- W czasie tej kampanii wyborczej będziecie wielokrotnie słyszeć, że wypowiadam słowa, które nie podobają się na Kremlu, w Kijowie, czy w Brukseli. Zupełnie się tym nie przejmuję (...). Moim zobowiązaniem jest Polska - powiedział w piątek prezes IPN Karol Nawrocki. Wspierany przez PiS kandydat, został poproszony na konferencji prasowej o komentarz do oświadczenia ukraińskiego MSZ, wydany ws. jego słów o członkostwie Ukrainy w UE i NATO. - Dziś nie widzę Ukrainy w żadnej strukturze - powiedział w środę w programie "Gość Wydarzeń" na antenie Polsatu prezes IPN Karol Nawrocki. Jak wyjaśnił, państwo, które nie jest w stanie rozliczyć się ze zbrodni, nie może być częścią sojuszy. W czwartek Nawrocki powtórzył, że nie wyobraża sobie, by Ukraina, państwo, które - jak powiedział - nie rozlicza się ze swojej przeszłości, współtworzyło międzynarodowe instytucje jak Unia Europejska czy NATO. Prezes IPN wyjaśnia. Można krytykować relacje z Ukrainą i nie zgadzać się z Rosją - Mój wyraźny antykomunizm i realizowanie racji wyłącznie państwa polskiego nie wyklucza krytycznych słów, w tym konkretnym kontekście ekshumacji na Wołyniu, czy naszej relacji z państwem ukraińskim - w ten sposób kandydat na prezydenta odniósł się do oskarżeń o wspieranie rosyjskiej propagandy. - Można być antykomunistą, który nie musi dowodzić po tylu latach swojej działalności, że nie zgadza się z narracją rosyjską i można krytykować relacje z Ukrainą, nawet w tak dramatycznym momencie, jak atak Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, ubiegając się o interes państwa polskiego - podkreślił. "Jestem ścigany przez Władimira Putina" - podkreślił Nawrocki Kandydat na prezydenta zwrócił uwagę, że to nie pierwszy raz, gdy Rosjanie mówią o nim w swojej publicznej telewizji. - Mówią o mnie bardzo gęsto i bardzo często - stwierdził. - Przypomnę, że gdy byłem dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej i podziękowałem artystom-prowokatorom, którzy odgrywali rosyjskie melodie w noc muzeum w Muzeum II Wojny Światowej, to także interesowała się mną rosyjska telewizja publiczna i prasa demonizując mnie jako człowieka, który nie ma wrażliwości właściwej dla państwa rosyjskiego - powiedział Nawrocki. Zaznaczył, że rosyjskie media i opinia publiczna reagowały też na kolejne obalanie przez niego obiektów sowieckiej propagandy. - Jestem osobą ściganą przez Władimira Putina i przez Federację Rosyjską. Były takie dni, a nawet tygodnie, kiedy byłem bohaterem rosyjskiej prasy i telewizji publicznej (...) funkcjonowałem jako wyraźny antykomunista, którym pozostaję do dnia dzisiejszego - stwierdził Nawrocki. Nawrocki podkreślił, że wypowiedział takie słowa na temat Ukrainy i konsekwentnie się ich trzyma. - Oczywiście absurdem byłoby mówienie, że jestem prorosyjski. Propaganda rosyjska ma to do siebie, że każde słowo stara się wykorzystać dla dobra Federacji Rosyjskiej - stwierdził. Reakcja Ukrainy: Manipulacyjne oświadczenia i aplauz na Kremlu Na słowa Nawrockiego zareagowała ukraińska dyplomacja. "Odrzucamy te tendencyjne i manipulacyjne oświadczenia. Takie oświadczenia pokazują, że polski polityk przedkłada koniunkturalne względy nad strategiczne interesy bezpieczeństwa własnego kraju, dobrosąsiedzkie stosunki ukraińsko-polskie oraz wspólne wartości wolności, demokracji i sprawiedliwości" - ogłosiło ukraińskie MSZ i zauważyło, że "wypowiedzi Nawrockiego spotkały się z aplauzem na Kremlu". "Warto przypomnieć, że to Rosja od wieków próbuje zniszczyć państwo ukraińskie i polskie. Moskwa wciąż inwestuje ogromne środki w próby zniszczenia ukraińsko-polskiej przyjaźni i wzajemnego zrozumienia. Niedopuszczalne jest składanie oświadczeń, które przyczyniają się do tych wrogich wysiłków" - głosiło oświadczenie ukraińskiego MSZ. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!