłynęły w przeddzień posiedzenia wieczorem. Czekamy też na kolejne dokumenty. Uznaliśmy, że członkowie ROP potrzebują czasu, żeby się z nimi zapoznać - tłumaczy Interii senator Kazimierz Kleina z PO, jeden z członków rady. Zapewnia, że sprawy personaliów mają być rozpoznane podczas posiedzenia z 15 października. Co na to druga strona politycznej barykady? - Zmiany widać. Marszałek Szymon Hołownia ma dużą swobodę, jeśli chodzi o nominacje i powołania (chodzi o głównego inspektora pracy - red.). Na ostatnim posiedzeniu Marcin Stanecki przedłożył kandydatury swoich zastępców i propozycje zmian w niektórych okręgach. Propozycji nie rozpatrzono. Chodzi o większość rządzącą, która zatwierdza personalia. Najprawdopodobniej mamy do czynienia z jakimś sporem personalnym - relacjonuje Wojciech Szarama, członek ROP z PiS. W Państwowej Inspekcji Pracy za nominatów PiS czy związków, które sprzyjają bądź sprzyjały tej partii, uważani są m.in. okręgowy inspektor pracy w Katowicach Piotr Kalbron (prywatnie zięć Piotra Dudy, szefa "Solidarności" - red.), p.o. okręgowego inspektora pracy w Gdańsku Mariusz Pokrzywinski, okręgowy inspektor pracy w Lublinie Małgorzata Wojda, okręgowy inspektor pracy w Szczecinie Konrad Pachciarek czy okręgowy inspektor pracy w Krakowie, Józef Bajdel. W swoich regionach, przy podejmowaniu rozmaitych decyzji, mają kierować się kluczem partyjnym - zarzucają nasi rozmówcy. Ilu z tych osób dotyczyły wnioski Marcina Staneckiego? Z naszych informacji wynika, że o swoją posadę mógł drżeć wyłącznie Józef Bajdel. Przed laty przegrał proces sądowy o pomówienie, należy do grona bliskich współpracowników Wiesława Łyszczka, głównego inspektora pracy odwołanego po tekstach Interii. - Marcin Stanecki miał wycofać wniosek względem Bajdla. Panowie ustalili, że okręgowy inspektor pracy w Krakowie może pracować do czerwca przyszłego roku - zdradza źródło Interii z kadr Głównego Inspektoratu Pracy. - Nie chodzi tu nawet o koneksje krakowskiego inspektora. Warto zauważyć, że nabył już prawa emerytalne - usłyszeliśmy. Wysokie nagrody i "łódzki zaciąg" Rozmówcy Interii z PIP uważają, że Marcin Stanecki ma promować inspektorów z województwa łódzkiego. Trudno się dziwić, bo główny inspektor wywodzi się z oddziału w Skierniewicach. Czy na stanowiska trafiają odpowiedni ludzie? Nasi rozmówcy twierdzą, że nie. Przykładem ma być jedna z nowych dyrektorek Departamentu Prewencji i Promocji GIP. - W OIP Łódź była młodszym inspektorem pracy, więc uprawnienia inspektorskie ma około dwa lata. To dziwne, żeby ktoś z tak mikrym doświadczeniem zostawał dyrektorem w głównym inspektoracie pracy - obrusza się jeden z informatorów Interii. - Dla porównania: pełniącym obowiązki zastępcy szefa okręgu w Białymstoku zostaje Karol Łapiński, nadinspektor pracy, który działa w naszej instytucji od ćwierć wieku - denerwuje się nasze źródło. Co jeszcze inspektorzy z Głównego Inspektoratu Pracy zarzucają Marcinowi Staneckiemu? W opinii naszych informatorów nowy szef PIP tworzy stanowiska wbrew regulaminowi organizacyjnemu instytucji. Departamenty Prawne, Legalności Zatrudnienia, Prewencji i Promocji zyskały dwoje wicedyrektorów, chociaż dotychczas był jeden. Kolejna taka "nadprogramowa" posada ma powstać w Departamencie Nadzoru i Kontroli. Największe emocje wśród inspektorów GIP budzi jednak sprawa nagród za efekty pracy. Wysokość kwot jest ściśle uregulowana przez przepisy wewnętrzne. W przypadku kadry kierowniczej na poziomie dyrektora i wicedyrektora minimum to 4,3 tys. oraz 6,5 tys. zł. Ponad dwa razy więcej niż dla zwykłych pracowników. Maksymalna wysokość wypłacanej kwoty nie może przewyższać jednak 12 250 zł. - Dla 21 dyrektorów i wicedyrektorów w lipcu 2024 r. średnia wysokość nagrody wyniosła odpowiednio 9,2 tys. oraz 8,2 tys. zł. Średnia dla pozostałych pracowników sięga 3,5 tys. zł - słyszymy w Głównym Inspektoracie Pracy w Warszawie. - Najwyższe nagrody, w kwocie ponad 12 tys. zł uzyskała m.in. dyrektor gabinetu głównego inspektora pracy czy świeżo upieczona dyrektorka jednego z departamentów, która prywatnie jest koleżanką szefa ze Skierniewic - obrusza się zbulwersowany pracownik kadr, z którym rozmawiamy. Tłumaczenia szefa nie przekonują związkowców W związku z zarzutami formułowanymi przez inspektorów pracy i kadry PIP zwróciliśmy się bezpośrednio do kierownictwa instytucji z prośbą o odpowiedź na pytania redakcji. Biuro Informacji Głównego Inspektoratu Pracy zaznacza, że "nie ma mowy o prywatnych relacjach między osobami na kierowniczych stanowiskach". "Zasadniczym kryterium branym pod uwagę przy przyznawaniu nagród jest ilość i jakość pracy oraz odpowiedzialność wynikająca z zajmowanego stanowiska" - przekazano Interii. "Przyznając nagrody, główny inspektor pracy uwzględnił pełną dyspozycyjność, niejednokrotnie poza normalnymi godzinami pracy urzędu, profesjonalizm w podejściu do realizacji zadań służbowych, terminowość i wysoką jakość pracy oraz wyjątkową troskę o prestiż urzędu" - podkreślają współpracownicy Marcina Staneckiego. Jak twierdzą służby prasowe instytucji, większość pracowników GIP to "osoby z wieloletnim stażem na swoich stanowiskach", które są wysokiej klasy specjalistami. Niezależnymi i apolitycznymi. Co więcej, wysokość nagród i podział środków miały być uzgodnione ze związkowcami w PIP. Tu jednak pojawia się problem, bo wywołani do tablicy związkowcy zaprzeczają tej wersji. - Nagrody zostały wypłacone, ale główny inspektor pracy zrobił, jak uważał. Mając na uwadze lipcową wypłatę nagród, nie pozwoliliśmy, żeby to się powtórzyło. Ograniczyliśmy górne stawki dla poszczególnych grup kierowniczych w sposób kwotowy. Obecnie to nie będzie nawet dwukrotność średniej. W lipcu wynagradzani dostali nawet 3,5-krotność średniej, co oburzyło pracowników - mówi Grzegorz Pawlak, członek zarządu OPZZ Konfederacja Pracy przy PIP. Katarzyna Piecyk, sekretarz Komisji Krajowej Związku Zawodowego Pracowników PIP: - Z organizacjami związkowymi uzgadniane są jedynie zasady podziału funduszu nagród w poszczególnych jednostkach organizacyjnych, w tym w Głównym Inspektoracie Pracy - usłyszała Interia. - W uzgodnieniach ustalono minimalną i maksymalną wysokość nagrody dla pracowników, z wyłączeniem kadry kierowniczej. Decyzja o wysokości nagród dla osób pełniących funkcje kierownicze pozostaje w gestii głównego inspektora pracy - powiedziała. Jak podkreśliła nasza rozmówczyni, "informacje o wysokości ostatnich nagród dla kierownictwa głównego inspektoratu są szeroko komentowane wśród pracowników". Nowi wicedyrektorzy. Luka w regulaminie? Jak twierdzi Biuro Informacji Głównego Inspektoratu Pracy, utworzenie dwóch stanowisk dyrektorów w departamentach, które podaliśmy, było niezbędne "ze względu na konieczność podniesienia efektywności ich funkcjonowania". Nie jest też wykluczone, że Departament Nadzoru i Kontroli uzyska kolejnego wicedyrektora. Czy jest to zgodne z regulaminem organizacyjnym instytucji? "Regulamin Organizacyjny Głównego Inspektoratu Pracy (...) nie określa, ilu wicedyrektorów powołuje się w poszczególnych komórkach organizacyjnych" - przekazały Interii służby prasowe urzędu. Jak donoszą nam jednak informatorzy, Marcin Stanecki obiecywał ograniczenie kadry kierowniczej. Co z wymianą kadr odziedziczoną po poprzedniej ekipie? W tym wypadku, jak przekazano Interii, potrzeba analizy i oceny skuteczności działania jednostek podległych takim osobom jak zięć szefa NSZZ Solidarność. "Zmiany dokonywane będą w razie konieczności poprawy jakości funkcjonowania tych jednostek, od czego zależy bezpieczeństwo pracy kilkunastu milionów osób zatrudnionych na terenie działania wszystkich okręgowych inspektoratów pracy" - podkreśla GIP. Współpracownicy Marcina Staneckiego zaznaczają, że główny inspektor pracy chce wzmocnić uprawnienia swoich pracowników i pozyskać większe środki z budżetu. "Tak, by dało to możliwość zatrudniania nowych inspektorów pracy z wynagrodzeniami konkurencyjnymi na obecnym rynku pracy i pozwalało również na sukcesywne podnoszenie wynagrodzeń" - czytamy. Jakub Szczepański AKTUALIZACJA Po publikacji tekstu do redakcji Interii zwrócił się Mateusz Rzemek, rzecznik prasowy głównego inspektora pracy. Urzędnik postanowił odnieść się do naszego artykułu. - W Głównym Inspektoracie Pracy od momentu objęcia stanowiska przez Marcina Staneckiego, nie została zatrudniona żadna nowa dyrektorka, ani tym bardziej, cytuję "koleżanka szefa ze Skierniewic". A przyznanie nagród dyrektorom poszczególnych departamentów nastąpiło w myśl porozumienia wynegocjowanego ze związkami zawodowymi - przekazał Interii rzecznik. - Stawia to pod dużym znakiem zapytania intencje takiego informatora, skoro te zarzuty pojawiają się w krótkim czasie po tym jak nowy szef Inspekcji Pracy ogłosił plan szerokiej modernizacji tej instytucji z ponad 100-letnim stażem, która wymaga zwiększenia jej finansów, uproszczenia procedur stosowanych w kontakcie z przedsiębiorcami i wzmocnienia uprawnień inspektorów pracy - uważa Mateusz Rzemek. Rzecznik komentuje także doniesienia dotyczące doświadczenia kadry kierowniczej: - W połowie września zespół departamentu prewencji i promocji zasiliła inspektor pracy zatrudniona dotychczas w Okręgowym Inspektoracie w Łodzi, ale jej 3 letni staż pracy w strukturach Inspekcji, stanowi tylko niewielki wycinek jej doświadczeń zawodowych. Powiem więcej, wieloletnie doświadczenie zdobyte poza Inspekcją Pracy zaprocentowało podczas pracy w Okręgu i w pełni uzasadniło zatrudnienie jej na stanowisku wicedyrektora departamentu promocji i prewencji w Głównym Inspektoracie Pracy. Celem tego transferu wewnątrz Inspekcji jest dalsze wzmocnienie naszych działań w promowaniu pozytywnych postaw w czasie pracy, organizowanej zgodnie z przepisami i zasadami bezpieczeństwa - przekazał Rzemek. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!